Najlepsze książki 2024 zdaniem redaktorek Mint

Maria Karpińska, Joanna Piechura, Kinga Sabak
literatura
12.12.2024
11 min. czytania

Osiemnastolatka czyta w drodze do szkoły, ale przerywa jej Mleczarz. Młody mieszkaniec nadmorskiej wioski podgląda ludzkie cierpienie, zamiast bawić się z dziećmi, a dwoje nieznajomych w czasie lockdownu opiekują się ogromną papugą. Najlepsze książki 2024 roku wybierają dla Was Maria Karpińska, Joanna Piechura i Kinga Sabak.

Jaki jest Londyn Selvona. Samotne londyńczyki

Zora Neale Hurston, Ralph Ellison, Ishmael Reed, Toni Morrison, V. S. Naipaul – to pisarze rozkochani w słowie mówionym, tworzący ze słuchu i badający granice literackiej angielszczyzny. Dzięki nim czarne pisanie weszło do kanonu dwudziestowiecznej fikcji. Do tego samego grona należy zupełnie w Polsce nieznany Trynidadczyk Sam Selvon. Jego Samotne londyńczyki to zapis życia karaibskich emigrantów przybywających do Londynu w latach pięćdziesiątych. Choć Trynidadczyk z początku starał się napisać Londyńczyków standardową angielszczyzną, kreolskie dialekty okazały się bardziej plastycznym i nośnym materiałem literackim.

Londyn Selvona jest miejscem złożonym z tysiąca małych języków i tysiąca małych światów, w których wszyscy pilnują swego i wszystko dzieje się w czasie teraźniejszym. Im mniej pytań zada bohater, tym prędzej dotrwa jutra. A dotrwać musi, bo na ostatnich stronach książki dowiadujemy się, że marzy o spisaniu swoich doświadczeń na wzór francuskich robotników, taksówkarzy i zamiataczy – podobno po drugiej stronie La Manche trwa boom na wyznania proletariatu… Wydawnictwo Ossolineum znów proponuje mało znaną klasykę w świetnym przekładzie – Selvona spolszczyła niezastąpiona Teresa Tyszowiecka blask!. 

Sam Selvon, Samotne londyńczyki, przełożyła Teresa Tyszowiecka blask!, Wydawnictwo Ossolineum

(JP)

Uważaj, bo pójdziesz do wariatów. Luneta z rybiej głowy, Patryk Zalaszewski

Bohater debiutanckiego zbioru opowiadań Patryka Zalaszewskiego, zamiast bawić się z dziećmi na wsi, podgląda ludzkie krzywdy. Sprawdza, jak zachowują się jego sąsiedzi Podporowi, którzy chwilę temu znaleźli swojego syna martwego na brzegu morza. W jaki sposób przeżywają stratę? Dlaczego smutek po śmierci bliskiej osoby staje się dla innych żałosny, gdy trwa długo? Cierpienie to coś, co najbardziej interesuje pierwszoosobowego narratora. Ostatecznie on, a nie opisywani ludzie, jest najciekawszą postacią w tej książce. Zalaszewski chce dotknąć czegoś, co fascynowało choćby Stasiuka w Kucając czy Honek w Białych nocach – egzystencjalnej pustki i wspomnianego cierpienia, które musi do człowieka przylegać i tyle. Cała reszta, dotycząca ludzkiego losu, zależy od umiejętności trzymania bólu w sobie. „Jak wyciągniesz, to zabiorą cię do wariatów” – mówi bohater.

Patryk Zalaszewski, Luneta z rybiej głowy, Wydawnictwo Czarne

(KS)

Baldwina nigdy dość. Mój Giovanni

Czy może być coś lepszego niż piękne serie wydawnicze? Książki wydawane według określonego porządku wprowadzają też porządek w głowie (co się często przydaje), a jeśli jeszcze są wydawane w sposób przemyślany i atrakcyjny dla oka, to czego chcieć więcej? Baldwinowska seria Karakteru w całości zasługuje na uwagę, ale moim ulubionym dziełem słynnego eseisty jest powieść Giovanni’s Room. To historia Amerykanina, który w trakcie rozłąki z narzeczoną eksploruje swoją skrzętnie skrywaną orientację seksualną, ale co chyba ważniejsze – przy okazji odkrywa w sobie zupełnie nowe pokłady miłości dla młodego Włocha, Giovanniego. Od pierwszej strony jednak to uczucie zostaje skazane na zagładę, a bohater – na cierpienie, i to jedno z piękniej opisanych cierpień w historii literatury. Jak wiele utworów Baldwina, Mój Giovanni to oskarżenie wobec świata, niestety wciąż aktualne. 

