„Burza. Regulamin Wyspy” reż. Katarzyna Minkowska, fot. Edgar de Poray
Mój rok zap***dolu w teatrze. Podsumowanie Karoliny Felberg
W mijającym roku artyści scen polskich demaskowali reżimy pracy ukrywane pod płaszczykiem etosu pracy – strategię opanowaną do perfekcji przez system kapitalistyczny. Stawiali znak równości między „kulturą zap***dolu” a zniewoleniem przez pracę.
8 listopada w „Nowym Tygodniku Kulturalnym” odwiedziła nas Krystyna Janda. Powiedziała, że teatr jest w tej chwili najszybszym (oprócz napisania felietonu czy artykułu gazetowego) środkiem korespondencji z odbiorcą, dlatego że produkcja teatralna trwa dwa miesiące.
W minionych latach teatr polski rzeczywiście prędko reagował zarówno na wydarzenia polityczne, jak i na kryzysy społeczne czy zwroty kulturowe. Przykładowo Jakub Skrzywanek w spektaklu Spartakus. Miłość w czasach zarazy zmierzył się z narastającymi w polskim społeczeństwie problemami homofobii oraz zapaści w psychiatrii dziecięcej (premiera 13 maja 2022 roku w Teatrze Współczesnym w Szczecinie), Mateusz Pakuła skonfrontował publiczność teatralną z „faktami” (nie zaś „mitami”) na temat eutanazji oraz opieki paliatywnej w przedstawieniu Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję (premiera 27 stycznia 2023 roku w koprodukcji krakowskiego Teatru Łaźnia Nowa z kieleckim Teatrem im. Stefana Żeromskiego), a Gosia Wdowik przyjrzała się tabuizacji doświadczenia aborcji oraz wypaleniu aktywistycznemu ruchów proaborcyjnych w międzynarodowej koprodukcji teatralnej She Was a Friend of Someone Else (premiera 20 maja 2023 roku w Campo Gent w Brukseli, a potem 8 września 2023 roku, w Międzynarodowym Centrum Kultury Nowy Teatr w Warszawie).
Przed 15 października 2023 roku teatr artystyczny krytycznie diagnozował polską rzeczywistość. Brał na warsztat patografie rodzinne, środowiskowe i narodowe, by przyglądać się systemowej bezsile i ludzkiej bezradności, a jednocześnie wzmacniać niemilknące na polskich ulicach gesty politycznego oporu. W rezultacie stał się nad wyraz obywatelski – solidarnościowy oraz interwencyjny. Po zeszłorocznych wyborach skupił natomiast uwagę na problemach społecznych niezależnych od barw politycznych, podejmując zagmatwaną kwestię pracy w globalnym reżimie późnego kapitalizmu.
Nie był to temat „zastępczy” ani tym bardziej „dyżurny”. Środowisko twórcze od dłuższego czasu dyskutowało o presji na pracę – w tym również pracę w kulturze. Monika Strzępka, obejmując 1 września 2022 roku dyrekcję stołecznego Teatru Dramatycznego im. Gustawa Holoubka, nieprzypadkowo postulowała „Terapię dla wszystkich”. W swojej koncepcji programowej deklarowała uczynienie ze sceny przy placu Defilad „bezpiecznego miejsca pracy dla twórczyń i twórców oraz całego zespołu”. Argumentowała, że nadszedł „czas na przepracowanie traum społecznych i środowiskowych. Na zaopiekowanie się poranionym ciałem wspólnoty”. Warunek sine qua non rozbicia skostniałego i patogennego systemu widziała w przejściu z korporacyjnego modelu zarządzania na kolektywny.
Strzępka zainicjowała swoją pięcioletnią kadencję spektaklem Mój rok relaksu i odpoczynku na podstawie nowojorskiej powieści Ottessy Moshfegh w reżyserii Katarzyny Minkowskiej (premiera 8 grudnia 2022 roku). Przedstawienie zostało sproblematyzowane w formie ulotki farmaceutycznej i eseju programowego Marnuję swój luksus. Bezproduktywność w sercu kapitalizmu Joanny Bednarek. Dystansując się nieco od prezentowanej na scenie adaptacji, badaczka skupiła się w nim na skutkach pracy w turbokapitalizmie. „Kapitał sprawia, że pracownik choruje, a następnie międzynarodowe firmy farmaceutyczne sprzedają mu leki, które mają go wyleczyć. Społeczne i polityczne przyczyny cierpienia zgrabnie się pomija, a jednocześnie niezadowolenie podlega indywidualizacji i uwewnętrznieniu” – cytowała Marka Fishera. Bednarek zasygnalizowała szereg nieprawidłowości w instytucjach kultury – począwszy od chronicznego niedofinansowana, przez niewidzialność pracy pozaartystycznej, prekaryzację pracy w kulturze, po brak ustawy o zawodzie artysty, a także postpandemiczny rozrost tak zwanej metapracy.
