Polish export. Polska sztuka za granicą

Polish export. Polska sztuka za granicą

( 16.02.2024 )

Kolekcjonerzy i instytucje dostrzegają region i sięgają nie tylko po nazwiska znane. Dlatego też artyści działający niezależnie świetnie radzą sobie z zagraniczną obecnością.

*Reklama

Od dawna mówi się o sukcesach polskich artystów i artystek za granicą. Jednak nadchodzące miesiące szczególnie obfitują w międzynarodowe projekty.

Z niepokojem przyjęłam informację, że w tym roku na Biennale w Wenecji nie uświadczymy żadnych polskich osób artystycznych – oprócz wystawy Andrzeja Wróblewskiego organizowanej przez Fundację Rodziny Staraków, ale to poza oficjalnym programem. Co zabawne, zabraknie ich nawet w polskim pawilonie. Mimo że Biennale nie jest uznawane za imprezę komercyjną, od wielu lat uczestniczenie w niej wpływa na większą rozpoznawalność rynkową. Trzeba jednak przyznać, że nadchodzące miesiące obfitują w międzynarodowe projekty. 

Przez długi czas pokutowała niezbyt szczytna praktyka, polegająca na tym, że działalność rodzimego twórcy/twórczyni wzbudzała zainteresowanie na polskim rynku dopiero wtedy, gdy była doceniana poza granicami kraju. Tak było chociażby z Wilhelmem Sasnalem, Joanną Piotrowską czy Ewą Juszkiewicz. Na szczęście sytuacja uległa zmianie i w większości wypadków kariera międzynarodowa jedynie uwiarygadnia ceny proponowane przez galerie krajowe. Dysproporcja między polskim rynkiem a międzynarodowym przez lata  stanowiła nie lada problem. Polskim klientom ceny wydawały się wygórowane, a kolekcjonerzy z zagranicy nie brali na poważnie ofert na poziomie pięciu tysięcy euro. Dziś barierą nie jest cena, lecz polityka galerii, które starają się raczej umieszczać obiekty w międzynarodowych kolekcjach niż „zwracać” je na nadwiślański rynek. 

Dziękujemy!

Wilhelm-Sasnal, Anka i tłumacz, 2022

Wiele zagranicznych galerii dzięki kilku lokalizacjom ma szerszą reprezentację i unika „narodowej” metki. Jedyną polską galerią, która zdecydowała się na ten krok, jest Wschód – kilka lat temu podjął decyzję o otwarciu ECHO Cologne, satelickiej przestrzeni w Kolonii. Dzieli ją z zaproszonymi galeriami ze świata. To właśnie w ECHO 16 lutego otworzyła się indywidualna wystawa „Comebacks” Karoliny Bielawskiej, malarki słynącej z abstrakcyjnych kompozycji w typie site specific. Na potrzeby kolońskiej przestrzeni przygotowała dzieło odwołujące się do symboliki „polskiej” wierzby. Kolejnym krokiem Wschodu było otwarcie drugiej siedziby w październiku 2023 roku w prestiżowej dzielnicy Nowego Jorku. Jedną z pierwszych wystaw poświęcono Joannie Woś, artystce, której obrazy nawiązują do włoskiego quattrocent bardzo szybko zdobyły uznanie na międzynarodowym rynku.

Obfitujący w zagraniczne projekty 2024 rok nie jest czymś nadzwyczajnym, biorąc pod uwagę dobrą passę zeszłoroczną. Jednym z ważniejszych wydarzeń 2023 było przyjęcie dwójki członków Potencji – Karoliny Jabłońskiej i Tomka Kręcickiego – do galerii Esther Schipper. Trwająca jeszcze do 7 marca berlińska wystawa Karoliny Jabłońskiej, „How to be invisible”, ukazuje nowy malarski styl artystki. Obrazy wciąż kojarzą się z charakterystyczną dla malarki, infantylizującą estetyką, ale w wydaniu dojrzalszym, bardziej statecznym. Z kolei dzieła Tomasza Kręcickiego, którego w Polsce reprezentuje Stereo, pod koniec kwietnia będzie można oglądać w nowej przestrzeni Longlati Foundation w Shanghaju, gdzie aktualnie trwa wystawa „Under the Asphalt” jego starszego kolegi z krakowskiej szkoły, Wilhelma Sasnala.

