W komiksie na podstawie Kafki pojawiają się Tom i Jerry. Jak dziś czytać „Amerykę”?

W komiksie na podstawie Kafki pojawiają się Tom i Jerry. Jak dziś czytać „Amerykę”?

( 10.10.2025 )

Choć Franz Kafka nigdy nie dotarł do Stanów Zjednoczonych w swojej debiutanckiej – i niedokończonej – powieści bezpardonowo kruszył mit kraju nieograniczonych możliwości. Ponad sto lat później jego refleksja nad miejscem, które zaprasza, by odrzucić, nie traci na aktualności. I nabiera dodatkowego ciężaru, gdy przetłumaczyć książkę na żwawy język powieści graficznej. O komiksie luźno inspirowanym „Ameryką” opowiadają jego autor Piotr Dumała i wydawca Krzysztof Ostrowski.

Angelika Kucińska: Dlaczego spośród trzech niedokończonych powieści Franza Kafki to akurat „Ameryka” okazała się wdzięcznym materiałem do przełożenia na komiks?

Piotr Dumała: Natknąłem się w księgarni na nowe wydanie powieści pod tytułem „Zaginiony” (tak brzmiał oryginalny tytuł nadany przez Kafkę – przyp. red.), co prawda w tym samym tłumaczeniu Juliusza Kydryńskiego, ale z posłowiem Grzegorza Jankowicza. Przeczytałem pierwsze zdanie o niespełna szesnastoletnim Karlu, którego rodzice wysyłają do Ameryki po tym, jak służąca uwiodła go i zaszła w ciążę. To był moment olśnienia. Pojawiła się myśl, by zrobić film animowany, pełnometrażowy, którego głównym bohaterem byłby szesnastoletni chłopiec, wówczas o rok starszy od mojej córki. Zacząłem szkicować storyboard. Najpierw na szybko, potem z coraz większą precyzją. Projekt ruszył, zrobiłem półtoraminutowy zwiastun z muzyką Sebastiana Ładyżyńskiego. Ale wyobraziłem sobie, że praca trwałaby może nawet 20 lat. Gdybym ją kontynuował, dziś nie byłbym jeszcze w połowie…

Wtedy pojawia się Krzysztof Ostrowski i mówi, że robimy komiks z Kafki?

*Reklama

Krzysztof Ostrowski: Dla mnie Kafka był drugorzędny. Zaintrygowały mnie rysunki Piotra, klasyczne, rzadkie dziś w komiksie, więc to wielka wartość. Nie ma zbyt wielu projektów podobnych do „Ameryki”. W dodatku Piotr robi z książki Kafki własną opowieść.

P.D. Z bohatera powieści stworzyłem pierwszoplanową postać kina akcji. Kafka sam w sobie jest mało filmowy – bardziej statyczny, filozoficzny. To, co zrobiłem, nie jest jednak rodzajem remake'u, dla mnie to przede wszystkim dialog z pisarzem, który z kolei wszedł w dialog z Charlesem Dickensem i jego „Davidem Copperfieldem”. Uważał, że napisałby tę historię inaczej, może lepiej, po swojemu. Więc stworzył „Amerykę” o zaginionym chłopcu. W trakcie rysowania przeczytałem jeszcze „Porwanego za młodu” Roberta Louisa Stevensona, którego głównym bohaterem też jest młody chłopak. Sierota. Co prawda nie wyjeżdża do Ameryki, ale ma się nim zająć wuj, koszmarny dziwak. Chłopak nie ma wyjścia, to jego jedyna rodzina, wpada w jego łapy, obdarza jakimś zaufaniem, a wuj chce go ugotować i zjeść na miękko, czyli sprzedaje go piratom za kupę forsy i cieszy się, że pozbył się problemu. Chłopak musi walczyć o przeżycie, rzucony na pastwę rekinów. Bardziej niż kafkowski Karl Rossmann. I daje sobie radę. Zależało mi, żeby mój Karl też radził sobie lepiej niż ten Kafki, ale i przeżywał trudniejsze próby. 