Tymczasem – jakby nie dość było problemów strukturalnych – branża artystyczna zmagała się właśnie z pierwszymi skutkami #metoo, a w związku z tym postulowała zwrot etyczny w obszarze pracy zawodowej (w ostatnich sezonach kilka zespołów teatralnych domagało się zmiany kierownictwa – na przykład TR Warszawa – lub protestowało przeciw chronicznemu niedofinansowaniu danej sceny – tu Teatr Współczesny w Szczecinie).
Pod koniec 2023 roku rewolucja pracownicza pod egidą Moniki Strzępki okazała się farsą. Progresywna reżyserka została odwołana z funkcji dyrektora, a wyłanianie jej następcy zajęło miastu pół roku. Obecnie teatrem kieruje reżyser Wojciech Faruga. Mimo fiaska projektu Strzępki, teatry nie zatrzymały rozpoczętych autoterapii. I tak na przykład reżyserka Anna Smolar wystawiła Melodramat na motywach Pętli Wojciecha Jerzego Hasa, a na podstawie opowiadania Marka Hłaski pod tym samym tytułem (premiera 20 maja 2023 roku w Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hübnera w Warszawie) ukazała „rodzinę teatralną” jako system stricte patologiczny – skażony przemocową naturą patriarchatu oraz problemami alkoholizmu oraz współuzależnienia.
Katarzyna Minkowska podbiła zaproponowaną przez Smolar stawkę spektaklem Burza. Regulamin wyspy na motywach dramatu Williama Szekspira (premiera 26 kwietnia 2024 roku w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu), degradując Prospera (Bartosz Woźny) do figury genialnego, acz despotycznego reżysera, który w pracy nad swoim opus magnum nie ogląda się na wysokie koszty ponoszone przez innych. Prosperem Minkowskiej okazał się Krystian Lupa – arcymistrz teatru, który w ostatnich latach zmagał się z zarzutami o niewłaściwie traktowanie współpracowników (vide: Spróbujmy skoczyć do studni – film dokumentalny Piotra Stasiaka i Doroty Wardęszkiewicz z 2020 roku), a w czerwcu 2023 roku – w atmosferze skandalu – odsunięto go od pracy nad premierą Les Émigrants według W.G. Sebalda w genewskim teatrze La Comédie. W rezultacie – jego spektakl nie został pokazany na festiwalu w Awinionie, ale ostatecznie wszedł do repertuaru paryskiego Odéon-Théâtre de l’Europe (premiera 13 stycznia 2024 roku).
Marta Odziomek – pomna genewskich wypadków – zinterpretowała Burzę Minkowskiej jako ważny głos w „trwającej od jakiegoś czasu w naszym kraju dyskusji o pracy w zawodzie artystycznym. O tym, jak wyglądała, wygląda i czy tak powinna wyglądać w przyszłości. O tym, na ile może pozwolić sobie reżyser wobec aktorów, członków ekip – artystycznej, technicznej, administracyjnej. O tym, dlaczego pozwalamy sobie na uprzedmiotowienie siebie (nie tylko w teatrze przecież). (…) O tym, ilu wyrzeczeń wymaga przygotowanie produkcji teatralnej, i czy na takie wyrzeczenia w ogóle powinno być miejsce. O tym, jak powinno wyglądać uprawianie zawodu artystycznego, bo to przecież tylko zawód, fach, praca dająca pieniądze. O tym, na ile praca nas definiuje i czy musi tak być”. Burza. Regulamin wyspy to bardzo ważny głos w dyskusji na temat hierarchii, poświęcenia i podporządkowania w pracy teatralnej, ale też dramatyczna opowieść na tematy uniwersalne, takie jak władza, potrzeba wolności i bunt, a przede wszystkim – przebaczenie” – wtórował jej Piotr Dobrowolski.
Notabene środowisko teatralne dokonało wobec Krystiana Lupy aktu przebaczenia jeszcze w grudniu 2023 roku – podczas wewnętrznej dyskusji panelowej z udziałem artysty w ramach 16. edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia w Krakowie.
W toku ostatnich dwunastu miesięcy późnonowoczesne ideologie pracy były kompromitowane przez takie produkcje jak Wystarczy wcześniej wstawać i ciężej pracować Michała Sufina (premiera 19 grudnia w Klubie Komediowym w Warszawie), wykorzystujący specjalnie zaprojektowaną aplikację Delivery Heroes. Bohaterowie na wynos Konrada Marka Cichonia (premiera 1 marca 2024 roku w Teatrze Polskim w Poznaniu), postbrechtowski Człowiek z papieru. Antyopera na kredyt Jakuba Skrzywanka (premiera 23 marca 2024 roku w Teatrze Powszechnym w Warszawie) czy też Za dużo wszystkiego Michała Buszewicza (premiera 28 czerwca 2024 w TR Warszawa). „Ideologie pracy mają ponadnarodowy zasięg, niewielką konkurencję i sporą trwałość. Z czasem stają się przezroczyste, a my nie dziwimy się, gdy ktoś do opisu swojej pracy używa takich słów, jak »rozwój osobisty«, »miłość« albo »wzrost«. (…) W końcu sami zaczynamy wierzyć, że tak powinno wyglądać nasze przeżywanie pracy. Dlaczego? Bo język, którym opisywana jest w Polsce praca po 1989 roku, jest skrzywiony i zakłamany” – sekundowała twórcom teatralnym Zofia Smełka-Leszczyńska w niedawno opublikowanej książce Cześć pracy. O kulturze zap***dolu.
