Miłość w Portoryko. Nowy Bad Bunny

Klementyna Szczuka
muzyka
recenzja
7.03.2025
8 min. czytania

„DeBÍ TiRAR MáS FOToS” dla wielu osób na świecie będzie płytą 2025 roku. Dla mnie też. Bo mimo że szósty album Bad Bunny’ego jest pełen lokalnych kontekstów, może rezonować z odbiorcami niezależnie od ich pochodzenia.

Na okładce „DeBÍ TiRAR MáS FOToS” są dwa białe plastikowe krzesła monoblok. To symbol rodzinnych i towarzyskich spotkań – nieważne, czy stoją pod polskimi jabłoniami, czy, jak w przypadku płyty Bad Bunny’ego, na tle bananowców. To zdjęcie oraz data wydania albumu nie są przypadkowe. Projekt ukazał się 5 stycznia, w dniu Víspera de Reyes, czyli święta Trzech Króli, które Portorykańczycy zwykle celebrują w dużym gronie, z muzyką i specjalnymi potrawami. A także dwa miesiące po listopadowych wyborach, które zwiększyły nadzieje mieszkańców na uniezależnienie się Portoryka od Stanów Zjednoczonych ze względu na zmieniające się nastroje społeczne. Wyspa ma długą historię kolonialną. Choć w 1952 roku oficjalnie stała się Wolnym Państwem Stowarzyszonym, pozostaje zależna od Stanów.

Projekt „DeBÍ TiRAR MáS FOToS” znakomicie wpisał się w aktualne tematy. Dla wielu osób na świecie będzie płytą 2025 roku. Dla mnie też. Bo mimo że szósty album Bad Bunny’ego jest pełen lokalnych kontekstów, może rezonować z odbiorcami niezależnie od ich pochodzenia.

Albumowi towarzyszy krótkometrażowy film dostępny na YouTubie, wyreżyserowany przez samego Bad Bunny’ego. Przy pracy nad nim pomógł mu zdobywca Emmy, Arí Maniel Cruz, oraz studio z portorykańskimi korzeniami, które stworzyło animowaną maskotkę albumu. To żaba Concho, inspirowana zagrożoną wyginięciem portorykańską ropuchą czubatą. Główny bohater produkcji, w którego wcielił się pochodzący z wyspy słynny aktor Jacobo Morales, został z kolei wysiedlony z rodzinnych stron przez postępującą gentryfikację. W filmie wygrzebuje z ziemi pudełko ze zdjęciami. Mówi przy tym do swojego towarzysza, że żałuje, że nie robił ich kiedyś więcej i nie doceniał bardziej codzienności. Następnie udaje się po coś do jedzenia, a podczas spaceru orientuje się, że okolica wygląda zupełnie inaczej niż zwykle, bardziej amerykańsko. Na ulicach słychać muzykę rockową i country, a menu w pobliskiej piekarni jest inne. Gdy wraz z Concho siada na werandzie, nagle przejeżdża samochód, z którego wybrzmiewa reggaeton. Morales mówi, że tęskni za tego rodzaju dźwiękami z sąsiedztwa, a jego przyjaciel pyta: dlaczego w takim razie sam nie pojeździsz, słuchając głośno lokalnej muzyki jak dawniej?

Bad Bunny, materiały prasowe Rimas Entertainment

Pełen easter eggów film, podobnie jak cały album, jest przestrogą przed amerykanizacją lokalnej tożsamości wyspy oraz związanymi z tym wysiedleniami, a jednocześnie hołdem dla miejscowej kultury i bliskich artysty. W 2023 roku Bad Bunny w wywiadzie dla magazynu „Time” powiedział: „Być może świat mnie słucha i o mnie mówi, ale w rodzinnym domu wszystko jest takie samo. Nic się nie zmieniło. To piękne, że mogę tam pojechać, a oni wciąż patrzą na mnie jak na Benito, jak na syna”. Muzyk, który na co dzień mieszka w Los Angeles, był wówczas niedługo przed wydaniem poprzedniego, piątego albumu, bardziej skupionego na międzynarodowym odbiorcy „Nadie Sabe Lo Que Va a Pasar Mañana”. Znajdował się u szczytu kariery i kolejny rok z rzędu był trzecim najczęściej słuchanym artystą na Spotify. Teraz, w 2025 roku, wraca do swoich korzeni, by – jak powiedział – „pokazać światu, kim jest Benito Antonio i jakie jest Portoryko”. 

