To było kilka tygodni temu. Znajoma zaproponowała, żebym wziął udział w urodzinowym projekcie fotograficznym Tadeusza Rolkego. Ja, żeby się jakoś zrewanżować za ten spadający znikąd zaszczyt, zapytałem jak się fotograf miewa. Usłyszałem, że ostatnio było trochę zawirowań. Bez zastanowienia odpowiedziałem – no tak, wiek robi swoje. Ale się myliłem. To przez miłość – powiedziała. W tym tygodniu Tadeusz Rolke odszedł w wieku 96 lat. Może i przez wiek, ale na pewno do końca z miłością.

W tym tygodniu we Wrocławiu startuje festiwal filmowy Nowe Horyzonty, na którym zobaczycie przegląd filmów Anki i Wilhelma Sasnalów, a na dwa tygodnie przed OFF Festivalem Artur Rojek opowiedział nam w podcaście Mint anegdotę o tym, jak poznali się z Sasnalem w Krakowie. Malarz po spotkaniu wysłał Rojkowi kasetę wideo ze swoimi eksperymentalnymi krótkimi filmami, a wokalista Myslovitz zaproponował, żeby nawiązali jakąś współpracę. Sasnal wymyślił więc scenariusz teledysku, w którym facet wchodzi do Ikei, kupuje łóżko, a potem przez kilka minut po prostu je skręca. To miał być teledysk do „Długości dźwięku samotności”. Reszta zespołu powiedziała nie no, głupie, i projekt upadł. Sami sobie dopiszcie morał.

A co do morałów: nie rozumiem dlaczego, gdy wreszcie spełnił się mokry sen polskiej prawicy i dziadek-wehrmachtowiec naszego premiera trafił przed publiczność na wystawie „Nasi chłopcy” w Muzeum II Wojny Światowej, to zamiast hucznych celebracji, ci się teraz oburzają, że to jest jednak fałszowanie historii. Same problemy z tym Gdańskiem.
 

I taki to był tydzień w kulturze.