Sandler, jaki jesteś na żywo? Wywiad z aktorem
( 15.03.2024 )
Po półgodzinnym opóźnieniu otwierają się drzwi, a wraz z agentami do hotelowego pomieszczenia wchodzą uśmiechnięty i pełen życia Sandler (w swojej ikonicznej, różowej bluzie z tęczowym nadrukiem w stylu Barbie) i towarzyszący mu, nieco przytłumiony Dano w eleganckiej, czarnej kurtce.
Sandler przypomina bohatera jednego ze swoich komediowych klasyków: to jajcarz pełen dobrej energii, a przede wszystkim wyluzowany gość, który po latach w showbiznesie pozostał skromnym i normalnym facetem.
Randka z Sandlerem
Aktorzy – albo „talents”, bo tak na Zachodzie często nazywane są osoby, które udzielają wywiadów – mają grafiki wypełnione po brzegi. Zazwyczaj przeprowadzili już tysiące podobnych rozmów, więc na widok dziennikarzy filmowych stają się zblazowani lub wręcz nieprzyjemni. A kiedy do tego dochodzi renoma (w końcu Sandler i Dano to dziś topowi i uznani aktorzy), nikogo nie powinno dziwić, że przy jednym stoliku – w berlińskim hotelu Adlon – zasiadło aż ośmiu (!) niepewnych dziennikarzy, którzy nie wiedzieli, z jakimi ludźmi przyjdzie im zaraz obcować. I właśnie w takich okolicznościach poznałem Adama Sandlera i Paula Dano.
Po półgodzinnym opóźnieniu otwierają się drzwi, a wraz z agentami do hotelowego pomieszczenia wchodzą uśmiechnięty i pełen życia Sandler (w swojej ikonicznej, różowej bluzie z tęczowym nadrukiem w stylu Barbie) i towarzyszący mu, nieco przytłumiony Dano w eleganckiej, czarnej kurtce. Są niczym Flip i Flap, którzy specjalnie postanowili ubrać się w kompletnie różne kolory; wyglądają, jakby promowali filmowy trend roku, czyli Barbenheimera.
Adam Sandler i Paul Dano przed rozmową
„Dobrze mu z oczu patrzy”
Prym wiedzie Sandler. Wita się i niczym doświadczony wodzirej umiejętnie wyznacza rytm dzisiejszego spotkania. Aktor ma świetny humor, próbuje nas nim zarazić – miłe zaskoczenie. Jeszcze dwa dni temu był w Stanach na gali People’s Choice Awards, więc wszyscy zakładali, że tym razem nie będzie skory do żartowania. Nawet jeśli zmaga się z jet lagiem, w żadnym wypadku nie daje po sobie tego poznać. Przy okazji widać, że jest podekscytowany premierą swojego filmu na festiwalu w Berlinie. Jeden z dziennikarzy po cichu komentuje: „Sandlerowi dobrze z oczu patrzy”.
Sandler stara się też pomóc swojemu partnerowi, Paulowi Dano. „Wybaczcie mojemu przyjacielowi, ale dziś nie będzie zbyt skory do rozmowy. Dopadł go jet lag, a do tego przechodzi przez bardzo trudny okres w swoim życiu”, mówi Sandler, używając sformułowania „tough shit”. Dano jedynie przytakuje z niemrawą miną. To mała rzecz, ale świadczy o tym, z jaką swobodą Sandler uczestniczy w podobnych spotkaniach. Doskonale wie, w jaki sposób podbić serca dziennikarzy. To charyzmatyczny facet, który zjednuje sobie ludzi, nawet jeśli widzi ich pierwszy i ostatni raz w życiu.
Spaceman, reż. Johan Renck, Netflix
„Spaceman” – Adam Sandler po raz pierwszy w kosmosie
Spaceman Johana Rencka (na podstawie powieści czeskiego pisarza, Jaroslava Kalfařa) to historia Jakuba Procházki, astronauty, który wyrusza w niebezpieczną podróż kosmiczną, a na Ziemi zostawia swoją ciężarną żonę, Lenkę (Carey Mulligan). Tuż po wylocie Lenka postanawia od niego odejść. Dlaczego? Co do tego doprowadziło? Odpowiedzi na te pytania szuka wraz z Hanusem (Paul Dano), pajęczą istotą, z którą Jakuba łączy wyjątkowa relacja. Zapytany o to, co zainteresowało go w filmie Netflixa, Sandler opowiadał: „Do filmu przekonał mnie sam Renck, z którym spotkaliśmy się w Nowym Jorku. To gość odpowiedzialny za Czarnobyl, więc tym bardziej wiedziałem, że może z tego wyjść coś wyjątkowego. Przeczytałem scenariusz i byłem zachwycony!”.
Jak się okazuje, chęć uczestniczenia w projekcie wiązała się także z dziecięcymi marzeniami Sandlera. Rozmarzony aktor wyjaśnia: „Od zawsze chciałem polecieć w kosmos, więc dzięki temu filmowi mogłem jakoś spełnić jedno z moich największych marzeń. Teraz mogę mówić wszystkim, że wreszcie się udało! Jako dzieciak wyobrażałem sobie, że wyruszam na niebezpieczną misję. Kręciliśmy nasz film w Pradze i to tam poznałem pewnego astronautę, który wiele mi opowiedział i o zawodzie, i o przeszłości tego kraju. Nie mogłem się nacieszyć tym miejscem! Codziennie dowiadywałem się czegoś nowego i spędzałem czas na spacerach lub rozmowach z ludźmi”.
