Polecamy 8 płyt artystów, którzy nigdy nie wygrają Konkursu Chopinowskiego, ale są świetni

Polecamy 8 płyt artystów, którzy nigdy nie wygrają Konkursu Chopinowskiego, ale są świetni

( 16.10.2025 )

Nie ma drugiego kompozytora, którego muzyka przeszłaby drogę od światowych salonów po bity hip-hopu i melancholijne indie smuty. Chopin, który wciąż kojarzy się z filharmonią, od dekad powraca w zaskakujących kontekstach. I chociaż często wydawnictwa, które „na nowo odkrywają twórczość Chopina” od lat trącą myszką i raczej irytują niż zachwycają, może warto otworzyć głowę i dać im szansę.

Mariusz Szypura – Chopin Residue

Premiera: 28 listopada

Mariusz Szypura to kompozytor, multiinstrumentalista, producent muzyczny i artysta wizualny obecny na scenie od trzech dekad. Współtworzył kultowe zespoły Happy Pills, Blimp i Silver Rocket, był też autorem identyfikacji wizualnej OFF Festivalu i ponad 80 okładek płyt. Od kilku lat rozwija działalność artystyczną na styku muzyki, sztuk wizualnych i technologii. „Chopin Residue” to jego najnowszy projekt: eksperyment muzyczny, który rozbiera kompozycje Chopina na części pierwsze i składa je na nowo w świecie dźwięków, które bardziej przypominają sny niż sonaty. Zamiast fortepianu – jego „pozostałość”: echo, szmer, fragment. Płyta składa się z dwóch części: „Deconstructions” i „Reworks”.  W pierwszej Mariusz Szypura zaprasza do współpracy muzyków takich jak Adrian Utley (Portishead), Lee Ranaldo (Sonic Youth), Zoh Amba, Gail Ann Dorsey, Miłosz Pękala i Joey Waronker. Wspólnie tworzą nową, instrumentalną tkankę dźwiękową, w której fortepian ustępuje miejsca gitarom, perkusji, thereminowi czy ondes Martenot. W drugiej części twórcy tacy jak Matthew Herbert, Fennesz, Masayoshi Fujita, Jim O’Rourke czy Abul Mogard przetwarzają te nagrania w ambientowe i eksperymentalne struktury, przesuwając Chopina w rejony abstrakcji, szumu i ciszy.

Dziękujemy!

Mariusz Szypura, „Chopin Residue”, album i i nstalacja wizualna

Ólafur Arnalds & Alice Sara Ott – The Chopin Project

Islandzki minimalizm spotyka romantyczny fortepian. Wydany w 2015 roku „The Chopin Project” to wspólne przedsięwzięcie islandzkiego producenta Ólafura Arnaldsa i niemiecko-japońskiej pianistki Alice Sary Ott. To płyta, która bardziej rozmawia z Chopinem, niż go odtwarza. Arnalds, znany z melancholijnych pejzaży dźwiękowych, zamienia fortepian w instrument przestrzenny - delikatnie rozbity, rozmyty, nagrany w salach, mieszkaniach i kościołach, z tłem codziennych dźwięków. Ott gra z czułością i dystansem, jakby chciała, by Chopin zabrzmiał nie tyle w salonie, ile w sypialni po północy (hehe). To nie hołd dla mistrza, ale próba przeniesienia jego wrażliwości w język XXI wieku, gdzie echo, cisza i szum mają równie wielkie znaczenie co melodia. Fakt, że ta płyta powstała, na pewno nikogo nie dziwi, biorąc pod uwagę, jak bardzo Arnalds w naszym kraju jest uwielbiany. 

*Reklama

Dziękujemy!