W mijającym roku artyści scen polskich demaskowali reżimy pracy ukrywane pod płaszczykiem etosu pracy – strategię opanowaną do perfekcji przez system kapitalistyczny. Stawiali znak równości między „kulturą zap***dolu” a zniewoleniem przez pracę. Pokazywali korzenie nowoczesnych totalitaryzmów oraz ich wykwitów – w tym i obozów pracy, we wczesnokapitalistycznym vel nowożytnym imperializmie, którego filarami były niewolnictwo i kolonializm.
W kontrze do polskich twórców teatralnych wystąpił reżyser Ivan Alexandre, który w warszawskim Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana wystawił spektakl Historia Henryka IV z opisem bitwy pod Shrewsbury między księciem Henrykiem a lordem Henrykiem Percym wraz z szelmostwami sir Falstaffa na podstawie kroniki Williama Szekspira (premiera 10 października 2024 roku). Reżyser z Francji zaprzągł do pracy artystycznej całą dostępną mu „aparaturę” teatralną – włącznie z muskulaturą aktorów oraz techników, by z uporem godnym lepszej sprawy odrestaurować w arcymistrzowskim przedstawieniu kluczowe dla męskocentrycznej kultury pojęcia – takie na przykład jak „heroizm” i „męstwo”, „honor”, „obowiązek” i „duma”. Alexandre wsparł się rzadko w Warszawie używaną obrotówką, zniewalająco funkcjonalną, a przy tym totalną i despotyczną scenografią Antoine’a Fontaine’a oraz mistrzowskim aktorstwem Andrzeja Seweryna, by w odtwarzaną przez niego tytułową postać tchnąć krztę królewskiego dignity. Po co? Dobre pytanie.
Jednym z ważniejszych wydarzeń teatralnych 2024 roku była rekreacja Teatru Telewizji, czyli jedynej ogólnopolskiej sceny teatralnej dostępnej bez wychodzenia z domu – zmarginalizowanej oraz w znacznej mierze zdewastowanej za rządów Zjednoczonej Prawicy. Zadania tego podjął się w styczniu Michał Kotański – reżyser i dyrektor Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Za jego sprawą na największej z krajowych scen pojawiły się takie hity ostatnich sezonów jak musical 1989 Katarzyny Szyngiery, Marcina Napiórkowskiego i Mirosława Wlekłego w reżyserii tej pierwszej (premiera 19 listopada 2022 roku w koprodukcji krakowskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego z Gdańskim Teatrem Szekspirowskim) czy Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję Mateusza Pakuły.
Trzydziestego września TVP transmitowała ze sceny przy Madalińskiego Powrót do Reims, wyreżyserowane przez Katarzynę Kalwat przedstawienie na motywach autofikcji Didiera Eribona (premiera 9 grudnia 2020 roku w koprodukcja krakowskiego Teatru Łaźnia Nowa z warszawskim Nowym Teatrem). Spektakl odsłania opresyjny charakter (hetero)normy i innych zjawisk chętnie tabuizowanych w ubiegłym wieku. W przypadku filozofa i socjologa Eribona (Jacek Poniedziałek) byłyby to – prócz homofobii – wykluczenia spowodowane pochodzeniem z robotniczej rodziny i dorastaniem w prowincjonalnym miasteczku. W ujęciu Kalwat eseista nigdy nie wydobędzie się z Reims, ponieważ wiążą go w źródłowej kondycji wcale nie siły reaktywne, ale deklaratywny vel deklamacyjny charakter rzekomych przemian społecznych.
Czytaj też: Bóg, Polska i roboty. Najlepsze filmy 2024 roku
Gdyby rok 2024 był obrazem… I taki to był rok w kulturze
Gdyby ten rok był jednym polskim miastem, byłby Oświęcimiem. Po pierwsze filmy „Prawdziwy Ból” i „Strefa Interesów” pokazały, że zło odkłada się jak choroba, i czasem łatwo uzna...
czytaj więcej ->Osiągam stan zgody z sobą i na siebie. Fragment dziennika Andy Rottenberg
Publikujemy fragment wydanego właśnie dziennika Andy Rottenberg Schyłek. Dziennik 2019–2022....
czytaj więcej ->Najlepsze wystawy 2024. Podsumowanie Alka Hudzika
Mimo otwarcia Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, sztuka 2024 roku nie była skupiona na stolicy.
czytaj więcej ->