„Jestem prawdziwą osobą, Portorykańczykiem, który ma 30 lat, i przez całą moją karierę, bez względu na to, jaką pozycję zajmuję, to właśnie nim jestem i o tym jest moja muzyka” – stwierdził w rozmowie z „Rolling Stone”. W dużym stopniu to dokładnie takie podejście oraz zaangażowanie w tematy bliskie jego słuchaczom uczyniły Bad Bunny’ego ikoną i promotorem szerokopojętej muzyki latynoskiej (do której zalicza się wiele różnych gatunków, a nawet języków). Artysta od początku swojej kariery otwarcie wypowiada się na tematy polityczne i społeczne. Natomiast jego utwory mogą służyć jako punkty wyjścia do dyskusji na temat portorykańskiej kultury i polityki – istnieje nawet strona, na której można znaleźć linki do wielu artykułów i materiałów poświęconych kwestiom bliskim artyście! Niesamowite jest to, że Bad Bunny osiągnął tak duży sukces, śpiewając i rapując przede wszystkim po hiszpańsku. Jest nie tylko świetnym tekściarzem, ale potrafi także znaleźć idealny balans między treścią utworu a jego przebojowością. Przy tym unowocześnia, a nawet queeruje zmaskulinizowany reggaeton. Zarówno w utworach, jak chociażby w „YO PERREO SOLA” z albumu „YHLQMDLG” (2020), jak i w zabiegach marketingowych. Jako pierwszy mężczyzna pojawił się na przykład na okładce „Playboya” (nie licząc jego założyciela Hugh Hefnera), wówczas od kilku lat redefiniującego pojęcie męskości. W okładkowym materiale opowiadał m.in. o wspieraniu społeczności LGBTQ+.

„Jesteś jak dziury na drogach w Portoryko, dlatego cię unikam”

We wspomnianym wywiadzie dziennikarze „Time” zauważają: „Bad Bunny jest prawdopodobnie pierwszym na świecie artystą reverse crossover, którego sukces wynika z odmowy podporządkowania się głównemu nurtowi. Jego uparta oryginalność, niezależność i zaciekła lokalność sprawiły, że stał się radykalnie nowym rodzajem globalnej gwiazdy popu, wytyczając ścieżki do sukcesu, które całkowicie omijają nowojorskich i hollywoodzkich strażników przemysłu”. Muzyk swoją karierę rozpoczynał dekadę temu, publikując swoje pierwsze trapowe kawałki na SoundCloudzie, podobnie jak wielu amerykańskich normatywnych raperów. Szybko został zauważony przez branżę i nawiązał międzynarodowe mainstreamowe współprace – m.in. gościnnie udzielił się w singlu „I Like It” Cardi B (2018), a niedługo później nagrał „Mía” z Drake’iem. Dzięki temu miał duży wpływ na popularyzację latin trapu, muzyki około hip-hopowej, która jest fuzją regionalnych oraz globalnych uniwersalnych brzmień powstałych w erze mediów społecznościowych.

