Czy był pan kiedyś w Miedziance? Architekt Robert Konieczny 

( 10.01.2024 )

Zawód architekta może być piękny, ale jeśli podchodzi się do niego tak jak ja, może być bardzo trudno. Rozmawiamy z architektem Robertem Koniecznym

Gdy dowiedziałem się o książce Na styk, spodziewałem się laurki poświęconej KWK Promes, pana biuru architektonicznemu – może dlatego, że architektura jest kojarzona z komercyjnym podejściem. Okazało się jednak, że książka jest zbiorem reportaży o konkretnych budynkach. Pojawiają się wyraziste, szczere opinie na temat pana i innych osób uczestniczących w tych realizacjach. Nie martwił się pan ryzykiem, które się z tym wiąże?

Oczywiście, miałem wątpliwości. To nie ja byłem przecież inicjatorem tego projektu, tylko Piotr Kozanecki i Bartosz Paturej, zaproponowali, że napiszą tę książkę. Założyli, że odwiedzą wszystkie realizacje KWK Promes, porozmawiają z inwestorami, a ja nie będę miał wpływu na to, co zostanie o mnie napisane. Zgodziłem się na tę propozycję, choć myślę, że wielu innych architektów mogłoby uznać w takiej sytuacji, że z perspektywy biznesowej to ryzykowny ruch. Z książki wyłania się obraz wielu zadowolonych klientów, ale są też, jak się okazało, dwa przykłady osób, które miały różne uwagi do naszej współpracy, choć efekt je zadowala. Czy pan po przeczytaniu tej książki przyszedłby do mnie po projekt?

Galeria Sztuki Współczesnej Plato w Ostrawie fot. Jakub Certowicz

Przyszedłbym.

Osoby, które się do mnie zwracają, oczekują czegoś niezwykłego, a osiągnięcie takiego celu zazwyczaj nie jest najłatwiejsze. To właśnie między innymi dzięki mojej determinacji i dbałości o detale udaje się to osiągnąć. Chciałem, by ta książka ukazała rzeczywistość, życie ambitnego architekta od kuchni. W trakcie czytania kolejnych rozdziałów czasem zaskakiwało mnie spojrzenie drugiej strony.

Pojawiła się przestrzeń, by zderzyć różne racje.

W książce został przedstawiony mój niełatwy początek. Miałem głowę pełną pomysłów, ale brakowało mi doświadczenia. Razem z ówczesną żoną, Marleną, podejmowaliśmy się bardzo śmiałych i ambitnych projektów. Wówczas nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak się to potoczy, ile to nas wszystkich będzie kosztowało zdrowia i energii, zwłaszcza w przypadku pracy nad Domem Bezpiecznym. Gdybyśmy wiedzieli, to ani my, ani inwestor, pewnie byśmy w to nie weszli. Ryzyko się opłaciło, gdyż dom doskonale funkcjonuje i dobrze się w nim mieszka. Co ciekawe, film na jego temat zdobył ponad dwa miliony wyświetleń na YouTubie. 

Galeria Sztuki Współczesnej Plato w Ostrawie fot. Juliusz Sokołowski

Rozdział poświęcony tej realizacji jest jednym z najmocniejszych w całej książce. Dla architekta dążenie do osiągnięcia czegoś wyjątkowego wiąże się niekiedy z ekstremalnymi sytuacjami i pracą ponad siły. Kiedy młodzi ludzie przychodzą do mnie na rozmowę o pracę, pytam ich, czy oglądali film Bogowie. Jeśli ujęła ich ta historia, to moje biuro może być miejscem dla nich. W przeciwnym razie może lepiej, aby poszukali innego zajęcia, które bardziej odpowiada ich podejściu.

Czyli postrzega się pan jako Zbigniew Religa architektury?

*Reklama

Bez przesady. Jednak wspomniałem o tym filmie, bo w życiu zawodowym – podobnie jak bohaterowie tej historii – my też często goniliśmy przysłowiową świnię. W pracy architekta najbardziej fascynuje mnie to, że można wymyślać nowe rzeczy i je realizować. Gdybym miał robić standardowe, nudne projekty, dawno bym się wycofał z projektowania. 