 

Marcin Masecki. Chopin: Mazurki

Marcin Masecki od dawna gra muzykę klasyczną tak, jakby chciał ją wyrwać z konserwatorium i zanieść do klubu jazzowego, baru mlecznego albo na plac zabaw. W jego interpretacjach Chopina słychać wszystko, czego nie ma w filharmonii – trzaski, nierówności, brudy, pomyłki, ludzkie oddechy (chociaż nikt tak dobrze na płytach nie oddycha jak Glen Gould). Płyta „Chopin: Mazurki” nie jest próbą zrozumienia kompozytora, lecz raczej rozbrojenia go. Masecki gra na rozstrojonym pianinie w sposób niemal punkowy, a jednocześnie z zachwytem nad tym, jak bardzo mazurki są bliskie bluesowi i improwizacji. To Chopin z przymrużeniem oka – melancholijny, ale żywy, zakurzony, przefiltrowany przez jazz, ludowość i warszawskie poczucie humoru. Słuchając tego albumu, trudno nie pomyśleć, że gdyby Fryderyk żył dziś, prawdopodobnie nagrywałby właśnie z Maseckim. Albo i nie, ja się nie znam.

Dziękujemy!

 

Tomasz Stańko – Listy Chopina - Improwizacje

Stańko gra Chopina, ale tylko pozornie, bo inspiruje się jego listami, a nie muzyką. Dla trębacza, który zawsze poruszał się między liryką a free jazzem, ten projekt nie był reinterpretacją nut, lecz emocji. Płyta „Listy Chopina - improwizacje” to hołd złożony nie formie, lecz duchowi kompozytora i jego melancholii, napięciu między smutkiem a uniesieniem. Stańko w swoim charakterystycznym stylu rozmywa temat, pozwala mu odpłynąć w improwizację, czasem w ciszę, czasem w gwałtowny zryw.  Współpracujący z nim muzycy (m.in. Marcin Wasilewski, Sławomir Kurkiewicz i Michał Miśkiewicz) tworzą przestrzeń, w której romantyzm spotyka chłód nowoczesności. To Chopin, który zamienił salon na nocny klub, a fortepian na trąbkę – i wciąż potrafi wzruszać.

Dziękujemy!

Leszek Możdżer. Chopin: Impressions

Od premiery tej płyty minęło 26 lat i chociaż Możdżer w ciągu tych 26 lat (w opinii autora tego tekstu) zdążył szalenie zdziadzieć, tak ten album trzyma się wyjątkowo dobrze. Możdżer nigdy nie traktował Chopina jak świętości – raczej jak rozmówcę, z którym można pożartować, posprzeczać się, a potem wypić wino i improwizować do rana. Album „Chopin: Impressions” to właśnie taka rozmowa. Pianista przenosi znane tematy w świat jazzowej harmonii, otwiera przestrzeń dla synkop, zawieszeń i improwizacji, ale zawsze z zachowaniem szacunku wobec oryginału. Możdżer nie gra Chopina, żeby go zrozumieć, tylko żeby poczuć, znaleźć w jego nutach ten sam rodzaj czułości, który kryje się w jazzie. Pamiętam jak dzisiaj, jak w mojej szkole muzycznej, gdy jeszcze nie jedliśmy sarkazmu i ironii na śniadanie, wymienialiśmy się z uśmiechem tą płytą. 

Don Laka – Afro Chopin

*Reklama

Południowoafrykański pianista i producent Don Laka przenosi Chopina do Johannesburga, łącząc jego melodie z rytmami afrykańskimi, funkiem i jazzem. „Afro Chopin” to projekt z pogranicza eksperymentu i hołdu. Chopin spotyka tu djembe (taki bęben), gitary elektryczne i syntezatory. W tej muzyce nie ma muzealnego chłodu, jest puls, życie i energia ulicy. Laka mówi, że jego celem było pokazanie, że romantyzm Chopina to uniwersalny język emocji, który da się przełożyć na każdy kontynent. Efekt bywa zaskakujący: niektóre etiudy brzmią jak soulowe ballady, inne jak soundtrack do południowoafrykańskiego musicalu. Chopin odkrywa tutaj nowy rytm, o którym raczej nigdy nie miał szansy nawet śnić.