Sandler zamyśla się na kilka sekund. „Może zabrzmi to naiwnie, ale przypominam sobie o jeszcze jednej, wówczas ważnej dla mnie rzeczy. Będąc dzieckiem, bawiłem się zestawem małego chemika i zawsze marzyłem o tym, aby wynaleźć tabletkę, która zapewni ludziom nieśmiertelność. Tym sposobem chciałem uratować mojego tatę przed śmiercią. Pracowałem na tym lekarstwem mniej więcej do dziesiątego roku życia. Nigdy mi się nie udało. Może ktoś miał więcej szczęścia?”, aktor pytał dziennikarzy pół żartem, pół serio. Spaceman pozwolił mu spełnić przynajmniej jedno z tych marzeń.
Kiedy Dano przez cały wywiad walczył ze swoimi demonami i próbował wydusić z siebie choć kilka słów, Sandler jawnie starał się go wspierać. Co jakiś czas zerkał na niego, a jedną ze swoich agentek poprosił o ciastko i kawę dla swojego kolegi. Większość pytań była kierowana do niego, więc ten zręcznie odbijał piłeczkę, by Dano podzielił się choć kilkoma przemyśleniami.
Wspólnie poruszyliśmy kwestię przeniesienia powieści na mały, netfliksowy ekran. Dano rozmyślał, czy może traktować swoją postać jako filmową alegorię samotności Jakuba. „Kiedy zaczynasz pracę nad nowym scenariuszem, w swoją postać starasz się włożyć siebie i swoje doświadczenia. Pracując na planie, zastanawialiśmy się, czy jest on wytworem wyobraźni Jakuba, czy prawdziwą istotą z krwi i kości. Hanus ciągle wracał w naszych dyskusjach, ale nie było tam mowy o żadnej symbolice lub alegoriach,” mówił Dano.
Rozmawialiśmy też o pracy nad samą produkcją. Sandler przyznał, że nie chciał, by jego Jakub przypominał kolejną sandlerową postać. „Mój bohater zostaje postawiony w cholernie trudnej sytuacji. Musiałem sięgnąć po zupełnie inny rejestr emocji niż zazwyczaj”. Udało mu się – nam wystarczył fakt, że jedną ze swoich stereotypowych postaci przypominał w trakcie wywiadu.
Hanuš, postać Paula Dano, Spaceman, reż. Johan Renck, Netflix
Czy Spaceman to punkt zwrotny w karierze Sandlera?
Gdy ich agenci w ciągu ułamka sekundy przerwali rozmowę (według zegarka mieliśmy jeszcze przynajmniej dwie minuty, które – w tym biznesie – są przecież na wagę złota), największe zdziwienie okazał właśnie Sandler. Machinalnie przeprosił nas wszystkich za to, w jak niewdzięcznych warunkach przeprowadzane są tego typu spotkania. Widać, że bardzo chciał rozmawiać o Spacemanie. Ta reakcja trwała tylko kilka sekund i teoretycznie Sandler mógł zagrać swoje rozdrażnienie, aby zrobić na nas dobre wrażenie. Niezależnie od prawdy utwierdza mnie to w przekonaniu, że kurs kariery Sandlera nigdy nie był zupełnie przypadkowy.
Na przestrzeni lat aktor otrzymał łatkę głupkowatego komika, który nieustannie gra w coraz to durniejszych produkcjach (m.in. Nie zadzieraj z fryzjerem, Jack i Jill). Pojawia się jednak jedno „ale” – co jakiś czas udowadniał, że stać go na znacznie więcej; że nie nadaje się jedynie do ról komediowych. W Lewym sercowym Paula Thomasa Andersona zadziwił świat swoją nieoczywistą kreacją, a w Opowieściach o rodzinie Meyerowitz Noah Baumbacha w subtelny sposób ukazywał emocje związane z rodzinnym dramatem. I nie zapominajmy o Nieoszlifowanych diamentach braci Safdie, w których odegrał rolę życia, otrzymując za nią statuetkę Independent Spirit. Spaceman po raz kolejny udowadnia, jak fenomenalnym aktorem dramatycznym jest Sandler – co ciekawe, to tak kameralne kino, że widz chciałby zobaczyć go na deskach teatru. Sandler grający Szekspira albo Becketta? A czemu by nie!
Zgoda, aktor nadal ma w sobie młodzieńczą duszę komika („moją pierwszą miłością od zawsze była komedia”) i wiele czasu poświęca na projekty związane z tym gatunkiem. „Komedia wciąż mnie stymuluje – siedzę w niej tak długo, że dziś wyzwaniem staje się to, aby spróbować się nie powtarzać i wymyślać coś zupełnie nowego. Ale ciągle uwielbiam tę robotę”, opowiadał w Berlinie. Nie zmienia to faktu, że jego występ w dramacie Rencka mógłby stać się zachętą do skupienia się na nieco „poważniejszych” tytułach czy współpracach z bardziej cenionymi twórcami. „Praca nad tym filmem dała mi wiele satysfakcji. Chciałbym znacznie więcej takich projektów”, podsumowywał Sandler tuż przed końcem wywiadu. Wyboista kariera Sandlera pokazuje, że stać go nawet na najbardziej prestiżowe nagrody – może nawet i Oscary – pod warunkiem, że zróżnicuje swoje występy.
Spaceman, reż. Johan Renck, Netflix
