„Drobny szczegół”. Kto jest słabszy?
( 09.11.2023 )
„Podczas lektury zastanawiałam się obsesyjnie: co to znaczy stać po stronie słabszego? Kto jest »słabszy« w tym konflikcie? Odpowiedz powinna być oczywista i narzucać się sama, ale tak nie jest”. Agata Pyzik recenzuje Drobny szczegół Adanii Shibli
Czułam od początku, że pisanie o Drobnym szczególe Adanii Shibli jest w pewnym sensie ponad moje siły. Ale czy to nie właśnie momenty, w których podejmujemy się czegoś, co nas przerasta, decydują o tym, kim ostatecznie jesteśmy? Horror największego od czasu wojny pogromu Żydów przez Hamas, a potem inwazji – mam nadzieję, że wolno mi to w ten sposób nazwać – Sił Obronnych Izraela na Strefę Gazy i szacowana na dziesięć tysięcy liczba ofiar od kilku tygodni jest koszmarem nie do odparcia, podobnie jak wzrost mowy nienawiści wobec Żydów na całym świecie. Od dłuższego czasu wielu z nas czuje, że jako cywilizacja osuwamy się w coraz trudniejszy moment historyczny, po tym, jak przez osiemnaście miesięcy przyszło nam obserwować mord dokonywany przez Rosjan na Ukraińcach.
Jednocześnie nie możemy ignorować faktu, że w ciągu zaledwie trzech tygodni w Gazie zostało zamordowanych więcej osób niż ukraińskiej ludności cywilnej przez półtora roku. Mam nerwicę i czuję się zbyt sparaliżowana, by cokolwiek skomentować, w dodatku siedzę w Londynie, gdzie wzięcie udziału w masowej propalestyńskiej demonstracji, liczącej sto tysięcy uczestników, znaczy coś całkiem innego, niż podobna manifestacja w Polsce (która i tak jest szczątkowa). W Wielkiej Brytanii poparcie dla Palestyny jest masowe, niemalże głównonurtowe, mimo że brytyjski rząd z oczywistych, politycznych przyczyn stoi twardo po stronie rządu izraelskiego, który część samych Izraelczyków uważa za faszystowski. Czym innym jest życie, gdzie posiadanie palestyńskich czy muzułmańskich sąsiadów jest normą, a czym innym czytanie od lat o beznadziejności konfliktu, który – mimo historii Żydów w Polsce – wielu może wydawać się czymś właściwie abstrakcyjnym.
Kilka dni temu postanowiłam w końcu obejrzeć wystąpienie Slavoja Žižka z Targów Książki we Frankfurcie, po tym, jak wśród ogromnych kontrowersji organizatorzy postanowili odwołać ceremonię wręczenia Adanii Shibli nagrody dla pisarzy i pisarek z globalnego południa (książka ukazała się w 2017 roku, tłumaczenie na angielski wydano w 2020, a na niemiecki dopiero w 2022 roku). Prawda była taka, że bałam się zagłębiać w szczegóły konfliktu, którego implikacje mnie przerażały. Žižek miał na koncie wiele głupich wypowiedzi w ostatnich latach, ale to, że wzbraniałam się przed wysłuchaniem jego stanowiska w tej sprawie, dowodzi, jak głęboko postąpiła autocenzura myślenia i wydawania sądów w sprawie palestyńskiej. Frankfurckie wystąpienie jest porywające, ale kilka punktów szczególnie utkwiło mi w pamięci i chcę je wyszczególnić, zanim przejdę do omawiania książki Shibli, która właśnie ukazuje się po polsku.
„Czy zdajemy sobie sprawę, jak dziwne jest to zabronienie analizowania, dostrzegania złożoności [sytuacji w Gazie]? – mówi Ziżek. – Do jakiego rodzaju społeczeństwa przynależy takie zabranianie? (…) W przemówieniu prezydent Słowenii [która była gościem specjalnym na targach] słowo «Palestyńczycy» pojawiło się raz. Cały czas mówimy o konflikcie Hamas-Izrael. A powinniśmy włączyć w to miliony Palestyńczyków, jeśli chcemy odpowiednio analizować sytuację. (…) O tym, kto jest antysemitą, decyduje Żyd, a nie potencjalny antysemita. Ofiara decyduje o tym, że jest ofiarą. Ale nie wygląda na to, by ta zasada odnosiła się do Palestyńczyków, którzy również powinni mieć prawo do decydowania kto jest ofiarą i kto dokonuje inwazji na ich ziemię oraz pozbawia ich podstawowych praw” – tak słoweński filozof komentował podwójne standardy debaty. Potem Žižek mówi coś, co może wydawać się banalne, ale zasługuje na uwagę: „Literatura jest wyjątkowym medium, które uobecnia głęboką dwuznaczność naszego kłopotliwego położenia”.