Dziękujemy!

 

Kurt Rosenwinkel & Jean-Paul Brodbeck – The Chopin Project

Jazzowy gitarzysta Kurt Rosenwinkel i szwajcarski pianista Jean-Paul Brodbeck stworzyli projekt, który, jak sami mówią, „wydobywa Chopina z fortepianu i przenosi go w świat improwizacji”. Oczywiście nie będziemy komentować tego, że muzycy mogliby nagrywać płyty o innym tytule niż „Projekt Chopin”, no ale w ostateczności możemy im to wybaczyć. Wersje utworów takich jak „Preludium w e-moll” czy „Nokturn in cis-moll” są tu zaledwie punktem wyjścia do muzycznych dialogów. Fortepian prowadzi melodię, gitara odpowiada jazowo, a rytm sekcji buduje napięcie między klasyką a współczesnością. Rosenwinkel nie udaje, że rozumie Chopina lepiej niż inni, raczej pozwala sobie na swobodę i ciszę, które Chopin sam by pewnie docenił. 

Dziękujemy!
( Arek Kowalik )

Przegląd tygodnia, 4 – 10 marca

Dziękujemy!

 

Jacques Loussier Trio – Play Chopin

Francuski pianista Jacques Loussier zasłynął z jazzowych interpretacji Bacha, ale jego podejście do Chopina jest równie frapujące. Trio z lat 90. przenosi klasyczne tematy w estetykę paryskich klubów jazzowych – z kontrabasem, perkusją i zmysłowym pulsem. Chopin staje się tu pretekstem do improwizacji, ale bez utraty elegancji. Loussier nie burzy struktury, on ją rozluźnia, pozwalając, by mazurki i nokturny oddychały nowym rytmem. To muzyka z duszą dandyzmu. Chopin w garniturze, z kieliszkiem wina i papierosem, przysłuchujący się własnym tematom w jazzowym półmroku.

Utwory:

Jane Birkin – „Jane B.” (1969)

Utwór skomponowany przez Serge’a Gainsbourga, w którym Jane Birkin recytuje tekst na tle Preludium e-moll op. 28 nr 4 Fryderyka Chopina. Gainsbourg wykorzystał całą frazę fortepianową niemal bez zmian, nadając jej melancholijny, filmowy charakter. 

Barry Manilow – „Could It Be Magic” (1973)

Amerykański piosenkarz oparł swoją balladę na Preludium c-moll op. 28 nr 20, przekształcając motyw w piosenkę miłosną z dramatycznym finałem. Manilow przyznał, że Chopin był jego „nauczycielem harmonii”, a ten utwór przyniósł mu międzynarodowy sukces i wiele późniejszych coverów (m.in. Donny Summer i Take That).

Perry Como – „Till the End of Time” (1945)

Jedna z pierwszych piosenek popowych opartych w całości na Chopinie – Polonez As-dur op. 53 staje się tu patetyczną balladą o miłości i przetrwaniu wojny. W latach 40. stał się przebojem w USA i otworzył cały nurt adaptacji romantycznych kompozycji do popu.

Blonde Redhead – „For the Damaged Coda” (2000)

Utwór oparty na Nokturnie nr 20 cis-moll (posth.). Alternatywne trio z Nowego Jorku wykorzystało go w roli motywu przewodniego w końcowej części płyty „Melody of Certain Damaged Lemons”. Kompozycja zyskała drugie życie po latach dzięki serialowi „Rick and Morty”, gdzie motyw Chopina stał się symbolem melancholii i rozczarowania światem. Swoją drogą ironicznie w następnych latach rozczarowaniem największym okazały się kolejne sezony serialu.

Kaliber 44 – Normalnie o tej porze (1996)

Jedna z najbardziej kultowych piosenek Kalibra. Bit oparty jest na motywie z Preludium e-moll op. 28 nr 4 Chopina – tego samego, po który sięgał Gainsbourg i Manilow. 

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.