150 największych postaci polskiego rapu robi wspólne zdjęcie
Na zdjęciu pojawią się między innymi Solar – współzałożyciel SBM, jednej z największych wytwórni hip-hopowych w Polsce, Wini – właściciel wytwórni Stoprocent, Paluch – właściciel wytwórni B.O.R, sławni z rapu starej i nowej szkoły Sokół, TEDE i Pezet, przedstawiciele polskiego newschoolu, Oki, Żabson, Bedoes, Otsochodzi oraz producenci muzyczni tacy jak Atutowy czy Kubi.
Rola organizatora zawsze była, jest i będzie wymagająca. Nieważne czy chcecie zaprosić znajomych na wieczorne wyjście, rodziców na wspólny obiad czy spotkać się z przyjaciółmi na kawę. Wyjście z inicjatywą wiąże się z odpowiedzialnością, która może nie jest przytłaczająca w przypadku wyrozumiałych bliskich – ale co jeśli wasza lista gości to 150 największych postaci polskiego rapu?
Świat kultury nie mógłby istnieć bez osób gotowych podjąć się niemożliwych projektów. Jedną z takich osób jest Jakub Krzyżanowski, znany jako Pat Kustoms – współzałożyciel ekipy filmowej HDSCVM oraz twórca rapowej platformy Daily Grind. Zainspirowany okładką „XXL Magazine” z 1998 roku, na której pojawiło się zdjęcie 177 najważniejszych amerykańskich artystów hip-hopowych tamtych czasów, postanowił powtórzyć przedsięwzięcie w polskim gronie. Stany Zjednoczone kulturowo wyprzedzają nas o co najmniej dwie dekady – w tym przypadku dokładnie o 26 lat. Trudno się jednak dziwić, że przez ten czas nikt w Polsce nie pomyślał o wspólnym zdjęciu największych postaci polskiego hip-hopu, skoro ten gatunek muzyczny był długo marginalizowany w naszej kulturze. Na szczęście nadeszły w Polsce czasy, w których nie wyzywa się już młodzieży od dresów za zamiłowanie do rytmicznej melorecytacji, a nowomowa hip-hopu przenika również do muzyki popowej.
Wróćmy jednak do zdjęcia, które było zapowiadane już ponad rok temu. Pat publikował liczne rozmowy z raperami na kanale Daily Grind, podczas których dyskutował z gośćmi na temat swojego szalonego pomysłu. Oczywiście większość reagowała z wielkim entuzjazmem, raperzy cieszyli się z możliwości uczestniczenia w wydarzeniu „dla kultury hip-hopu”, nie obyło się jednak bez wątpliwości. TEDE wyraził je podczas rozmowy z Patem, która odbyła się w połowie marca 2024 roku, w ramach programu „7:00”. „Kuba, ja bardzo szanuję twój pomysł, ale to jest tak abstrakcyjnie niedorzeczne, zebrać dwieście osób w jednym miejscu, o tej samej porze”. Pat odpowiedział, że chciałby, „żeby to był maj najpóźniej. Jak się nie uda, to może wrzesień”, a jak się później okazało, nie rzucał słów na wiatr. Projekt nabierał kształtów.
Czytaj też: Polski rap jest queer
Ale kto miał zrobić to zdjęcie? Biorąc pod uwagę źródło inspiracji, odpowiedź nasuwała się sama. Sprawą miał zająć się Piotr Sikora – polski fotograf, który jako nastolatek wyleciał do Nowego Jorku i dorastał w Harlemie, czyli dzielnicy, w której zostało zrobione sławne zdjęcie 177 raperów. Miał już doświadczenia w fotografowaniu raperów, ponieważ w trakcie wieloletniej kariery robił zdjęcia postaciom takim jak Snoop Dogg, Eminem czy 50 Cent. Rzucanie ksywkami może nie być najlepszym sposobem obrazowania czyjegoś talentu, ale w tym przypadku nawet ludzie, którzy nie słuchają rapu, wiedzą o kim mowa.
