Uroki Midwestu. Serial „Fargo”
( 08.12.2023 )
Ironiczny ton serialu to oczywiście spadek po Coenach, ale Hawley zawdzięcza braciom – pochodzącym z Minnesoty, a jakże – znacznie więcej
Ach, Midwest… niekończące się pola kukurydzy, parujące zapiekanki, sałatki z majonezem i miasteczka, w których wszyscy się znają. Tu można wieść proste, dobre życie. Nie w Nowej Anglii, nawiedzanej przez gotyckie potwory i WASP-ową moralność, nie w zepsutej Kalifornii, nie na Głębokim Południu z jego krwawą historią. Prości, dobrzy ludzie mieszkają na Środkowym Zachodzie. Pamiętacie sympatycznego farmera z mema It ain’t much, but it’s honest work? Tak, on też był z Midwestu.
Przynajmniej taką wiedzę o regionie zdobyłam, konsumując za dzieciaka wszelkie dostępne w telewizji wytwory amerykańskiej popkultury, a za swój kompas obierając serial Świat według Ludwiczka (Life with Louie). Dowiedziałam się wtedy, że Ameryka to sąsiedzkie grille, wakacje nad jeziorem Winnibigoshish, wyjazdy na mecze Packersów, lokalne kampanie wyborcze i zakładowa solidarność (sic! odcinek Bezrobotny tata). Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale człowiek dorasta, zmienia repertuar i dowiaduje się, że nie wszystkie małe miasteczka to Cedrowa Górka, że istnieją też Bemidji, Luverne i Ameryka z Fargo.
Sam Spruell Fargo 2023 FX Networks
Po czterech udanych sezonach Noah Hawley wcale nie zamierza kończyć swojej antologii zbrodni. Serial, dla którego luźną inspiracją stał się film braci Coen z 1996 roku o tym samym tytule, doczekał się właśnie kolejnego otwarcia. Po dalekiej wyprawie do Kansas City w Missouri Hawley powraca do najmilszego stanu, w którym wszystko się zaczęło. W końcu przemoc nigdzie tak dobrze nie pasuje do lokalnej społeczności, jak tam, gdzie ludzie nie są po prostu mili – o nie, to za mało, oni są wręcz Minnesota nice.
Opowieści z pogranicza
Ironiczny ton serialu to oczywiście spadek po Coenach, ale Hawley zawdzięcza braciom – pochodzącym z Minnesoty, a jakże – znacznie więcej. Od podawanego w lokalnym barze Białego Ruska, poprzez zakopaną w śniegu walizkę, aż po łudząco podobny do Antona Chigurha (Javier Bardem) czarny charakter z pierwszego sezonu (Billy Bob Thornton), wszystko kojarzy się z filmem, którym zainspirował się twórca serialu. Pamiętacie na pewno, jak zaczyna się dzieło Coenów – Jerry Lundegaard (William H. Macy) postanawia porwać własną żonę dla okupu. Piąty sezon serialowego Fargo też zaczyna się od uprowadzenia gospodyni domowej. Hawley sięga po znaną nam już historię i pyta: a co, gdyby opowiedzieć ją z perspektywy żony?
Dot (Juno Temple), główna bohaterka piątego sezonu, ma być jednak inna od filmowego pierwowzoru – spakowanej do bagażnika kobiety z zaklejonymi ustami. Wymyka się więc porywaczom, organizuje w domu chałupniczy system samoobrony na wzór Kevina McCallistera, a wcześniej trafia nawet do aresztu za przypadkową, ale jednak – napaść na funkcjonariusza. Jeden z porywaczy nazywa ją tygrysem… Boję się dziś produkcji, które przedstawiają tak zwane „silne, kobiece postaci”. Zbyt często wydają się one częścią nieszczerych, marketingowych zabiegów w konkursie na inkluzywność. Ale potem przypominam sobie, jak fantastycznie Hawley poprowadził wątek Molly Solverson (Allison Tolman) w pierwszym sezonie serialu i wątpliwości mijają.
Podobnie jak Molly, Dot mierzy się z domorosłym kaznodzieją, a co gorsza jest nim jej były partner, Roy (Jon Hamm). Ten do ciasnych jeansów nosi imponujących rozmiarów klamrę z napisem „Twardy mężczyzna na trudne czasy”. Ma kowbojski kapelusz, jeździ konno i jest szeryfem gdzieś w Północnej Dakocie. Gdybyśmy cofnęli się w czasie o jakieś siedemdziesiąt lat, przymknęli oko na wybujałe ego i żenujące poczucie humoru mężczyzny, być może dostrzeglibyśmy w nim bohatera na miarę Johna Wayne’a. Trzeba by do tego jednak naprawdę dobrej woli, bo Roy ze swoim billboardem bardziej przypomina Turda Fergusona (Norma Macdonalda) z SNL-owskiego Jeopardy.
