Litania do Deadpolu. Ziemowit Szczerek
Miałem napisać, ze „Deadpool vs. Wolverine” nie jest najlepszym filmem o Deadpoolu, ale uzmysłowiłem sobie, że nie ma dobrych filmów o Deadpoolu. Że są tylko złe filmy o Deadpoolu, w których występuje zajebista postać Deadpoola.
Święty Deadpoolu, módl się za nami
Litanię do Deadpoola mógłbym napisać.
Deadpoolu – módl się za nami.
Doświadczony przez życie Wade Wilsonie – módl się za nami.
Regenerujący się degeneracie – módl się za nami i razem z nami.
Pyskujący Kanadyjczyku, najmniej kanadyjski z Kanadów – tyś wytchnieniem naszym.
Albowiem tyś jest patronem naszym.
Patronem nas, cymbałów.
Nas, głupich pyskaczy i kłapiących bez sensu japą, bo niczego innego nie umiemy. Nas, szukających guza i próbujących sobie i światu bezskutecznie udowodnić, że jesteśmy tacy konfrontacyjni na wesoło i że wcale się go (ani samych siebie) nie boimy, że możemy sprowokować każdego i w dupie mamy konsekwencje, nas, mających nadzieję na to, że to my będziemy mieli ostatnie słowo i że to słowo będzie zabawne. Albo chociaż śmieszne. Nas, mających nadzieję, że każde nasze upokorzenie będziemy w stanie przekuć w autoironię. Nas, brnących tak daleko do przodu w naszym zjebaniu świadomym, że odbijamy się od muru żenady tylko po to, by za chwilę znów weń przypierdolić, i to mocniej, i mocniej, i mocniej, bo i mur żenady ma swoją ograniczoną wytrzymałość i musi się kiedyś skruszyć.
Tyle że skurwysyn nie kruszeje.
O, Łejdzie, Wade’dzie (Wad’zie?) Wilsonie! Módl się za nami.
Miałem napisać, ze „Deadpool vs. Wolverine” nie jest najlepszym filmem o Deadpoolu, ale uzmysłowiłem sobie, że nie ma dobrych filmów o Deadpoolu. Że są tylko złe filmy o Deadpoolu, w których występuje zajebista postać Deadpoola. I że nawet Wolverine nie jest tutaj jakoś specjalnie nową postacią, bo wcześniej potrzebę skonfrontowania kłapiącego japą Wade’a Wilsona, pajaca w czerwonym wdzianku, z typem silnym, milczącym i pełnym rigczu wypełniał Cable grany przez Josha Brolina („Deadpool 2”) albo Ajax grany przez Eda Skreina („Deadpool”). Postaciami, które istnieją tylko po to, żeby Deadpool je wkurwiał i żenował, są też przecież Colossus (Stefan Kapicić) i Negasonic Teenage Warhead (Brianna Hildebrand). Więc nie, Wolverine (Hugh Jackman, jeśli już tak z rozpędu zacząłem podawać nazwiska) nie jest pierwszym, który Deadpoola (Ryan Reynolds, LOL) ma kontrować, i dzięki któremu, albo na którego tle – mamy oglądać zjebanie Deadpoola w całej jego krasie i potędze.
Deadpool powstał właśnie w odpowiedzi na taką potrzebę. Na potrzebę wywrzeszczenia, wyklęcia, wydarcia mordy w najdziwniejszy sposób. I wyniesienie tego pierdolenia do entej potęgi. Jest tym bohaterem, który może zrobić to, czego nie wypada robić innym bohaterom. Przecież nawet twórcy jego komiksowej postaci przyznają, że Deadpool to Spiderman, którego przypomina nie tylko ze względu na krój i kolor kostiumu. Ten drugi też potrafi dojebać czasem do pieca jakimś tekstem, tylko że nie może przegiąć pały do samego końca, a Deadpool może. Bo Deadpool jest kimś w rodzaju klauna świata superbohaterów i komiksów.
Owszem, Wolverine, chad nad chady, przystojny drwaloid o metalowym szkielecie, fryzurze na bobra i wystrzeliwujących z knykci szablopazurach, jest silnym typem i milczącym, tryskającym rigczem tak samo prawie jak testosteronem i feromonami, a Deadpool ma z nim na pieńku już od dawna. Jeszcze z czasów komiksów i kreskówek. Ale to nie jest historia o nim. To jest historia o nas wszystkich, to znaczy – oczywiście nie wszystkich, tylko o tych, którzy są w stanie się przyznać, że to historia o tych, którzy bardzo by chcieli być jak te chady, ale potrafią wyłącznie o tym gadać, robić z siebie idiotów i marzyć o tym, żeby świat odbierał ich w podobny sposób, w jaki odbiera Deadpoola – jako rozkosznego, przegiętego dużego dzieciaka, któremu w imię jego zabawnego pojebania można wiele wybaczyć.
Czytaj też: O Ślązakach w Teksasie. Ziemowit Szczerek
I patrzcie co się dzieje: Logan (Wolverine) wbija mu te swoje pazury w jądra, próbuje go wykastrować, ale się nie da, bo Deadpool może sobie jądra zregenerować, próbuje mieć z niego męską bekę – a tu nic. Nie działa. Przegrywa z pierdoleniem Deadpoola. Nawet kiedy Deadpool wydaje się być prawdziwie przejęty tym, co mówi – okazuje się, że tylko go w wała robił. To samo robił wcześniej z Cable’em (doprowadzając tego bezwzględnego twardziela do rozpaczy głupkowatymi i z dupy oskarżeniami o rasizm), to samo robił z Ajaxem, dowcipnie nawiązując do tego, co Ajax wcześniej całkiem poważnie zrobił z nim, czyli przebijając na wylot metalowym przedmiotem.
Nic nie jest w stanie Deadpoola pogrążyć. Nawet najbardziej, wydawałoby się, żenująca wtopa. Dziecięce nogi i dziecięcy penis po tym, jak rozerwał Deadpoola na pół Juggernaut? A skąd. Samoośmieszenie? Gdzie tam. Deadpool jest najbardziej odporny ze wszystkich znanych superbohaterów. I w przeciwieństwie do ich wszystkich – jego supermoc naprawdę może działać w prawdziwym życiu.
Tylko pamiętajcie. Jeśli decydujecie się na jej użycie, robicie to WYŁĄCZNIE na własną odpowiedzialność 😉
I taki to był tydzień w kulturze. Powrót Oasis i wielki duet Madonny z JP2
Jeśli okaże się prawdą, że w biograficznym filmie o Madonnie (tworzonym przez Madonnę) Jana Pawła II zagra Piotr Adamczyk, będzie można symbolicznie domknąć pontyfikat tego, jak...
czytaj więcej ->I taki to jest miesiąc w kulturze. Co z tą Masłowską i kto z „Planety singli” zagra w nowej adaptacji „Lalki”
Michał Walkiewicz urządził zabawę w obsadzenie ról w najnowszej adaptacji filmowej „Lalki”, której ma się podjąć Maciej Kawalski, reżyser znany z...
czytaj więcej ->Kinomural 2024: fajerwerki wyobraźni na 300 m2
21 i 22 września Wrocław będzie światowym centrum ruchomych murali. Na festiwalu łączącym kino ze sztuką i architekturą zobaczymy prace setki artystów i artystek. Gościem specja...
czytaj więcej ->