Warto też wyliczyć kilka polskich ksywek. Na zdjęciu pojawią się między innymi Solar – współzałożyciel SBM, jednej z największych wytwórni hip-hopowych w Polsce, Wini – właściciel wytwórni Stoprocent, Paluch – właściciel wytwórni B.O.R, sławni z rapu starej i nowej szkoły Sokół, TEDE i Pezet, przedstawiciele polskiego newschoolu, Oki, Żabson, Bedoes, Otsochodzi oraz producenci muzyczni tacy jak Atutowy czy Kubi. „Dużo hip-hopu. Jeszcze się nikt nie napierdalał”, to słowa Pata, które doskonale opisują obawy przed tym, co mogło wydarzyć się podczas całej akcji. Tyle wielkich ego w jednym miejscu, tylu artystów, pomiędzy którymi na przestrzeni lat występowały różne konflikty – takie bardziej nagłośnione przez publikowane dissy, i takie, które nie wydostały się poza granice studia, backstage’u czy prywatnych wiadomości.
Wini również był pozytywnie zaskoczony brakiem spięć i komentował: „Pewnie jedni się lubią, inni się nie lubią. Może nawet większość się tak naprawdę nie lubi, ale każdy sobie – jak do tej pory – przybija piątki i dzisiaj, cytując klasyka, można powiedzieć, wygrał hip-hop”. Stereotyp rapera-gwiazdy mocno oberwał tamtego dnia, bo artyści, którzy się stawili, „kurwa, nawet nie są tak spóźnieni jakoś bardzo, ja pierdolę, co to kurwa w ogóle jest”, jak to ujął swoim pięknym branżowym językiem Wini.
Trzeba zaakceptować fakt, że stereotyp rapera będzie się zmieniał, tak samo jak zmienia się stereotypowy obraz muzyki hip-hopowej, która na początku bazowała na monotonnych pętlach, a z czasem ewoluowała w trap, rapowanie do podkładów house’owych i zabawy autotunem. Pat w materiale pod tytułem „LISTA 200 RAPERÓW – Kogo zaproszę do projektu wspólnego zdjęcia?” określił cel projektu jako „ukłon dla kultury” – pytanie tylko, jakiej kultury? Skoro ramiona kultury hip-hopowej obejmują jednocześnie Bonusa RPK i Bambi, to zdaje się, że przedstawienie pełnego obrazu powinno obejmować obie te postacie. Nasuwa się więc kolejne pytanie: dlaczego we wspomnianym materiale odbyła się 10-minutowa dyskusja podważająca obecność Bambi na zdjęciu? Dlaczego Oliwka Brazil podczas tej dyskusji została błyskawicznie zamieciona pod dywan, po wspomnieniu, jak bardzo przypomina amerykańskie raperki? Co takiego sprawia, że te dziewczyny są gorszymi kandydatkami do zdjęcia od Kary?
Można doszukiwać się odpowiedniego wytłumaczenia, analizując różnice w ich stylach, zarówno produkowanej muzyki, jak i ubioru, ale na horyzoncie nie widać lepszego wytłumaczenia niż brak konsekwencji w doborze gości. Łatwo ten brak zaobserwować, wystarczy zobaczyć, jacy artyści zostali zaproszeni do zdjęcia – Sobel, który przez wielu określany jest jako piosenkarz, a nie raper, Young Igi, który długo walczył z hejtem przez swoją charakterystyczną nawijkę na autotunie. Zaproszono też dziewczyny z Sistars, które mają raczej związek z muzyką R&B niż z hip-hopem. Co prawda nagrywały numery z artystami takimi jak O.S.T.R czy TEDE, a ich pierwszy album został wydany przez hip-hopowy label Wielkie Joł, ale powiedzmy sobie szczerze – czy gdyby te utwory zostały wydane w 2024 roku, Pat wziąłby je pod uwagę jako rap?
Czytaj też: Raperka, która wydziwia. Tierra Whack
Może zatem chodzi o to, jak duży wpływ ci artyści wywarli na kulturę hip-hopową? Podczas rozmowy udokumentowanej na relacji z wydarzenia, MC Robak zadał interesujące pytanie Ryfie Ri, Natalii i Paulinie Przybysz. „Macie tę duszę hip-hopowców trochę, prawda, Sistars?”. Natalia Przybysz odpowiedziała, że jej siostra bardziej, ponieważ nadal siedzi w tej kulturze – i owszem, na swoim ostatnim albumie rapuje między innymi w utworze ze Szczylem – natomiast Ryfa Ri zaznaczyła: „obydwie wpłynęłyście na nas wszystkich, jak stoimy tutaj”, pokazując ręką, jak wielki wpływ siostry Przybysz miały na polski hip-hop. Zastanówmy się więc, jaki wpływ na kulturę miała Oliwka Brazil, która zaczęła przecierać dziewczynom szlaki w opowiadaniu o relacjach z mężczyznami w równie wulgarny sposób, co raperzy chwalący się swoimi „sukami”? Jaki wpływ miała Bambi, która jako pierwsza polska raperka przekroczyła próg 3 milionów słuchaczy w miesiącu na Spotify?
