I taki to był tydzień w kulturze. Polski „White Lotus” i co z tą „Anorą”
Decyzja Hollywood, by akurat Seana Bakera nagrodzić Oscarem za najlepszy film i reżyserię, wygląda jak wysoka piątka, którą Los Angeles przybiło Waszyngtonowi. Ale przynajmniej Amerykanie mogą się cieszyć, że w sprawie rosyjskich oligarchów ich kultura i władza czasem potrafią iść ramię w ramię, gdy chodzi o wspólny interes.
Mało znany fakt z kultury 12 września 2001 roku, czyt. dzień po 11 września, największe stacje radiowe w USA stworzyły listę 165 piosenek, których nie będą grać. Wśród nich znalazły się między innymi „Fly Away” Lenny’ego Kravitza i „Aeroplane” Red Hot Chili Peppers (oraz wszystkie piosenki Rage Against The Machine – prewencyjnie).
Po wielkim medialnym show w Białym Domu też zastanowiłbym się nad ograniczeniem kilku piosenek, które mogłyby się zbytnio kojarzyć z prezydentem. Listę otwierałyby:
1. Green Day – „American Idiot”
2. Korn – „Clown”
3. Slipknot – „People = Shit”
Filmu „Anora” na takiej liście bym nie uwzględnił, chociaż decyzja Hollywood, by akurat Seana Bakera nagrodzić Oscarem za najlepszy film i reżyserię, wygląda jak wysoka piątka, którą Los Angeles przybiło Waszyngtonowi. Ale przynajmniej Amerykanie mogą się cieszyć, że w sprawie rosyjskich oligarchów ich kultura i władza czasem potrafią iść ramię w ramię, gdy chodzi o wspólny interes.
I tak, jestem fanem Seana Bakera. Każdy jego poprzedni film dostał ode mnie 10/10 na Filmwebie, o czym się nie dowiecie, bo pyskowałem i straciłem status CRYTYCKA. Ale 10 lat temu Baker nakręcił „Mandarynkę”, w której wszystko to, co ważne w „Anorze”, zostało już powiedziane – tyle że lepiej.
Ale nie jest tak, że jest tylko źle. Bo trochę jest też dobrze. Na przykład trzeci sezon „White Lotus” jest dobry. Na tyle dobry, że chciałbym, żeby wreszcie powstał polski Biały Lotos (w sensie serial, a nie osiedle na Białołęce). Wyobrażam sobie to mniej więcej tak:
Na tropikalną wyspę trafia rodzina z Wilanowa, która rytualnie wyjeżdża na wakacje 30 razy w roku, ale tym razem ma być inaczej, bo ich dziecko, które właśnie przechodzi kryzys po nieudanej próbie dostania się do liceum w Wielkiej Brytanii, okazuje się niechcianym gościem na wyspie #strefawolnaoddzieci. Nie może tego zrozumieć kolejna para bohaterów – weselutkie, bo na wiecznym rauszu, rodzeństwo wzorowane na Waldusiu i Mariolce ze „Świata według Kiepskich” (a co tam, niech ich zagrają, jak w oryginale, Bartosz Żukowski i Barbara Mularczyk). Rodzeństwo wygrało pieniądze w loterii paragonowej organizowanej w Kauflandzie i postanowili zaszaleć, tyle że coś się źle kliknęło i wybrali opcję all inclusive. Teraz muszą chodzić na te wszystkie masaże, zabiegi oddechowe i generalnie wszystko to, co przerywa im radość spędzania czasu z drinkiem przy basenie.
Na to wszystko z pogardą patrzy polska emigrantka grana przez Katarzynę Figurę (tu ukłon w kierunku wielkiego dzieła czasów transformacji czyli „Szczęśliwego Nowego Jorku”), która po trzydziestu latach wróciła z New Jersey na emeryturę – bo w Stanach drogo, a za Polską tęskno. Tyle że na wakacje to trzeba przecież w ciepłe pojechać.
Jedni spiskują przeciw drugim, zawiązują się sojusze, które co wieczór się przetasowują. Nikt się z nikim ostatecznie pogodzić nie może – aż do niedzieli. Wtedy okazuje się, że na całej wyspie nie ma ani jednej kaplicy, a jedyną osobą uprawnioną do posługi jest tu niemiecka pastor, trenerka jogi, której dziadków w 1945 roku wygnano z Wrocławia.
Wściekłość ogarnia wyspę. Niepokój wkradł się w strwożone serca i mózgi, wątroby wycieńczone tygodniowym maratonem cukru i etanolu. Pomaga już tylko zbiorowe namaczanie się w jaccuzi, do którego roztargniona Mariolka wpada z podłączoną do prądu lokówką – wszyscy giną! Kamera się oddala.
Okazuje się, że rzecz działa się w parku wodnym Suntago, a nad kopułą kąpieliska, jak święty Stanisław w „Bitwie pod Grunwaldem” Jana Matejki, unosi się duch zmarłego w tym tygodniu niedoszłego prezydenta, Krzysztofa Kononowicza, i zadaje fundamentalne dla polskiej kultury pytanie:
„A ty – katolik czy chujem jesteś?”.
Przezwyciężyć irański reżim. „Nasienie świętej figi”
„Nigdy nie sądziłem, że film, który zrobiłem nielegalnie, trafi na Oscary. Wszak w Iranie to cenzorzy decydują o tym, który film jest zgłaszany, oni wszystko kontrolują” – przyz...
czytaj więcej ->Miłość w Portoryko. Nowy Bad Bunny
„DeBÍ TiRAR MáS FOToS” dla wielu osób na świecie będzie płytą 2025 roku. Dla mnie też. Bo mimo że szósty album Bad Bunny’ego jest pełen lokalnych kontekstów, może rezonować z od...
czytaj więcej ->Nowe rzemiosło w Polsce – kim są twórcy NÓW? [podcast specjalny]
O tym, czym zajmuje się NÓW, opowiada członkini stowarzyszenia Olga Milczyńska, która wyjaśnia, że stowarzyszenie Nowe Rzemiosło NÓW powstało z potrzeby wytworzenia wspólnego i ...
czytaj więcej ->