Karl Rossmann, nastolatek uwiedziony przez dorosłą kobietę, która zachodzi z nim w ciążę, zostaje wysłany do Stanów Zjednoczonych. Dociera do Nowego Jorku…

P.D. Inspirował mnie Nowy Jork z lat 30. Oglądałem zdjęcia i krótkie nieme filmiki kręcone z samochodów, żeby zobaczyć, jak w tamtych czasach wyglądały nowojorskie ulice. To było fascynujące. U Kafki chłopiec początkowo jest w Nowym Jorku, ale potem trafia do miasta Ramzes, które pisarz być może wymyślił. Zmienił też przecież Statuę Wolności, wkładając jej w dłoń miecz zamiast pochodni, co podbija – bardzo aktualną dzisiaj – wymowę tej historii.

Dziękujemy!

Piotr Dumała, „Ameryka”, Wydawnictwo 
Nagle!, 2025

U Kafki jest zmieniona Statua Wolności, a w komiksie na podstawie Kafki pojawiają się Tom i Jerry.

K.O. Komiks pozwala na tego typu posunięcia, a bardzo prostym zabiegiem formalnym można budować szerszą perspektywę. Chyba każdy kojarzy tę kreskówkę. Albo inną podobną. Więc to dokłada kolejne warstwy do rzeczywistości przedstawionej w „Ameryce”. Nagle nie jest to już tylko rysunek, ten zabieg działa jak onomatopeja. Czytelnik zaczyna słyszeć dźwięki dochodzące zza ściany, świat przedstawiony się rozbudowuje, staje się pełniejszy, zaczyna żyć własnym życiem.

P.D. A dźwięki telewizora słyszane zza ściany są potrzebne, podkreślają, że w „Ameryce” czasy się na siebie nakładają. To moja obsesja, żeby zaburzać wiarygodność, która się sypie, gdy nie ma ciągłości czasu – jak we śnie. „Ameryka” dzieje się jednocześnie kiedyś i teraz. Gdy Karl stoi na balkonie i spogląda na ulicę, widzi zaparkowaną współczesną śmieciarkę – sfotografowaną przeze mnie trzy lata temu w stolicy Meksyku – i kierowcę, który rozmawia przez telefon komórkowy.

Dla mnie ten Tom i Jerry czy śmieciarz z komórką to świadome komunikaty, żeby nie czytać waszej „Ameryki” po prostu jako adaptacji Kafki.

K.O. Od samego początku pracy nad komiksem było dla mnie ważne, że bohaterowie nie podróżują wyłącznie w przestrzeni, ale też przesuwają się w czasie. Z przeszłości do dziś. Widać to po elementach scenograficznych. Na kolejnych stronach pojawiają się coraz współcześniejsze samochody, mundury, wreszcie pojawia się metro. Rozwija się też rysunek Piotra. Od szkicowego do precyzyjnego.

P.D. Nie od razu wiedziałem, jak ma wyglądać główny bohater. Szukałem jego twarzy. Tworzyłem ogólny zarys, Karl jest więc trochę niewyraźny. Co zgrywa się z tym, że jest dzieckiem, w dodatku mocno naiwnym, gapowatym. Z czasem staje się mężczyzną, jest w nim więcej sprawczości, więc i rysunek staje się wyraźniejszy. „Ameryka” to opowieść o dojrzewaniu. Karl Rossmann jest ofiarą przemocy seksualnej. Uwiodła go 37-letnia służąca zatrudniona w jego rodzinnym domu. Rodzice zamiast chronić syna, wysyłają go do Ameryki... Karl musi przeżyć, pojawia się bogaty wuj Jakob, brat matki, ale zostawia chłopca na lodzie. Mój Rossmann uczy się walczyć o siebie bardziej niż Rossmann u Kafki. Na pewno jest trochę mną z lat nastoletnich. Nie byłem ofiarą przemocy seksualnej, ale w wieku 16 lat czułem się słabym chłopcem, pozbawionym narzędzi obrony przed światem dorosłych: szkołą, kościołem, rodzicami, sąsiadami, gitowcami z Woli. Ratowała mnie sztuka. Rossmann znajduje miłość, ale jeszcze wcześniej znajduje coś w sobie. Siłę, która pomaga mu wziąć los w swoje ręce.

