I taki to był tydzień w kulturze. Obraz drogi jak muzeum (prawie) i artystyczne zawody w robieniu z siebie głupka
…Ale to był też tydzień, w którym wydarzyło się sporo dobrego. Bo po pierwsze, poznaliśmy reprezentantów Polski na Biennale Architektury w Wenecji. I pierwszy raz od dawna jestem żywo zainteresowany tym, co pojawi się na Biennale Architektury.
A wiecie, że dyrektor…. dobra, o Maszy później. Na razie o tym, że na aukcji w Christie’s sprzedano obraz René Magritte’a za 120 milionów dolarów, czyli jakieś 500 milionów złotych? W Polsce za taką kwotę (plus jakieś 40 milionów dolarów) da się wybudować Muzeum Sztuki Nowoczesnej (670 mln) – dalej niezadowoleni, że złe, że podcienia nie takie, że bieli za dużo? To postawcie sobie tam jeden obraz na pustym placu.
Gdyby w CSW Zamek Ujazdowski zamiast zawodów sportowych organizowano w tym tygodniu kulturalny turniej na robienie z siebie głupka, to o miejsce na podium byłoby naprawdę trudno. A to dyrektor znanego filmowego festiwalu uznał, że warto podciąć gałąź, na której się siedzi, i w przeddzień otwarcia wygłosić to jedno bzdurne zdanie o parytecie zagrażającym poziomowi artystycznemu (tym sposobem wszystkie międzynarodowe gwiazdy, którym nie chciało się przyjechać do Polski, nie przyjechały do Polski i miały dobrą wymówkę). A to w wyniku śledztwa okazało się, że znany polski nauczyciel i dokumentalista zasługuje jedynie na to, żeby kręcić dokumenty z wnętrza celi więziennej za to, co odstawiał na uczelni. A na koniec, no wiadomo… nasza kultura bez Maszy Potockiej byłaby całkowicie zdominowana przez głupich mężczyzn.
Ale to był też tydzień, w którym wydarzyło się sporo dobrego. Bo po pierwsze, poznaliśmy reprezentantów Polski na Biennale Architektury w Wenecji. I pierwszy raz od dawna jestem żywo zainteresowany tym, co pojawi się na Biennale Architektury. Aleksandra Kędziorek to świetna badaczka, nie znająca kompromisu między popularyzowaniem a wnikliwą analizą. Kasia Przezwańska to artystka, która właśnie w działaniach na pograniczu architektury jest dla mnie najciekawsza. Oprócz tego świetnie zapowiada się praca Krzysztofa Maniaka i Macieja Siudy, która fascynuje już samym tytułem: „Lary i penaty. O budowaniu poczucia bezpieczeństwa w architekturze”.
W tym tygodniu poznaliśmy laureata National Book Award i po kilku latach nagradzania książek, które bardzo potrzebowały rozgłosu i widoczności, NBA trafiło do Percivala Everetta, autora popularnego już od dawna („Erasure” czy „I Am Not Sidney Poitier” to były bestsellery). „James” to powieść, która się odwołuje do klasyki literatury i opowiada o problemie polityki tożsamościowej Stanów Zjednoczonych. Co pewnie spowoduje, że w Polsce spodoba się tym, którzy czytali Colsona Whiteheada. Ale o tym przekonamy się za kilka miesięcy, gdy „James” ukaże się po polsku nakładem Wydawnictwa Marginesy.
A skoro National Book Award i Booker rozdany, za tydzień „New York Times” ogłosi listę 10 najlepszych książek roku, to jeszcze został nam tylko Spotify Wrapped i kończymy ten rok, kochani!
I taki to był tydzień w kulturze. Przemówienie Nan Goldin i czy bojkotujemy „Anorę”
Autorowi „Red Rocket” i „Florida Project” należy się uznanie, ale to jest jednak brawurowy pokaz zapominalstwa, że w filmie, który rozgrywa się głównie w domu synalka rosyjskich...
czytaj więcej ->Jak opowiedzieć światu o Andrzeju Wróblewskim?
Czy „In the First Person” w Wenecji to najważniejsza wystawa Andrzeja Wróblewskiego? Nie. Czy to wydarzenie, które może wyznaczyć nowy moment w myśleniu o twórczości tego artyst...
czytaj więcej ->Kto dziś uprawia aerobik przed telewizorem?„Substancja”
Akcja „Substancji” dzieje się w erze telewizji, a nie smartfonów i Instagrama, no i kto uprawia jeszcze aerobik przed telewizorem? Nie wydaje się też, aby teraz to w telewizji r...
czytaj więcej ->