I taki to był tydzień w kulturze. Brytyjskie Myslovitz i wielkie „Dojrzewanie”
( 21.03.2025 )
Marzec się nie skończył, a już można pisać rankingi najlepszych seriali 2025. Dawno nie mówiło się tyle o telewizji (może dlatego, że „Gazeta Wyborcza” ogłosiła ostateczny upadek wielkiej serialowej narracji). Najważniejsze są trzy, każdy na innej platformie.
Brytyjskie Myslovitz, zespół Radiohead, zaczyna pracę nad nowym albumem. Radioheadopaci popatrzyli w niebo, gdzie ukazała się nazwa spółki RHEUK25. Znak porównywalny do komety zwiastującej Mesjasza. Gdy Radiohead rejestruje spółkę, album jest w drodze. A skoro tak…
… to chciałbym zaapelować, by polskie Myslovitz, zespół Myslovitz, pojednało się z Arturem Rojkiem i coś z nim nagrało. Moment jest idealny. Młodzież tęskni, raper Mata dał pokoleniowe błogosławieństwo, ogłaszając na antenie Newonce, że kocha Myslovitz. Zważywszy na odbiorców taty Maty, pewnie i słuchacze Trójki chętnie posłuchaliby PRAWDZIWEGO MYSLOVITZ. Aura czasów sprzyja. Wszyscy mówią o ukrytych kosztach społecznego awansu, o których Myslovitz śpiewał jeszcze przed wstąpieniem do UE: „Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę, / siadają na chodniku i palą jointy, / robią wszystko, żeby stąd uciec, / kiedy wreszcie mogą, to wtedy nie mogą się ruszyć”.
Pojednania są w modzie. Nawet bracia Gallagher podali sobie ręce i zarabiają na koncertach Oasis. Może warto śledzić KRS, komunikaty Urzędu Miejskiego w Mysłowicach? Może i tam za kilka miesięcy pojawi się spółka C2H5OH, zwiastująca odwołanie końca czasów.
Tymczasem marzec się nie skończył, a już można pisać rankingi najlepszych seriali 2025. Dawno nie mówiło się tyle o telewizji (może dlatego, że „Gazeta Wyborcza” ogłosiła ostateczny upadek wielkiej serialowej narracji). Najważniejsze są trzy, każdy na innej platformie. „Severance” nie oglądałem, bo nie będę płacił wielkim korporacjom. „Biały Lotos” oglądam, bo jednak będę. I sezon trzeci „Lotosa” jest wielki osobą Waltona Gogginsa – poskramiacza węży i radości swojej partnerki, postaci smutnej jak nasze czasy.
(Jeśli komuś mało Gogginsa, może odpalić czwarty, finałowy sezon Prawych Gemstonów – najlepszej komedii, K-R-O-P-K-A).
Ale o tych serialach już wszyscy słyszeli. A w tym tygodniu tylko „Dojrzewanie” i „Dojrzewanie”. Wpisuję w wyszukiwarkę Netflixa. Włączam, oglądam i myślę: wow, ale historia! Spokojna rodzina, przedmieścia, młodość, śmierć dziewczyny. Tylko dlaczego mówią, że to nakręcone w jednym ujęciu, skoro historia poszatkowana jak u Sofii Coppoli? I tym sposobem wszyscy opowiadają o brytyjskim kryminale, gdzie kamera biega za policjantami, a ja zamiast tego kompulsywnie słucham „Playground Love” zespołu Air po pierwszym seansie „Przekleństw niewinności”.
No dobra, tydzień był długi! Nadrobiłem „Dojrzewanie” i nie żałuję. Scena rozmowy policyjnej psycholożki z bohaterem, która trwa przez większość trzeciego odcinka, to majstersztyk kina – jak rozmowa Tommy’ego Lee Jonesa i Samuela L. Jacksona w „Sunset Limited” czy nerwowe dialogi Ala Pacino w „Pieskim popołudniu”. Ta jedna scena wystarczy, by ten serial był lepszym kinem niż cała tegoroczna oscarowa lista przeciętniaków.
I taki to był tydzień w kulturze.