*Reklama

Właśnie dlatego „Amerykę” uważa się za najbardziej optymistyczną z powieści Franza Kafki. Tylko tu stworzył bohatera, który ma jakiekolwiek szanse przetrwać.

P.D. To też jego pierwszy bohater, bo od „Ameryki” zaczynał. W kolejnych powieściach tracił chyba wiarę w możliwość przetrwania jednostki…

Krzysztof, a ty lubisz tego bohatera?

K.O. Jestem ciekaw, co mu się przydarzy, ale dla mnie to zbyt bierna postać, żebym mu kibicował.

Mnie jego początkowa bezwolność wręcz irytuje.

K.O. Wolę tych dwóch pijaków. Im kibicuję (śmiech).

P.D. Bo to tacy typowi chuligani z Łodzi. Albo z Woli, najbardziej bandziorskiej dzielnicy w Warszawie. Gdzie się, nawiasem mówiąc, wychowałem. W komiksie zresztą można zobaczyć dom, w którym dorastałem. Ten sam budynek, ulica, te same drzewa, to samo podwórko i dzieciaki, które siedzą na kupie gruzu i śmieją się z policjanta, że wpadł do dziury. A gdy chłopiec jest prowadzony zaułkami przez jednego z bandziorów, można rozpoznać fragmenty żydowskiej dzielnicy Lublina, które rysowałem ze zdjęć Edwarda Hartwiga. Żydowskie dzielnice w Lublinie, Krakowie czy Warszawie znam właśnie ze zdjęć Hartwiga czy Romana Wiszniaka, bo gdy się urodziłem, ta warszawska już nie istniała. Dorastałem na morzu ruin. Byłem dzieciakiem jak te z komiksu, moim placem zabaw też były gruzowiska.

Dużo ciebie w Kafce.

P.D. Kafka, jak mówi Krzysztof, jest trochę na drugim planie. Jego „Ameryka” to dziura, przez którą wchodzę do różnych światów. Do Meksyku, do Lublina, do Nowego Jorku, do swojego dzieciństwa na Woli.

Dziękujemy!
( Muzyka ) ( Angelika Kucińska ) ( Kacper Peresada ) ( Cyryl Rozwadowski ) ( Klementyna Szczuka )

Najlepsze płyty roku według osób redaktorskich Mint

Każdy z tych światów jest brutalny?

 P.D. To opowieść o tym, jak niewinność zderza się z brutalnością. I co ta niewinność wtedy zrobi? Jakie ona znajdzie sposoby, żeby przetrwać? Czy będzie się starać przypodobać brutalności, żeby nie zostać pobitą? A może lepszą strategią okaże się cwaniactwo? Mój Karl zaczyna grać według reguł świata, w którym się znalazł. Musi się posługiwać złem, jest nim zainfekowany. Musi stracić niewinność.

Ameryka to wciąż najbardziej wyrazisty symbol brutalności?

K.O. Jest dziś jeszcze paru kandydatów do pierwszego miejsca. Biorąc jednak pod uwagę kontekst imigrancki, który buduje szkielet „Ameryki”, Stany Zjednoczone pozostają czarnym charakterem.

P.D. To kraj, w którym miliony ludzi lokowały swoje marzenia o dobrobycie, o wolności, o lepszym życiu. Wystarczy wyjechać, tam wszystko będzie inaczej, tam wszystko spada z nieba. Taka historia jak Karla Rossmanna mogłaby wydarzyć się w Brazylii czy w Chinach, ale to Stany Zjednoczone są mityczną krainą szczęśliwości i bogactwa.