Moi współpracownicy także muszą mieć wysokie aspiracje. W jednym z pierwszych zdań wspomniał pan, że architektura kojarzy się panu z komercją. Ja mam zupełnie inne skojarzenia, wyłącznie komercyjna architektura nigdy mnie nie interesowała. Siłą rzeczy stykam się z komercją, projektując na zlecenie różnych inwestorów, zarówno publicznych, jak i prywatnych, i każda inwestycja powinna mieć sens finansowy. W KWK zawsze dążymy do tego, żeby spełnić życzenia inwestora i zrobić to lepiej od innych, ale nigdy nie zapominamy przy tym o tworzeniu projektów, które inspirują, dobrze wpisując się kontekst. Kiedy spotykam się z klientami, którym zależy tylko na zarobku, z pominięciem jakościowych walorów projektu, to zazwyczaj nie dochodzi do współpracy.

Z książki wyłania się niemal dickensowskie oblicze pierwszych lat pana funkcjonowania w zawodzie projektanta. Robił pan duże realizacje dla bogatych ludzi, ale przez długi czas brakowało panu pieniędzy i miał pan swoje biuro w nielegalnie zajmowanym, nieogrzewanym lokalu. To dla mnie kolejne zaskoczenie, bo miałem w głowie obraz architekta jako majętnej osoby.

To brzmi nieprawdopodobnie, ale rzeczywiście tak było. W młodości próbowałem różnych zajęć, ale nie potrafiłem pracować szybko i bezrefleksyjnie. Nie mam w sobie żyłki do biznesu. Moja praca to dla mnie pasja, a pieniądze przyszły jako efekt uboczny. Zdarzało się nawet, że jako biuro projektowe dokładaliśmy do niektórych realizacji, ponieważ bardzo zależało mi na tym, aby efekt był zgodny się z moimi oczekiwaniami. Na spotkaniach poświęconych książce studenci i studentki architektury pytają mnie, czy wybrali właściwą ścieżkę zawodową. Odpowiadam, że zawód architekta może być piękny, ale jeśli podchodzi się do niego tak jak ja, może być bardzo trudno. W reportażach o realizacjach KWK Promes widać, że to nie tylko praca za biurkiem – bywa naprawdę przygodowo.

Szyb Miedzianka fot. Jakub Certowicz

Religa i Indiana Jones w jednym.

Podczas prac nad budynkiem bywa, że nie wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami, i trzeba wtedy działać niekonwencjonalnie. Zdarzały się wyjazdy na jeden dzień, które kończyły się tak, że wracaliśmy po kilku tygodniach, a w trakcie prac musieliśmy chwytać się różnych metod, by doprowadzić wszystko do szczęśliwego zakończenia. Często napotykamy przeszkody wynikające z planów zagospodarowania przestrzennego, które nie zawsze są adekwatne do zastanego kontekstu. Dla ambitnych architektów te przepisy są wtedy ograniczeniem i kłócą się ze zdrowym rozsądkiem. Wtedy potrzebna jest duża kreatywność.

Duża wiara we własne racje bywa zwodnicza. Odpuszcza pan czasem?

Słucham ludzi, których cenię, i potrafię poddać weryfikacji swoje pomysły. Nie uważam się za nieomylnego. Siłą naszego biura jest otwarta dyskusja nad różnymi kwestiami. Czasem zdarza się, że jest ostra. Irytują mnie ludzie, którzy tylko prawią komplementy. Cenię u innych własne zdanie i dobre argumenty, z którymi mogę się nie zgadzać, ale dają mi do myślenia. Sam też nie potrafię kadzić. Nie powiem, że coś jest super, jeśli tak nie uważam. Jeśli jednak jestem pod wrażeniem, to słodzę aż miło. Otrzymałem niedawno w prezencie dwie pieczątki. Jedna z nich ma napis „żyleta”, a druga – „chujoza”. To są moje dwie opinie na temat projektów, jestem zero-jedynkowy. To chyba nie przysparza mi sympatii w środowisku architektów.

fot. R.Konieczny, Miedzianka 2023

W dobie postulatów o zrównoważonym rozwoju od znanych architektów niektórzy oczekują odpowiedzialności, a nie efektownych budowli. W Na styk opisana jest znamienna sytuacja, która miała miejsce podczas budowy zaprojektowanego przez pana biura Szybu w Miedziance, budynku mieszkalnego z księgarnią i przestrzenią do działań kulturalnych. Filip Springer, który rozsławił swoim debiutem reportażowym „miasteczko, którego nie ma”, najpierw wziął udział w uroczystym rozpoczęciu prac budowlanych. Ale później, na inauguracji funkcjonowania Szybu, już się nie pojawił. Celowo. Jak stwierdził, pod wpływem lektur o katastrofie klimatycznej.