Album „DeBÍ TiRAR MáS FOToS” rozpoczyna się na nowojorskim Bronksie. Otwierający go utwór „NUEVAYoL” oddaje atmosferę chaotycznego, zróżnicowanego kulturowo miasta i tęsknotę za domem. Z kolei w „VOY A LLeVARTE PA PR” Bad Bunny śpiewa o tym, że zabierze swoją kochankę w rodzinne strony. Później przeżywa rozczarowanie, opłakuje utraconą miłość i nawiązuje romanse. Mimo że większość utworów na płycie jest o uczuciach, są one osadzone w lokalnych, czasem żartobliwie zbudowanych kontekstach. „Jesteś jak dziury na drogach w Portoryko, dlatego cię unikam” – śpiewa w „BOKeTE”. Co więcej, niektóre z piosenek możemy odczytywać dwuznacznie. W „TURiSTA” Bad Bunny opowiada o powierzchownej relacji, której celem nie było zbudowanie więzi emocjonalnej. Jednocześnie jest to metafora odwiedzających Portoryko turystów, którzy przyjeżdżają na wyspę, by dobrze się bawić, nie zwracając uwagi na jej historię i kulturę. Natomiast „DtMF” to zarówno list miłosny do rodzinnego San Juan, stolicy Portoryko, jak i wspomnienie byłej, może nieco niedocenionej miłości. „Powinienem był robić więcej zdjęć, kiedy cię miałem / Powinienem był częściej cię całować i przytulać, kiedy miałem szansę” – brzmi jego refren. Singiel stał się popularny w social mediach, gdzie ludzie zaczęli używać go jako podkładu dźwiękowego do filmików, na których są wzruszeni i dzielą się archiwalnymi nagraniami z czasu spędzonego z bliskimi.

Debí Tirar Más Fotos

Album jest jeszcze bardziej uniwersalny właśnie dzięki emocjom, które wywołuje. „DeBÍ TiRAR MáS FOToS” brzmi nostalgicznie. Mnie, osobie pochodzącej z Europy Środkowej, nie wydaje się smutny, nawet jeśli takie są teksty niektórych utworów. Być może dlatego, że muzyka na płycie brzmi obco w polskim kręgu kulturowym. I na pewno dlatego, że motywami przewodnimi utworów Bad Bunny’ego są zabawa i czas z bliskimi. Album zachęca, by je doceniać, a jego celem było zacieśnienie więzi między różnymi pokoleniami Portorykańczyków.

Salsa, plena, bomba, bolero…

Nad utworami z „DeBÍ TiRAR MáS FOToS”, w których słychać nagrane na żywo instrumenty, pracowali dopiero wchodzący w dorosłość uczniowie szkoły muzycznej Puerto Rico’s Libre de Música w San Juan. Natomiast gościnnie na płycie występują wyłącznie artyści pochodzący z Portoryko. To samo dotyczy reszty osób zaangażowanych w projekt. Bad Bunny przy ich pomocy połączył tradycyjne lokalne brzmienia takie jak salsa (m.in. „BAILE INoLVIDABLE”), plena (m.in. „CAFé CON RON”, „DtMF”), bomba, bolero, bachata, perreo czy muzyka jíbaro wywodząca się z portorykańskiej wsi, z klubową elektroniką, popem czy trapem. Dzięki temu piosenki na „DeBÍ TiRAR MáS FOToS” brzmią bardziej przystępnie dla młodszego lub zagranicznego słuchacza, a jednocześnie znajomo dla starszych fanów albo miejscowych. Zwrot ku tradycyjnej muzyce jest kolejną formą oporu przed kolonizacją.

„Tutaj ludzie byli zabijani za wznoszenie flagi / Dlatego noszę ją wszędzie” – w ostatnim utworze na płycie, „LA MuDANZA”, Bad Bunny dziękuje swoim rodzicom, wyraża dumę ze swojego pochodzenia i deklaruje, że nigdy nie opuści Portoryko. W kontekście jego wcześniejszej działalności brzmi to poruszająco i wiarygodnie. Płyta zasługuje na wysokie miejsce w końcoworocznych rankingach przede wszystkim ze względu na to, jak Bad Bunny wniósł tradycyjne elementy swojej kultury do mainstreamu. Ponadto projekt ma charakter edukacyjny. Utworom z płyty zamieszczonym na YouTubie towarzyszą wizualizery, na których oprócz vibującego do muzyki Bad Bunny’ego Concha znajdują się krótkie teksty poświęcone portorykańskiej kulturze, napisane przez historyka i profesora Uniwersytetu Wisconsin-Madison Jorella Meléndeza-Badillo.