K.O. Kiedy składaliśmy komiks, zaczynały się deportacje. To było uderzające. Pracujesz akurat nad fragmentem, w którym Karl chowa się na dworcu przed policją, a równolegle w telewizji oglądasz funkcjonariuszy Urzędu Celno-Imigracyjnego, którzy wyciągają ludzi z domów, żeby odesłać ich do kraju, z którego wyjechali 20 lat temu.

Piotr, ty pomieszkiwałeś w Stanach, kiedy gościnnie wykładałeś na Harvardzie. Tyle że Ameryka, której wtedy doświadczyłeś, była zupełnie inną Ameryką.

P.D. Zupełnie inna. Zarabiałem pieniądze, miałem pracownię jak Roy Liechtenstein i najlepszych studentów na świecie. Przez półtora roku żyłem jak król. Miałem też swoje zmartwienia, jak każdy, ale jednocześnie Ameryka wydawała mi się wspaniałym miejscem. Spotykałem samych cudownych ludzi. Chodziłem na zajęcia do jednej z najlepszych nauczycielek jogi, uroczej starszej pani, uczennicy Iyengara. To tam, jedyny raz w życiu, umiałem siedzieć w pozycji lotosu. A w pracowni, którą dała mi uczelnia, wysokiej na 15 metrów, samo się rysowało. Przez ten krótki czas stworzyłem kilkaset rysunków i obrazów. Niesamowicie inspirujące doświadczenie. Pierwszy raz poleciałem do Bostonu jeszcze przed zamachami z 11 września, kolejne dwa – już po.

K.O. Dzisiaj obserwujemy tam kumulację procesów, które zaczęły się po 11 września. Byłem w Stanach akurat pomiędzy pobytami Piotra. Dokładnie w czasie zamachu na WTC. Przebywałem w tym samym stanie, ale widziałem zupełnie inny kraj. Wyjechałem do pracy jako wychowawca na obozie letnim dla dzieciaków. Na jakimś zadupiu w Nowej Anglii, dzieci z białej biedoty, wychowawcy z najróżniejszych stron świata. Mechanizmy budujące amerykańskość jak na dłoni: fajne, otwarte, ciekawe świata dzieciaki zmieniające się w nastolatki, zaczynające przeliczać wszystko na punkty potrzebne, żeby dostać się do kolejnej szkoły, żeby zdobyć kolejne „sprawności”. Moim bezpośrednim przełożonym był niewiele starszy ode mnie chłopak, weteran wojny w byłej Jugosławii z tikiem nerwowym i PTSD, który służbą wojskową opłacił studia. Nad nim stali faceci, którzy każdy swój ruch kalkulowali w kontekście przyszłej kariery politycznej. Dosłownie. Więc ta cała obozowa beztroska była podszyta niezłym zamordyzmem. Na przykład funkcjonował sąd koleżeński. Gdy ktoś coś przeskrobał, organizowano zebranie przy ognisku. Przemowy, kolektywne połajanki, publiczne kajanie się, płacz. Do tego codzienne przysięgi wierności na gwieździsty sztandar. 25 lat temu wyglądało to trochę jak z filmu o Ku Klux Klanie. Dzisiaj to już chyba nawet w naszym zakątku Europy coś oczywistego.

---

Piotr Dumała – reżyser, scenarzysta, pisarz, rysownik. Jedna z czołowych postaci polskiej animacji, autor m.in. znakomitej krótkometrażowej biografii „Franz Kafka”, którą sam nazywa „dokumentem z wyobraźni”, czy groteskowej baśni dla dorosłych „Czarny Kapturek”. „Ameryka” to jego debiutancki komiks oparty na powieści Franza Kafki o tym samym tytule.

Krzysztof Ostrowski – autor komiksów z „Plasteliną” i „Nową plasteliną” na czele, okładek książek i płyt, reżyser teledysków. Wokalista i autor tekstów w zespole Cool Kids Of Death. Prowadzi wydawnictwo komiksowe Nagle!.

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.