Nihil na poddaszu, polska dusza w Śnialni
( 26.10.2023 )
Tkali nić w Pracowni, Hucie i Starym Teatrze. Wprawiali w trans aktorów, rozpętywali chocholi taniec na narodowej scenie. Kim są? Furią, muzycznym odpowiednikiem wyników EKG Rzeczpospolitej.
Zasnąłem w oka mgnieniu, przy czekaniu, przy mieleniu
Nić, prze pana, poplątana…
Śnię?
Furia, W Śnialni (2021)
Tkali nić w Pracowni, Hucie i Starym Teatrze. Wprawiali w trans aktorów, rozpętywali chocholi taniec na narodowej scenie. Kim są? Furią, muzycznym odpowiednikiem wyników EKG Rzeczpospolitej. Naszym przewodnikiem po tym labiryncie dźwięków będzie Nihil, wokalista zespołu, który świętuje wydanie płyty Huta Luna i przygotowuje się do startu trasy koncertowej.
Od 2017 roku wydali Księżyc Milczy Luty, W Śnialni i Hutę Lunę – najnowszy album sprzed dwóch tygodni. Furii udało się uchwycić stan emocjonalny, w jakim byliśmy pod rządami PiS. Na początku listopada wyruszają w trasę koncertową, ale zanim zobaczymy ich na scenie z nowym repertuarem, poznajmy konteksty ich muzycznych poszukiwań.
Nihil zbliża nas do tematów, które od wieków nękają polską duszę. Dzwonię do wokalisty Furii, a z rozmowy dwóch neurotyków ze Śląska wynika błogosławieństwo. Podobnie jak on zafascynowany jestem poszukiwaniami Andrzeja Urbanowicza. Joga, buddyzm, malarstwo pełne symboliki oka i węża, nieskończonej przemiany. Muzyk nie chce zdradzać zbyt wiele w obawie przed odebraniem słuchaczom ich własnych doświadczeń. W swoich tekstach również ograniczył słowa do minimum. Furia to trans, medytacja w obniżonych częstotliwościach, wciągająca i jednocześnie niebezpieczna.
Cień
Przy Piastowskiej 1 w Katowicach można spotkać artefakty po działającej tam przez dekady Pracowni. Prowadziła ją grupa Oneiron. W czasach PRL-u szukała prawdy z dala od Kościoła Katolickiego. Jogini, buddyści, surrealiści ściągali do Śnialni, jak mówiono o tym miejscu, żeby doświadczyć spotkania. Grupę współtworzyli Urszula Broll, Antoni Halor, Zygmunt Stuchlik, Andrzej Urbanowicz i Henryk Waniek. „Oneiron, z greki, to miejsce, w którym się śni, co spolszczyli jako Śnialnia” – pisze Rafał Księżyk w książce pod tym samym tytułem (Wydawnictwo Literackie).
Pracownia była rewersem rzeczywistości. Socrealizm zastępowano tam abstrakcjonizmem, a uciążliwość życia w komunie rozpuszczano w jodze, medytacji i psychodelikach. Organizowano wystawy, dyskusje, tworzono i poszerzano sieć kontaktów. W manifeście Urbanowicz pisał: „Człowiek musi swemu czasowi sprostać. Sprostać, to nie znaczy odrzucić. Musimy przyjąć swój czas i wszystko, co z sobą niesie, dobro i zło, korzystne i uciążliwe, przerażające i pełniące otuchą. Nade wszystko nie wolno nam stanąć na ustalonych pozycjach, bo to równa się śmierci, powolnemu wewnętrznemu obumieraniu”.
Furia weszła w tę przestrzeń w 2020 roku, by wydać jej muzyczny odpowiednik w Śnialni w lutym 2021 roku. Obrazy Urbanowicza z wężem pożerającym własny ogon były metaforą tyleż celną, co zgubną. Piastowska 1 jest bowiem miejscem, w którym obrazy i amulety tworzą, jak to określił Nihil, potężną i skomplikowaną energię, którą trudno opuścić.
– Zawsze miałem się za chojraka, co niczego się nie boi – wspomina sesje do Śnialni. Prędko jednak poznał na własnej skórze, jak zgubna jest pycha, gdy działa się w takim miejscu jak Pracownia. Symbole z przeróżnych zakątków świata, neognoza, okultyzm pochłaniają bez końca. – Gdy wychodziłem stamtąd na katowickie ulice, czułem różnicę – dodaje. W procesie tworzenia płyty artyści zadawali sobie pytanie o własną tożsamość, a przy okazji uchwycili kondycję Polski – nie tylko współczesnej, ale i peerelowskiej oraz młodopolskiej.
