I taki to był tydzień w kulturze. Pingwin prezydentem Stanów, wytrwała Steczkowska
Wiecie, że naczelną strategią przetrwania zwierząt jest adaptacja? Nikt nie udowadnia tego lepiej niż Justyna Steczkowska, która za PiS-u robiła wszystko, żeby nie spaść ze sceny.
A teraz o tym, jak Pingwin został prezydentem Stanów Zjednoczonych. Tak, najlepszy serial 2024 roku przekształca się w najlepszą metaforę władzy w USA. Oto na czele państwa po raz drugi stanął człowiek, którego – w liberalnych mediach – odmalowano jako głupca, człowieka zagubionego, wcielenie tępego zła. Trump wymknął się wszystkim politycznym interpretacjom.
Serial, w którym Colin Farrell gra nemezis Batmana, uchwycił również istotę motywacji starego-nowego prezydenta USA. To opowieść o człowieku kierowanym wyłącznie chęcią przetrwania i chciwością. Chciwością, która w biznesie jest zaletą, ale w polityce raczej nie wychodzi na dobre. Dla Pingwina (i może dla Trumpa) władza to tylko droga do wielkiego biznesu, dlatego żaden z nich nie uprawia dyplomacji. Wysyła komunikaty, które się opłacają – nawet jeśli oznacza to zdradę rodziny, dla której się pracuje, albo państwa, które się wspierało w wojnie. W serialu nie ma Batmana. W rzeczywistości też Batmana nie będzie. W takim Gotham się umościliśmy.
Wiecie, że naczelną strategią przetrwania zwierząt jest adaptacja? Nikt nie udowadnia tego lepiej niż Justyna Steczkowska, która za PiS-u robiła wszystko, żeby nie spaść ze sceny. Podobno raz udało jej się nawet zasłonić tęczową flagę podczas występu na sylwestrze z Black Eyed Peas, ale potem poszła do Glamu, trochę potańczyła i zostało jej przebaczone.
Jej ambitny plan wystąpienia na Eurowizji musiał jednak w tamtych czasach pójść w odstawkę, bo miejsce w reprezentacji było obstawione przez prowadzących programu „Jaka to melodia?”. Wiadomo – trzeba się nacierpieć, żeby coś osiągnąć. Ale władza się zmieniła, do telewizji wróciły wartości, jakość, demokracja, a Justyna Steczkowska… została. Rok temu odpadła w przedbiegach, ale w tym roku udało się doczłapać. I tak, 30 lat po pamiętnym debiucie na Eurowizji 1995, na której zdobyła 15 punktów i wyśpiewała nam zaszczytne 18. miejsce na 23 kraje, nasze dobro narodowe wraca do walki! Powodzenia – bo wytrwałości Justynie Steczkowskiej życzyć przecież nie trzeba.
Zapytałem ChatGPT o podsumowanie relacji między nową wystawą w Muzeum Sztuki Nowoczesnej a rynkiem galerii w Polsce. Powiedział, że żadnych powiązań nie ma i że nie ma zamiaru drążyć tego tematu. Więc zacząłem liczyć sam.
„Wystawa niestała. 4 × kolekcja” to 105 osób artystycznych, z czego 41 znajduje się w kryzysie bycia z Polski. Spośród nich 22 to mężczyźni, 17 to kobiety, a dwie to wspólnoty artystyczne.
• 10 osób z tej grupy to malarze i malarki.
• 7 zajmuje się przede wszystkim rzeźbą.
• Performensu – niet!
* albo ja czegoś niet
28 osób jest lub było reprezentowanych przez polskie galerie. Obecnie sytuacja wygląda tak:
• 5 artystów/tek: Fundacja Galerii Foksal
• 4: Raster
• 3: Galeria Stereo
• 2: lokal_30
• 2: Gunia Nowik Gallery
Siedem pozostałych galerii prywatnych ma na wystawie po jednej osobie artystycznej.
Na 26 galerii, które w zeszłym roku brały udział w Warsaw Gallery Weekend, 9 współpracuje z artystami pokazywanymi na wystawie otwierającej program nowej siedziby MSN.
Nie wiem, po co to policzyłem. Nudziłem się, byłem w manii. Chciałem założyć ośrodek statystyk sztuki, ale potem przypomniałem sobie, że nie po to studiowałem historię sztuki, żeby być dobrym z matematyki. Dlatego powiem wam, tak od serca – najbardziej spektakularną pracą, którą zobaczyłem na wystawie „Wystawa niestała. 4 × kolekcja”, była praca Artura Jafy (akurat ta praca nie jest częścią zbiorów MSN).
I taki to był tydzień w kolekcjach.
I taki to był tydzień w kulturze. Złoty sedes Cattelana i nowa powieść Twardocha
W trzecią rocznicę wybuchu wojny w Ukrainie prezydent Donald Trump postanowił zademonstrować, czym jest przepisywanie historii. Pomylił ofiary z napastnikami, prezydenta nazwał ...
czytaj więcej ->ILE NA DZIESIĘĆ?: Nosferatu jest brzydki, ale dobry w łóżku
Powrót Eggersa do korzeni opowieści objawia się nie tylko w wykorzystaniu estetycznej matrycy ekspresjonizmu niemieckiego, ale i w aspekcie fabularnym.
czytaj więcej ->O „Intermezzo” Sally Rooney [recenzja]
U Rooney komunizm à la Badiou wyraża się w sposobie, w jaki pisarka traktuje swoich bohaterów: jej wizje są niemal utopijne, bohaterowie przeżywają jakieś trudności, ale koniec ...
czytaj więcej ->