Pisarz może sobie bardziej na takie zachowanie pozwolić niż architekt. Czy był pan kiedyś w Miedziance? 

( Film ) ( Recenzja ) ( Michał Walkiewicz )

ILE NA DZIESIĘĆ?: Arcydzieła trzeciego wieku 

Nie.

Gdyby pan przyjechał tam jesienią, zimą czy wiosną i sprawdził na własną rękę, czy jest ryzyko, że Miedzianka stanie się tak samo zabudowana jak Karpacz, zapewne nie zgodziłby się pan z tym protestem. Tam się niemal nic nie dzieje. Jest to praktycznie nieistniejąca miejscowość, głównie trasa przejazdowa, z jednym wyjątkiem – browarem Miedzianka, oferującym trzy pokoje do wynajęcia. 

Do Szybu też niełatwo się dostać, ponieważ stoi na uboczu i mimo wertykalnej formy bryły, nie widać jej. Warto wspomnieć, że budynek nawiązuje do dawnych szybów wydobywczych uranu, które stały między budynkami mieszkalnymi. Dlatego na kolejnych poziomach ułożyliśmy trzy funkcje: dom właścicieli, dom pracy twórczej i księgarnię, co pozwoliło uzyskać niezwykle małą powierzchnię zabudowy – nieco ponad trzydzieści metrów kwadratowych. Działka pozostała niemal nietknięta.

Najważniejsza jest tu księgarnia artystyczna, bo inwestorzy chcieli przede wszystkim stworzyć wyjątkową przestrzeń kulturalną dla każdego odwiedzającego Miedziankę. Można tam znaleźć świetne książki i sztukę, regularnie organizowane są spotkania z artystami. Uważam wręcz, że taki sposób projektowania może być kierunkiem, w którym powinniśmy pójść w obecnych czasach. Małe, spiętrzone na kilku poziomach metraże dające wystarczający komfort. W ten sposób można na przykład ciekawie dogęszczać przedmieścia, gdzie króluje zabudowa jednorodzinna.

Centrum Dialogu Przełomy fot. Juliusz Sokolowski

Pojawiają się głosy, by nie stawiać nowych budynków, tylko odnawiać stare. Pan też się tym zajmuje – dawną rzeźnię w Ostrawie zmienił pan w galerię sztuki współczesnej PLATO.

To bardzo słuszny postulat, ale nie zawsze jest możliwy do realizacji. Nie każdy stary budynek nadaje się do odnowienia; może na przykład nie spełniać nawet minimalnych wymogów bezpieczeństwa. Choć zdecydowanie popieram ideę odnawiania, nie powinniśmy jednak popadać w populizm. Ludzie cały czas się rodzą, potrzeby mieszkaniowe rosną. Pojawia się zapotrzebowanie na nowe budynki związane z edukacją, kulturą czy zdrowiem. Ważne jest, aby budować mądrze i racjonalnie, tak jak postąpiliśmy w Miedziance. Jednak jeżeli stara tkanka jest warta zachowania, to absolutnie warto ją ratować i nie budować wówczas niczego od zera. W KWK staramy się iść tą drogą i obecnie pracujemy między innymi nad zaadaptowaniem dawnej fabryki sukna w Czeskim Příborze na cele mieszkaniowe dla młodych rodzin, by nie opuszczały tego miasta. 

Oczywiście intensywnie myślimy również nad tym, jak w ogóle podchodzić do projektowania, a także budowy kolejnych obiektów. Jestem przekonany, że dane jest nam żyć w czasach, kiedy architektura będzie musiała się zmienić. Czeka nas jeszcze większa rewolucja niż ta, która miała miejsce sto lat temu w czasach modernizmu. Nie mamy innego wyjścia, jeżeli chcemy przetrwać na tej planecie. To przerażające, ale również bardzo fascynujące.

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.