Dziękujemy!

Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki, Cyryl Polaczek, Reconciling Apparent Contradictions, Esther Schipper, Berlin, 2023. fot. Andrea Rossetti

Poczet malarzy z Krakowa, którzy odnieśli sukces za granicą, jest obszerny. Konrad Żukowski, enfant terrible polskiego malarstwa reprezentowany przez galerię Ewa Opałka, na dobre zadomowił się na paryskich salonach. Po udanej wystawie w ateńskim The Breeder w 2022 roku aktualnie gości w nowojorskim Spencer Brownstone Gallery, gdzie prezentuje mocne portrety malarskie i rzeźbiarskie, „Beacons”. Jan Eustachy Wolski, reprezentowany przez Piktogram, rozpoczął właśnie współpracę z frankfurckim Neue Alte Brucke wystawą „Untitled”. Galeria planuje pokazać jego prace na majowych targach Frieze w Nowym Jorku. Łukasz Stokłosa, reprezentowany przez wrocławską Krupa Gallery, podbija rynek amerykański – po „Perihelionie” w Amity w Nowym Jorku przyszła kolej na „Cries & Whispers”, która otworzy się 24 lutego w galerie Tureen w Dallas. Najwyraźniej słowiańska melancholia nowego romantyzmu świetnie wpisuje się w aktualne potrzeby miedzynarodowego rynku, lubującego się w narracyjnym malarstwie figuratywnym. Tym bardziej cieszy, że artyści nie ograniczają się do malarstwa i poszerzają swoje działania o rzeźbę, instalacje, pracę ze słowem, wideo, a nawet zmysł powonienia. 

*Reklama

Ten ostatni środek wyrazu wykorzystują Oleg&Kaśka, superorganizm artystyczny, jak zwykli się określać, reprezentowany przez rumuńską galerię Suprainfinity, która pokaże ich solową wystawę na Felix Art Fair w Los Angeles z końcem lutego. Ważnym wydarzeniem targowym będzie obecność galerii Stereo z pracami Barbary Wesołowskiej na Art Basel w sekcji Statements. To malarka średniego pokolenia, która dopiero jako dojrzała osoba w pełni rozwinęła artystyczne skrzydła.

Nie tylko figuracja jest doceniana. Stefan Simchowitz, kontrowersyjny marszand,  na początku roku otworzył solową wystawę minimalistycznych abstrakcji Tycjana Knuta w swojej  hollywoodzkiej galerii, a kolejną odsłonę – w Pasadenie. Warszawska widownia będzie mogła oglądać prace malarza, który na stałe mieszka w Londynie, od 28 lutego w galerii Sotto 63. Innym abstrakcjonistą docenionym na rynku zagranicznym jest Grzegorz Siembida, finalista Strabag Prize, który 15 lutego otworzył swoją solową wystawę „Storyteller” w Wiedniu w Strabag Kunstforum.

Dziękujemy!

Tycjan Knut, Simchowitz

Szczególnie cieszą sukcesy artystów nie tylko młodego pokolenia. Do 10 maja w The Bunker Artspace na Florydzie, przestrzeni prywatnej kolekcji Beth Rudin Dewoody, można oglądać wystawę Family Affair, na której prezentowana jest zakupiona do kolekcji praca Teresy Gierzyńskiej. Jest to zasługą Gunia Nowik Gallery, której krótka działalność od samego początku zakładała mocną promocję sztuki polskiej poza granicami kraju. Z drugiej strony w warszawskiej siedzibie galerii nierzadko goszczą artystki z granicy.