James Baldwin, Mój Giovanni, przeł. Andrzej Selerowicz, Wydawnictwo Karakter

(MK)

„A może pan coś poradzić na wrony?”. Ptaki Ameryki, Lorrie Moore

Znakomicie przełożony przez Adama Pluszkę zbiór opowiadań Lorrie Moore, kultowej już pisarki amerykańskiej, znanej z takich cudnych tytułów jak „Who Will Run the Frog Hospital” albo „I Am Homeless If This Is Not My Home”. „Jestem okrutna”, deklaruje w wywiadach, zapytana o liczne nieszczęścia, z którymi mierzą się jej bohaterowie. W Ptakach Ameryki nie ma jednak żadnego patosu, jest tylko przytłaczająca codzienność, którą postaci starają się jakoś strawić, rozmawiając z nieczułymi matkami, z partnerami, którzy zaraz odejdą, z uczniami, których nie mają siły porządnie wychować.

Moore jest specjalistką od literatury pozbawionej morałów i puent –  zamiast pisać wprost o współczesnym kryzysie amerykańskiej demokracji, sięga do podań amerykańskiego Południa i inspiruje się historią człowieka, który w latach sześćdziesiątych twierdził, że odnalazł zmumifikowane ciało Johna Wilkesa Bootha, mordercy Abrahama Lincolna. Ptaki Ameryki to wykaz strategii przetrwania pięknego gatunku, jakim jest samotny człowiek. „Przykleja sobie do butów małe cekiny. Angielski jest jej trzecim językiem, była kiedyś francuską dyplo­matką w Belgii i Japonii. «Tęsknię za kawiorem». To wszystko, co ma do powiedzenia na ten temat”. 

Lorrie Moore, Ptaki Ameryki, przełożył Adam Pluszka, Wydawnictwo Czarne

(JP)

To Edyta, a nie mama. Rybie oko, Dominika Słowik

Nat z powieści Dominiki Słowik pożeniłabym z Ulą Łukasza Barysa (Kości, które nosisz w kieszeni). Chodzi mi o rodzaj snucia się głównych bohaterek – dziecięcych, dziewczęcych, dorastających. Dorastających w osamotnieniu, bez odpowiedniej uwagi dorosłych, którzy mogliby jakoś zaradzić tej samotności i zagubieniu w świecie. U Barysa mamy polską wieś. U Słowik – małe miasteczko lat 90. Estetyka gazetek Bravo Girl i rozpikselowanych liter na pierwszych ekranach komputerowych. Tym, co łączy bohaterki obu powieści, jest też bieda, w której przyszło im się wychowywać, i wstyd, związany z możliwością demaskacji tej biedy przez rówieśników. Słowik – w przeciwieństwie do Barysa – tworzy bohaterkę, która pozostaje w bardzo bliskiej relacji z matką, Edytą. Żyją we dwie w zapleśniałym pokoju i traktują się jak koleżanki, co stanowi główną linię napięcia w powieści. Jak mała dziewczynka ma być partnerką dla swojej matki? Dlaczego ma być za nią odpowiedzialna? Wewnętrzną niewygodę obu postaci Słowik potrafi opisać jak nikt inny.

Dominika Słowik, Rybie oko, Wydawnictwo Literackie

(KS)

Co nam powie pandemiczna papuga. Słabsi, Sigrid Nunez

To był dobry rok dla Sigrid Nunez – jej twórczość została przełożona na język filmowy i to nie przez byle kogo – sam Almodóvar wziął na warsztat jej poprzednią książkę, Pełnię miłości, i nakręcił film (pt. W pokoju obok) z Tildą Swinton i Julianne Moore w rolach głównych. To był też dobry rok dla miłośników prozy Nunez w Polsce, bo dzięki wydawnictwu Pauza otrzymali jej najnowszą książką zaledwie dwa miesiące po amerykańskiej premierze. 

Słabsi to powieść popandemiczna, jedna z tych, które miały licznie zasilić księgarniane półki. Tak się jednak nie stało – pandemia w umiarkowanym stopniu pobudziła wyobraźnię twórców. Sigrid Nunez uczyniła z niej jednak punkt wyjścia dla swojej fabuły na temat dwóch nieznajomych zamkniętych w luksusowym apartamencie z powodu lockdownu – młodego chłopaka i kobiety w średnim wieku, których wspólnym zadaniem jest opieka nad ogromną papugą. Jak zwykle u Nunez, jest to tylko pretekst do elokwentnych rozważań na temat współczesnych relacji – nie tylko tych międzyludzkich – i jak zwykle lektura zostaje w głowie na długo. Mam ogromną nadzieję, że rok 2025 również będzie dla nas szczęśliwy i jeśli Nunez nie wyda w tym czasie nic nowego, po polsku pojawi się któraś z wcześniejszych książek Amerykanki, np. ta o małpce należącej do Leonarda i Virginii Woolfów. 