Na ten moment nie wiemy, kto ostatecznie został zaproszony do zdjęcia, ponieważ Pat wolał zachować listę w tajemnicy. Wiemy jednak, jak wyglądały rozważania nad zaproszeniem Bambi, wiemy, że Pat wielokrotnie opowiadał o swoich wątpliwościach co do nazywania Bambi raperką. Wystarczy odwiedzić kanał Daily Grind i posłuchać rozmów z Tombem, Grubym Mielzkym, Kękę, Karą czy Solarem, żeby stwierdzić, że Pat posunął się trochę za daleko, publicznie podważając raperskość Bambi tyle razy. Zabawne jest to, że została nazwana raperką przez większość tych artystów, a Pat dalej brnął w swoją narrację. Nawet gdyby w końcu dostała zaproszenie, nie zdziwiłbym się, gdyby wystawiła w kierunku niego dwa środkowe palce, bojkotując projekt. To byłaby już kwestia godności, a chyba (prawie) każdy wie, że Bambi jest na poziomie, na którym nie trzeba już niczego, nikomu udowadniać.
Pat mimo wszystko udowodnił, że wielkoskalowe projekty są u nas osiągalne. W jego przypadku wystarczyły chęci, determinacja i kilka zdobytych przez lata kontaktów. Mimo zamieszania wokół listy gości, atmosfera wydarzenia była wyjątkowa: „Historia dzieje się na waszych oczach”, zdają się wołać uczestnicy. Relacja z całego zdarzenia dostępna jest w postaci mini-dokumentu zatytułowanego „Iconic”, dostępnego na YouTube. Niewiele jest okazji, aby w jednym miejscu zobaczyć tyle barwnych postaci, które mogą pochwalić się dorobkiem artystycznym uwielbianym przez miliony słuchaczy.
Zdjęcie 150 polskich raperów ma ukazać się jeszcze w tym roku, także wszyscy fani hip-hopu – zarówno ci starsi, wychowani na muzyce ZIP Składu, Pezeta i Molesty, jak i ci młodsi, recytujący z pamięci teksty Okiego, Bedoesa i Żabsona – mogą oczekiwać dodatkowego prezentu na święta. Będzie to wyjątkowy prezent: zmusza do refleksji na temat obecnego stanu polskiej sceny rapowej i prowokuje do zastanowienia się, kto i w jakim stopniu do niej pasuje. Co znaczy być raperem? Co współczesny raper ma wspólnego z hip-hopem? Czy klasyczny rap ma szanse w walce ze świeżą konkurencją? Czy za 5 lat relacja między tymi stylami nadal będzie postrzegana jako walka? Warto zacząć wzorować się na tych, którzy doskonale radzą sobie w obu klimatach, bo w końcu i stara, i nowa szkoła to nadal szkoła, a do połączenia brakuje im zaledwie jednego zdjęcia.
Czytaj też: Ye? Nie. O wielkim upadku wielkiego rapera
I taki to był tydzień w kulturze. Afera z widelcami w Muzeum Pana Tadeusza i lista książek NYT
Co jest z tymi polskimi zakupami i cyfrą „3”? A tu fortepian za 300 tysięcy, na którym Paderewski nigdy nie grał, a tu 35 tysięcy za serwis z połowy XIX wieku, który z Mickiewic...
czytaj więcej ->Kultura obowiązkowa, 2–8 grudnia
Rusza ArteKino Festival, darmowy festiwal filmowy online, oraz nabór na książkę do 18. Nagrody Literackiej Warszawy. Do tego: Invisible Exhibition w Londynie, przegląd polskiej ...
czytaj więcej ->I taki to był tydzień w kulturze. Przemówienie Nan Goldin i czy bojkotujemy „Anorę”
Autorowi „Red Rocket” i „Florida Project” należy się uznanie, ale to jest jednak brawurowy pokaz zapominalstwa, że w filmie, który rozgrywa się głównie w domu synalka rosyjskich...
czytaj więcej ->