Richa Moorjani Fargo 2023 FX Networks
Hawley ukazuje zwątpienie w instytucję amerykańskiego pogranicza i jej herosa – samotnego jeźdźca wymierzającego sprawiedliwość, twardego mężczyznę na trudne czasy. Bo Fargo to w zasadzie nie tyle antologia przemocy, co karty wydarte z narodowej mitologii. Składa obietnicę: „To prawdziwa historia”, by już za chwilę serwować fikcję. Tak jak robią to opowieści o legendach Dawnego Zachodu, o szlachetności i przedsiębiorczości, honorze i prostym, dobrym życiu. Ale klasyczne westerny z dobrymi bohaterami w białych kapeluszach i złymi w czarnych nie odzwierciedlają tego, jak działa świat, a życie to nie W samo południe – Hawley pisał rok temu na łamach „The Atlantic”. W nowym sezonie jego słowa powtarza Roy.
Śmiertelnie uprzejmi
Pierwsze sezony Fargo wydawało się faktycznie wyczuwać ten cień ambiwalencji w naturze ludzkiej. Bemidji to miasteczko jakich wiele w Minnesocie, drobna, samotna wysepka na śnieżnym pustkowiu. Wszyscy znają się z czasów liceum, wiedzą, gdzie można znaleźć szeryfa (w dinerze Lou Solversona), noszą skandynawsko brzmiące nazwiska i tradycję luterańskiego wychowania. Jeżdżą na ryby i polują. I uśmiechają się, dużo się uśmiechają. Lester (Martin Freeman) uśmiecha się grzecznie nawet wtedy, gdy szkolny prześladowca wspomina nastoletnią inicjację z żoną Lestera (She gave me a tug once, homecoming, senior year). Bohater kiwa głową i rozumie, miała w końcu „takie delikatne dłonie”. Społeczność Bemidji żyje sobie zgodnie, w myśl dewizy Minnesota nice, aż do pojawienia się w miasteczku Lorne’a Malvo (Thornton).
Śliski i złośliwy typ. Gdzie się nie pojawi, tam wkrada się zdenerwowanie i niepewność. Dzieci płaczą, a dorośli wpadają w niepokój. Tymczasem w każdej szafie i każdym garażu w Bemidji pochowana jest broń. Ci gorzej sytuowani (frajerzy jak Lester) mają strzelby kupione na przecenie z bielizną gratis, a ci, którym się udało (jak brat Lestera), mają w garażu na wpół legalny, pancerny arsenał w stylu Joe Rogana. Malvo nie musi się nawet specjalnie starać. Krąży po miasteczku, mąci swoimi sugestiami i podszeptami, w międzyczasie doceniając diabelnie dobry jabłecznik. Sugestia, że być może wcale nie zaraża złem, tylko wydobywa z ludzi to, co już od dawna kryło się pod powłoką uprzejmości, sytuuje produkcję Hawleya w paradygmacie kina filozoficznego. Malvo pojawia się w miasteczku w sekwencji łudząco przypominającej tę z Zagubionej autostrady, a jego niejednoznaczna, mefistofeliczna natura zbliża go do lynchowskiego BOB-a (Frank Silva).
Hawley powoływał się na twórcę Twin Peaks przy pracy nad serialem Legion, ale inspiracje Lynchem są wyraźne już w Fargo. Urodzony w Montanie Lynch odkrywał, o czym śni małomiasteczkowa Ameryka i co kryje się za płotem z białych sztachet. W swoich wspomnieniach z czasów dorastania w środkowej części Stanów reżyser wracał do zadbanych trawników i drzew wiśni, które pokrywały się słodkim lepem przy kwitnieniu i przyciągały czerwone mrówki. Zwabione słodyczą owady odsłaniały gnijące w cieple owoce. Takie właśnie wydały mu się amerykańskie przedmieścia. Minnesota nice to nie tylko przesadna grzeczność i kurtuazja, to też pasywno-agresywne uprzejmości, za którymi kryją się urazy gromadzące się przez lata. Mieszkańcy świata Fargo czują tę dwuznaczność na każdym kroku.
Ostatni sezon wciąż wydaje się bliższy coenowskim komediom, ale mija dekada od rozpoczęcia zdjęć do serialu, a Hawley wciąż wraca do Ameryki małych miasteczek. W Scandii, podobnie jak w Bemidji, każdy zna każdego. O przeszłości Dot nie wie jednak nikt, łącznie z jej własnym mężem. Kto by pomyślał, że ta drobna blondynka skrywa tak burzliwą przeszłość? Cóż, Lynch i Hawley na pewno. Fargo, odwołując się do narodowych mitów, w przewrotny sposób opowiada o współczesnych Stanach Zjednoczonych. Jeszcze rok temu w felietonie o amerykańskiej tęsknocie za Dawnym Zachodem twórca serialu stawiał dość pesymistyczną diagnozę na temat kondycji swojego kraju. Być może w nowym sezonie Fargo opowie o tym, gdzie dostrzega szansę na nową amerykańską wrażliwość.
Juno Temple Fargo 2023 FX Networks