Dziękujemy!
( Esej ) ( Felieton ) ( Kuba Wojtaszczyk )

Mitologie: Żulczyk vs Nike

Sukces komercyjny nie jest jednoznaczny z tak zwaną karierą artystyczną – ta jest raczej utożsamiana z obecnością w instytucjach publicznych i z uznaniem krytyki. Przykładem artystki, która osiągnęła obie te rzeczy, jest Agata Słowak, doceniona przez jednego z najbardziej popkulturowych krytyków o ostrym języku, Jerry’ego Saltza. Z tym większym zainteresowaniem czekam na „The Marriage of Heaven and Hell”, wydarzenie rozpoczynające się 23 marca w Blum w Tokio, który będzie ciekawym dialogiem dwóch silnych kobiecych charakterów – Agaty Słowak i Aleksandry Waliszewskiej, pod kuratorską batutą Alison M. Gingeras (znanej z tego, że już nie raz świetnie promowała polską sztukę za granicą). 

O sukcesie zarówno komercyjnym, jak i instytucjonalnym można również mówić w przypadku ukraińskiej malarki silnie osadzonej na polskiej scenie artystycznej, czyli Veronice Hapchenko, związanej z Import/Export. Równolegle z zainteresowaniem kolekcjonerów artystka zdobywała uznanie krytyków – nagroda Fundacji Sztuki Polskiej ING oraz nominacje do Paszportów Polityki. W marcu odbędzie się jej solowy debiut w Mendes Wood DM w Nowym Jorku, a z końcem roku jej prace będzie można oglądać na konkursowej wystawie Future Generation Prize w Kijowie, jednej z najistotniejszych nagród sztuki współczesnej.

Dziękujemy!

Veronika Hapchenko, two mountains, 2023

Zmiany na stanowiskach dyrektorskich dają duże nadzieje na powrót artystów współczesnych do instytucji publicznych, a tym samym – normalizację relacji między działaniami komercyjnymi a instytucjonalnymi. Dobrym znakiem na pewno jest trwająca wystawa Daniela Rycharskiego i Władysława Hasiora w PGS w Sopocie, która najprawdopodobniej będzie miała swoją zagraniczną kontynuację. Oby „odzyskane” instytucje publiczne działały tak samo sprawnie przy zagranicznej promocji, jak podmioty komercyjne. 

Obecność polskich artystów na arenie międzynarodowej jest niezwykle ważna dla całego polskiego rynku sztuki. Kolekcjonerzy i instytucje dostrzegają region i sięgają nie tylko po nazwiska znane. Dlatego też artyści działający niezależnie świetnie radzą sobie z zagraniczną obecnością. Pomocne w tym wypadku są polskie zagraniczne instytucje publiczne, które – miejmy nadzieję – po latach stagnacji odzyskają swoje znaczenie. W ramach osiemdziesiątej rocznicy Powstania Warszawskiego Instytut Polski w Düsseldorfie planuje cykl wydarzeń upamiętniających rocznicę, między innymi Bownik prezentować będzie unikatowe zdjęcie „Urna” dokumentujące spopielone książki z Biblioteki Krasińskich.

Eksport polskiej sztuki najnowszej rozwija się coraz prężniej. Najwyższa pora, byśmy zaczęli również importować zagraniczne nazwiska, bo tych w polskich galeriach jak na lekarstwo. Początkiem zmiany może stać się pierwsza edycja NADA Villa Warsaw, przedsięwzięcie zapraszające galerie z całego świata do zaprezentowania się na warszawskich targach. Jest to istotne chociażby dla ożywienia zainteresowań kolekcjonerskich i dywersyfikacji powstających kolekcji, aby za kilka lat nie okazało się, że wszystkie magazyny sztuki w Polsce wyglądają jednakowo, a najciekawszy kontekst dla polskiej sztuki jest poza granicami kraju.

Dziękujemy!

Karolina Bielawska Powroty Comebacks ECHO Cologne

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.