Mitologie: Janusz Palikot – szlachcic z internetu

Mitologie: Janusz Palikot – szlachcic z internetu

( 30.09.2023 )

Palikot je, pije, popuszcza pasa, puszcza wodze fantazji, gada od sasa do lasa, a wszystko w zbytku, guście, nad stołem z desek grubości co najmniej dłoni (takie drzewa już nie rosną) i w domach, domostwach, siedzibach (mansions?) przypominających zamki. Już to znamy. 

Janusz Palikot realizuje mit magnacki. Żeby się o tym przekonać, wystarczy wejść na jego facebookowy profil i obejrzeć kilka ostatnich filmów z przedsiębiorcą w roli głównej. A następnie zamknąć oczy i w wyobraźni przywołać wiedzę o życiu polskiej magnaterii. Nie musi być rozległą. Obrazy i tak ożyją.  

To przecież magnat z krańca Polski, znawca świata i tradycji, a zarazem dobrowolnie wycofany z życia senator-liberał na rzymskiej prowincji. Prawdziwy człowiek z Sienkiewicza. Ten od Sema, nie Chama. Ten od fantazji, dymiącej czupryny i dziecięcych fantazji o Polsce od morza do morza, hodowanych nad podręcznikiem do historii. Z mitu ożywianego na Jasnej Górze, przesyconego nie tylko ludowym katolicyzmem, ale i historią, rokoszy, potopów i dzikiej wolności. Obrazów może nie świadomych, lecz tlących się w pamięci Wszędzie tam, w zastępstwie innych postaci – Wiśniowieckich, Zamoyskich, Radziwiłłów, pojawia się on. W świadomej grze z własną klientelą. 

Gdyby tych obrazów było mało, zostają opracowania historyczne; weźmy Życie codzienne magnaterii polskiej w XVII wieku, gdzie już na początku trafia się wątek o rozpijaniu młodzieży, bo taki zarzut wobec Palikota padł z ust Jana Savanaroli Śpiewaka. Tak, celem marketingu produktów alkoholowych Palikota są młodzi, ale czy w świecie magnackim to przestępstwo? 

Nie. Tu stosowny cytat: „Jeden z teoretyków wychowania [na dworach magnackich – W. A.] podkreślał, że młody człowiek winien odwiedzić kraje, «gdzie piwa używają i wina też nieskąpo, a to dlatego aby po trosze przywykł, dla przyszłych czasów». Innymi słowy w program wychowania wchodziło przyzwyczajanie chłopca do spożywania odpowiedniej ilości alkoholu.” I co ma robić Palikot? Przecież sam żyje z propinacji. Wszyscy możni tak żyją. 

Weźmy podróże. Mimo że dziś już nawet bogaci nie przemieszczają się w orszakach, często na filmikach widać, jak Palikot ostentacyjnie wyjeżdża Bentleyem z tablicą rejestracyjną   oznaczoną napisem „BUCH” niczym herbem, i przenosi się z jednej ze swoich posiadłości do drugiej, a może nawet trzeciej. Nikt nie wie, ile tych posiadłości jest, tak jak nie ma gwarancji, że wszyscy z dworu zmieszczą się do pięcioosobowego auta; jedno wynika z drugiego. Taka natura orszaku. 

Wyjazd za bramę i pożegnanie się z bezpiecznym miejscem to zawsze wielkie wydarzenie. Dawniej możni nie bez powody mieli własną straż, polskie gościńce bywały niebezpieczne. A podróż z Dzierwan w pobliżu Czarnej Hańczy, siedliska, które Palikot nabył w dobrej cenie i odnowił (tak jak inny magnat, Jacek Kurski, kupił leśniczówkę), zawsze jest podróżą w przeszłość, wzdłuż współczesnych autostrad.

*Reklama

U celu podróży Palikota wita inna posiadłość i zapewne dworzanie. To kamienica w Lublinie, która pamięta czasy Unii Lubelskiej. Oba te domy, pełne kamienia i drewna, acz pozbawione tynków, zarazem pierwotne i bogate, dają wrażenie nie tylko zawieszenia w czasie, ale i umiejętności życia, jeszcze nie joie de vivre (szlachta polska późno przyswoiła francuszczyznę), ale łacińskiego gravitas.

Zresztą, na co komu francuszczyzna. Jesteśmy na Kresach – jeszcze nie Wołyń i Podole, ale blisko. Wschód to jedyny kierunek geograficzny, który może pomieścić tak szeroką duszę: z jej potrzebą swobody, natury i sobiepaństwa. Takim jak on żyć tu milej, oddechu i swobody więcej, a z dala od stolicy łatwiej wymyślać nowe koncepty.

Bo Palikot cały czas degustuje. Wszystko jest na filmach, a ekran, który dzieli nas od magnata, to jedyna różnica między XVII a XXI wiekiem. Nie zmienia się podglądactwo, przybieranie póz i spektakl obliczony kiedyś tylko na dwór, a teraz – powszechnie dostępny. Hipnotyzująca reklama stylu życia, którego pragnie widz. 

Dziękujemy!
( Literatura )

„Mark Rothko: Od środka”. Publikujemy fragment książki Christophera Rothko o ojcu

I tak zza stołów, kuchennych blach, tarasowych palenisk widzowi ukazują się proste i zaskakujące potrawy, zapomniane tradycje; wygląda na to, że wciąż można jeść nie z pola i z lasu, wystarczy zerwać szczaw, pokrzywę, szczypnąć mirabelkę i nakopać ziemniaków; wszystko już mamy. Tym się różni pan od chama, że żołądki mają te same, ale jedzą różnymi głowami.

Dowodem na to są nie tylko kuchenne ekscesy Palikota, ale i jego wypowiedzi, a nawet ubrania podobne do kimon, tureckich szarawarów i polskich żupanów. Taka szata bywa przyozdobiona herbem browarnika, liściem konopii indyjskich, które trafia do piwa jego produkcji. 

A wypowiedzi Palikota bywają pełne uniesień. Bo jak przemówić do prostych ludzi? Zastanawia się magnat, a jego desperacja komunikacyjna przenosi się na gesty. Nie jesteśmy w stanie objąć głębi jego doświadczenia, nie ma jak tego przekazać. Widzowie aspirują do sielanki, ale żeby ją docenić, musieliby terminować w stolicy przynajmniej dwadzieścia lat – zaznać kultury i intryg. Dopiero wtedy można się wycofać i cieszyć prostym życiem. Że o, szczypior wyrósł. 

Gdyby jeszcze raz wziąć do ręki Życie magnaterii… i zaledwie przejrzeć jej spis treści, z każdego rozdziału wyskoczy Palikot. Żywotność tego człowieka i mitu, który stworzył, dodaje otuchy. Szlachecki naród od stuleci szuka siebie w wiejskich smakach i przyjemnościach, w książkach o polskim dworze wiejskim (polecam Karolinę Nakwaskę), w letnich domach na odludziu – a znajduje przez przypadek, w Internecie, w reklamach alkoholu. 

Może dlatego, mimo kłopotów finansowych (przeżywanych jak najprawdziwszy magnat, warto porównać z książką), Palikot ma rzesze obrońców i wciąż wzrusza tych, którzy w dawnych czasach byliby jego klamkarzami. Dawny chłop już jest szlachtą. Szlachta ma swoich panów, żeby wchodzić z nimi w układy.

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.