Apokalipsa
Sześć lat temu krakowski Stary Teatr ogarnął strach. Gmach stojący na Placu Szczepańskim od 1783 roku był świadkiem zdarzeń wybitnych, ostatnio chociażby z udziałem Andrzeja Wajdy, Konrada Swinarskiego czy Krystiana Lupy. W 2017 roku ze względów politycznych zmieniono dyrektora instytucji, a wystawianie Wesela Jana Klaty stało się wówczas wydarzeniem symbolicznym. Aktorzy nie mieli czasu na próby, ponieważ jeździli do siedziby MKiDN na rozmowy z wicepremier ds. teatru Wandą Zwinogrodzką i wicepremierem Piotrem Glińskim. W dniu premiery panowała grobowa atmosfera. Jakże dumnie prezentowali się w tej aurze muzycy zespołu Furia, rozmieszczeni na drewnianych palach w rogach Dużej Sceny. Jakże donośnie rezonowały „Opętaniec”, „Za Ćmą, „W Dym” i „Grzej”.
W rozmowie z Nihilem wracam do dnia 12 maja wspomnianego roku. Zastanawia mnie, jak człowiek, który emanował energią twórców młodopolskich, odnalazł się w poetyce dramatu Stanisława Wyspiańskiego. – Zdałem sobie sprawę, że uprawiałem poezję Młodej Polski od zawsze – odpowiada wprost, co nie znaczy, że był stałym bywalcem działu z poezją w Bibliotece Głównej. Mimo to udaje mu się chyba uchwycić duchowość Polaka tamtych czasów. Odartego, sentymentalnego, pokawałkowanego, z budyniem w głowie od ciągłych wojen i rozkradania ojczyzny. Czym różnił się tamten Polak od dzisiejszego? 1901, 2017, czy 2023, okres przedwyborczy. Dorobiliśmy się w politycznej atmosfery, którą celnie oddaje metal, choć gdzieś w dali trzepocze jaskółka zmiany. I to również przewidziała Furia.
Na koń!
Prace nad Hutą Luną trwały do września 2023 roku, w czasie, gdy królowały trudne emocje społeczne, a na horyzoncie nie majaczyło nic poza kryzysem. Ta płyta jest ekstremalna, zespół łomocze, a Nihil, jak Kordian Słowackiego, śpiewa w gorączce, jakby chciał wzlecieć w niebo niczym Ikar, co wie, że źle skończy.
„Na koń!”, „Wracaj”, „Idź!”, „Gore!”. Tu wszystko krzyczy; schyłkowy PiS, insurekcja kościuszkowska, późna pańszczyzna, powstania śląskie. Dar medialny znów się ujawnił. Od wcześniejszych albumów tę płytę odróżnia jednak perspektywa muzyków. Powraca pytanie zadane na płycie Grudzień za Grudniem. Kim jesteś? Młody Nihil darł się wtedy w niebogłosy. Teraz udaje mu się jednocześnie zachować stoicki spokój, a to wszystko pośród szalejących riffów gitar.
Na tym nie koniec zmian. W Hucie Lunie jest inna dramaturgia niż w Śnialni. Furia wyciągnęła wnioski. W tej ostatniej artyści dali się zwieść chocholemu tańcu i nieustannej przemianie węża. To daje pęd, jest atrakcyjne i twórcze, ale po czasie łatwo się zorientować, że trudno uniknąć błędnego koła powtórzeń.
Stój!
Rozmawiając z Nihilem o Pracowni, rzuciłem anegdotycznie, że myślałem swego czasu o wytatuowaniu sobie obrazu Źrenicy Andrzeja Urbanowicza, ale przy takiej szczegółowości musiałbym oddać na to całe plecy. Wokalista pokusił się o radę. – Cytując Bidena rozmawiającego z Putinem na temat użycia bronia jądrowej: „Nie, nie i jeszcze raz nie”. Gdy uwiecznisz na sobie tę energię, już cię nie opuszczą.
Wspominam Nihilowi o jeszcze jednej ważnej dla mnie sprawie, związanej z muzyką Furii. Przyznaję się do psychodelicznego tripu ze Śnialnią na słuchawkach. Wokół mnie były stare drzewa, wysokie i smukłe. Było ciemno, niezbyt sroga zima. Zdawało się, że mówią: „Za dużo byś chciał wiedzieć. Za mały jesteś”. – Dobrze ci powiedziały drzewa – odparł, bez krzty zaskoczenia. Na co i mój pies, i jego nie odstępowały nas nawet na krok do samego końca rozmowy. Były konsekwentnie niespokojne.
Nihil. Fot. Radek Krzyżowski
Na początku listopada Furia ruszy w trasę koncertową wspólnie z Zamilską, Owls Woods i Krztą.
Przewidziano osiem przystanków:
2 XI @ Poznań, Tama
3 XI @ Bydgoszcz, Fabryka Loyda
4 XI @ Szczecin, Kosmos
5 XI @ Gdańsk, B90
9 XI @ Kraków, Kamienna 12
10 XI @ Wrocław, Stary Klasztor
11 XI @ Warszawa, Progresja1
2 XI @ Lublin, Radio Lublin
Bilety na koncerty: https://bit.ly/KnockOutMusicStore-FURIA