Sigrid Nunez, Słabsi, przeł. Dobromiła Jankowska, Wydawnictwo Pauza

(MK)

Czy można zejść z drogi. Mleczarz, Anna Burns

Osiemnastoletnia bohaterka czyta dziewiętnastowieczne powieści, bo nie przepada za wiekiem dwudziestym. Czyta, idąc do szkoły i wracając z niej, dopóki nie przerywa jej Mleczarz. „Celem mojego czytania podczas chodzenia było zatem świadome unikanie wiedzy. Należało czujnie unikać czujności”, mówi narratorka, bo po ulicach krążą patrole, a nocami ludzie znikają z domów – w tle trwa konflikt między Irlandią Północną a Wielką Brytanią. Lepiej wsadzić nos w książkę, niż zobaczyć coś, czego nie powinno się widzieć. Ale kontekst polityczny z początku wydaje się drugorzędny w obliczu molestowania, którego ofiarą pada narratorka. Ironicznym, precyzyjnym stylem, pięknie spolszczonym przez Agę Zano, Irlandka Anna Burns kreuje sceptyczną i dojrzałą ponad swój wiek narratorkę. Ta z początku robi wszystko, by zejść Mleczarzowi z drogi, ale mieszkańcy miasteczka każdą jej próbę zdystansowania się od oprawcy traktują jako potwierdzenie zażyłej relacji.

W warunkach wojennych, w których każdy jest podejrzewany o zdradę, a jedna plotka może doprowadzić do śmierci, ze stalkerem najlepiej poradzić sobie tak, jak bohaterki najlepszego filmu Tarantino – Death Proof

Anna Burns, Mleczarz, przeł. Aga Zano, Wydawnictwo ArtRage

(JP)

Opresja drzewa genealogicznego. Obca, Claudia Durastanti

Jest coś bardzo świeżego w biograficznej książce Claudii Durastanti, która opisała swoje dzieciństwo z dwojgiem głuchych rodziców. Rodzice Durastanti wybrali życie na przekór systemowi. Jeśli los postanowił, że będą inni od większości ludzi, tych dwoje postanowiło zagrać mu na nosie i wynieść swoją inność na wyższy poziom. Proza Włoszki nie jest jednak interesująca tylko ze względu na niecodzienny temat – pisarka dorastająca jedną nogą w Nowym Jorku, drugą w niewielkiej włoskiej miejscowości stworzyła książkę bardzo ciekawą językowo, bo oddającą poczucie nieprzystawalności także w formie. Sytuację osoby przybywającej z zewnątrz, obcej w każdej swoim doświadczeniu, Durastanti przedstawia w narracji wybuchającej co i raz nieadekwatnymi zwrotami czy niemalże kiczowatymi wstawkami. 

Obca to przede wszystkim książka o rodzinie, o której Durastanti potrafi opowiadać bardzo ciekawie – metaforę drzewa oddającego strukturę tradycyjnej familii z jego rozgałęzieniami i głęboko wrośniętymi w jednym miejscu korzeniami pisarka uważa za opresyjną. Zamiast tego proponuje przyjrzeć się członkom rodziny jako źródłom światła, które gasną i nabierają mocy na różnych etapach naszego życia – ta metafora oddaje też rytm prozy Durastanti. 

Claudia Durastanti, Obca, przeł. Tomasz Kwiecień, Wydawnictwo Czarne

(MK)

Książka o miłości. Wczoraj byłaś zła na zielono, Eliza Kącka

Książkę Elizy Kąckiej przeczytałam już po obejrzeniu Matki Pingwinów Klary Kochańskiej, jednego z najpopularniejszych seriali tego roku. To, co było w tym serialu najciekawsze, to przemiana głównej bohaterki Kamili, która początkowo nie dopuszcza do siebie myśli, że jej siedmioletni syn jest „inny” niż rówieśnicy. Otoczenie mówi jej, że Jaś jest neuroróżnorodny, a ona przyznaje to jako ostatnia, kiedy już nie ma wyjścia. U Kąckiej jest inaczej: to otoczenie mówi jej, żeby nie wymyślała, że po co to dziecko tak niańczy, dlaczego nie odstępuje go na krok. A Kącka – w książce Eliza, a czasem Elizka – od początku z zainteresowaniem obserwuje. Nie prowadzi Rudej, nie mówi, jak powinna się zachowywać, ale podąża za nią, towarzyszy jej, próbuje zrozumieć i znaleźć wspólny język komunikacji, bo ten tradycyjny, obowiązujący, zawodzi. Jest w Kąckiej dużo uważności i pokory, która chyba najbardziej porusza. Książka o miłości matki do córki, takiej, o którą trudno w literaturze. I może w ogóle w życiu.

Eliza Kącka, Wczoraj byłaś zła na zielono, Karakter

(KS)

Reklama