ArteKino Festival, czyli co oglądać w grudniowe wieczory
Wszystkie filmy są w wolnym dostępie na platformie online festiwalu, a pięć wybranych tytułów zobaczycie bezpośrednio w Mint Magazine. Zachęcamy również do głosowania na faworytów!
Ruszyła dziewiąta edycja festiwalu ArteKino. Przez cały grudzień na stronie internetowej festiwalu zobaczycie dwanaście filmów młodych europejskich reżyserów i reżyserek. Przygotowaliśmy selekcję pięciu filmów, którym warto poświęcić nadchodzące wieczory. Czeski „Pożar byłby lepszy”, komediodramat o zamachu terrorystycznym, który sprawia, że mieszkańcy sennej wioski w końcu czują, że żyją, dokument „Nuclear Nomads” o pracownikach francuskich elektrowni atomowych oraz trzy filmy, w których występują wyraziste młode bohaterki: pełna fobii społecznych Amanda, chcąca znaleźć swoją pierwszą przyjaciółkę, zakochana w starszym chłopaku Eleftheria i wchodząca w dorosłość Kira, mieszkanka Kijowa u schyłku ZSRR.
Wszystkie filmy są w wolnym dostępie na platformie online festiwalu, a pięć wybranych filmów zobaczycie również bezpośrednio w Mint Magazine poniżej. Zachęcamy również do głosowania na faworytów!
Jak na czeski film przystało, „Pożar byłby lepszy” zaczyna się nieudaną próbą samobójstwa, a później jest jeszcze śmieszniej. To prosta historia: podczas wiejskiego festynu nieznany sprawca wjeżdża furgonetką w fontannę i potrąca jedynego w mieście Cygana (w wiosce nie słyszano o Romach). Komendant Ochotniczej Straży Pożarnej Bronya natychmiast obwieszcza, że to zamach terrorystyczny, za którym stoją arabscy migranci, i mobilizuje mieszkańców do walki z zagrożeniem. Mała czeska wioska staje się tu odzwierciedleniem współczesnego społeczeństwa, podatnego na fake newsy i teorie spiskowe. Angielski tytuł brzmi: „Somewhere over the Chemtrails”, a bohaterowie obficie zraszają się octem, by uniknąć złowrogiego działania „chemicznych smug”. Co jednak kluczowe, Rybanský nie wyśmiewa swoich bohaterów. Zamiast tego z humorem pokazuje przyczyny rozprzestrzeniania się populistycznej i rasistowskiej propagandy. Trudno uwierzyć, że jest to pierwszy film urodzonego w 1994 roku reżysera.
Czeska produkcja trafiła do sekcji Berlinale Panorama 2022.
Jest rok 1990, rozpada się Związek Radziecki, a siedemnastoletnia Kira przestaje być dzieckiem. Kończy się życie, które zna bohaterka, jej rodzice się rozwodzą, a ona w chaosie przemian – tak jak wszyscy mieszkańcy ZSRR – jest pozostawiona sama sobie. Jak najszybciej chce być dorosła, wobec czego ucieka z domu i wprowadza się do sanitariusza, który uratował ją po nieudanej próbie samobójczej. Brzmi dramatycznie, jednak Tonya Noyabrova doskonale unika patosu i smutku.
Historia przedstawiona jest z perspektywy młodej dziewczyny (doskonała rola Karyny Khymchuk), która chce pełni życia. Kira odkrywa zarówno kolorowy świat kijowskiej bohemy, w której się wychowała, jak i trudną rzeczywistość klasy pracującej, stojącej w kolejkach, by kupić podstawowe produkty, i mieszka w jednym mieszkaniu w kilkanaście osób. Fabuła filmu jest celowo dosyć umowna – reżyserka skupia się na przedstawieniu emocji Kiru oraz doskonale ukazuje realia Kijowa w przededniu uzyskania przez Ukrainę niepodległości.
Film znalazł się w sekcji Berlinale Panorama 2023.
Amanda ma 24 lata, jednak nigdy nie miała przyjaciół. Na rejwy i do kina chodzi z rodzinną gosposią, a w międzyczasie kłóci się ze swoją burżujską matką i siostrą (jej rodzina ma sieć aptek). Kiedy matka zabrania jej spędzać czas z nianią, Amanda wyrusza na misję zdobycia przyjaźni Rebeki, dziewczyny, z którą się wychowała. Okazuje się jednak, że ta ma jeszcze większe fobie społeczne niż Amanda, i od roku nie wychodzi z domu.
Film Caroliny Cavalli to komediodramat, który humorem i formą przypomina połączenie „Amelii” z „Moją łodzią podwodną” (pamiętacie ten niezależny hit lat 2010 z piosenkami Alexa Turnera z Arctic Monkeys, w którym nastoletni mądrala wyobraża sobie swój pogrzeb?). W odróżnieniu od Amelii Poulain plany Amandy z reguły kończą się szybkim fiaskiem. Dziewczyna często wybucha, a jej relacje z innymi ludźmi to definicja „delulu”.
Tyle z komedii. Jeśli chodzi o dramat, film można traktować jako satyrę na bogate, żyjące w komforcie liberalne społeczeństwo, w którym każdy jest sam ze swoimi problemami, a rozmowa i bliskość stają się niemal niemożliwe.
Film pojawił się w sekcji Orizzonti Extra Festiwalu Filmowego w Wenecji w 2022 roku.
Ten film równie dobrze mógłby mieć tytuł „Eleftheria”, bo cały jest o niej – szesnastoletniej dziewczynie, która spędza wakacje w Atenach i zakochuje się jak nigdy wcześniej. W swoim drugim długometrażowym filmie Christina Loakeimidi („Harisma”, 2010) przeniosła na ekran powieść mało znanego poza Grecją pisarza Giorgosa Symbardesa. Wciąż przeżywająca żałobę po stracie matki Eleftheria pomaga w domowych zajęciach starszej siostrze, która spodziewa się dziecka. Życie toczy się w zwolnionym tempie, sierpniowe Ateny są niemiłosiernie gorące. Po powrocie z kina Eleftheria poznaje sąsiada, starszego o dziesięć lat Angelosa. Ich relacja staje się coraz bliższa, gdy chłopak nagle znika.
W dużej mierze jest to dość standardowa opowieść o dorastaniu i pierwszej miłości, w której reżyserka wykorzystuje typowe motywy artystycznego kina: długie ujęcia twarzy, rozmyte ujęcia z jeżdżenia po mieście, skupienie na drobnych gestach i plumkające w tle pianino. Wartość filmu tkwi w znakomitej roli Angeliki Beveratou – warto go obejrzeć choćby dla niej.
Film był prezentowany w konkursie głównym Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Salonikach w 2023 roku.
Jedyny dokument w selekcji festiwalu. Kilian Friedrich i Tizian Zargari towarzyszą czwórce osób wykonujących prace konserwatorskie w elektrowniach atomowych. To dobrze płatne zajęcie, jednak wysoce ryzykowne. Marie-Lou, Florian, Jérôme i Vincent o tym, gdzie będzie ich kolejne zlecenie, dowiadują się często z niewielkim wyprzedzeniem. Jeśli przekroczą miesięczną dawkę promieniowania, muszą przestać pracować, czasem nawet na trzy miesiące. Mieszkają w camperach i za pracą przemierzają całą Francję, ale nie jest to van life, o którym marzy znudzona klasa średnia. To raczej europejska wersja Nomadlandu, w której ciągle zmęczeni bohaterowie marzą, by kupić kawałek ziemi i w spokoju uprawiać pomidory.
Kamera jest blisko bohaterów. O tym, jak wygląda praca w elektrowniach, dowiadujemy się z ich rozmów. Kominy reaktorów atomowych górują nad krajobrazem, długie ciemne ujęcia i niepokojąca muzyka dają wrażenie zbliżającego się końca świata. Z jednej strony wydaje się to dosyć tendencyjny obraz sektora jądrowego, z drugiej – może to po prostu realistyczna diagnoza obecnego stanu rzeczy?
Film był pokazywany w sekcji Perspektive Deutsches Kino Berlinale 2023.
Tekst powstał we współpracy z europejską telewizją kulturalną ARTE.
Czytaj też: Bad trip. Recenzja „Prawdziwego bólu”
I taki to był tydzień w kulturze. Afera z widelcami w Muzeum Pana Tadeusza i lista książek NYT
Co jest z tymi polskimi zakupami i cyfrą „3”? A tu fortepian za 300 tysięcy, na którym Paderewski nigdy nie grał, a tu 35 tysięcy za serwis z połowy XIX wieku, który z Mickiewic...
czytaj więcej ->Gwangju Biennale, czyli wszystko czego nie wiedziałem o najstarszym festiwalu sztuki w Azji
Gwangju Biennale to żywy pomnik na cześć tych, którzy kilkadziesiąt lat temu stawiali opór autorytarnej władzy. Sztuka poszukuje narzędzi do lepszego opowiadania o przyszłości, ...
czytaj więcej ->O nowym i wczesnym Murakamim. Wojciech Engelking
W posłowiu do powieści „Miasto i jego nieuchwytny Mur” Murakami podkreśla, że pierwszy szkic tego dzieła napisał jako młody prozaik i opublikował w formie opowiadania, które wów...
czytaj więcej ->