Książka Shibli jest zbudowana tak, by z zaskoczenia wciągnąć nas w rzeczywistość brutalną i przerażajacą, która dla Palestyńczyków jest codziennością od kilkudziesięciu lat. Od połowy zaczynamy się orientować, że z opisanej sytuacji nie ma wyjścia, wobec czego nie sposób jej ignorować. Młoda arabska kobieta jest torturowana, zbiorowo zgwałcona i w końcu zamordowana przez grupę izraelskich żołnierzy na pustyni Negew w 1949 roku. Książka opowiada o niemożliwości opisu tej tragedii, a pisarka przeprowadza wiwisekcję granic – zarówno granic empatii wobec czyjegoś niesprawiedliwego losu, jak i i pragnienia dawania głosu tym, którzy są go pozbawieni. Shibli rozpoczyna narrację od opisu plutonu izraelskiego wojska stawiającego obóz na pustyni, w miejscu graniczącym z Egiptem, które mają „oczyścić z Arabów”.
Odbywa się to niedługo po uzyskaniu niepodległości przez Izrael, a celem dalszego podboju jest wypędzenie lub eliminacja ponad siedmiuset tysięcy Palestyńczyków. Monotonia dłużących się dni zostaje przerwana, kiedy jednostka patrolująca pustynię natyka się na grupę nomadów odpoczywających przy oazie. Natychmiast zabijają wszystkich, łącznie z wielbłądami, po czym odkrywają dziewczynę ubraną w czarne łachmany, która przypomina „czarnego żuka”. Beznamiętność i niewzruszoność języka jednocześnie sprawia, że opisywane wydarzenia wydają się absurdalne, nie ukazując horroru całej sytuacji bezpośrednio. Surowy opis czynności bohaterów nie pozostawia miejsca na żadne myśli, uczucia, a nawet imiona (nikt w książce go nie ma), trzecioosobowa narracja prowadzona jest z perspektywy komendanta zawiadującego jednostką.
Narracja przypomina opis ruchu scenicznego w didaskaliach, wzmagajac niepokój czytelników. Ogromna w tym zasługa tłumaczki, Hanny Jankowskiej, która doskonale poradziła sobie z oddaniem tego dziwnie bezosobowego tonu. Najbardziej wstrząsający moment to chwila samego gwałtu. „Na chwilę rozluźnił uchwyt, ale zaraz złapał ją lewą reką za kark, a prawą, zaciśnietą w pięść, uderzył w twarz. Dziewczyna przestała się poruszać. Przez moment pozostał w miejscu, pochylony nad nią, a potem opadł na łóżko przyciskając drżące ciało do jej ciała”. Dwa dni przed pojmaniem dziewczyny komendant zostaje ugryziony przez pająka, a ranę, mimo kompulsywnego oczyszczania, zaczyna pokrywać zakażenie.
Przez pierwszą część powieści dotyczącą obozu, przemyślenia komendanta zdają się dotyczyć głównie higieny i wyłapywania odrażających zapachów, które, jak jest przekonany, pochodzą od dziewczyny. Po zgwałceniu, wydaniu jej reszcie żołnierzy i oględzinach baraku okazuje się, że wrzód na jego udzie pękł, „w miejscu ukąszenia widniała teraz gnijąca dziura, wypełniona mieszaniną białej, różowej i żółtej ropy. Zionął z niej przenikliwy smród”. Przyznam, że chyba nigdy nie przeczytałam bardziej zwięzłego i dojmującego opisu rasizmu.
W połowie powieści atmosfera rozluźnia się, przechodząc w pierwszoosobową narrację znerwicowanej, cierpiącej na bezsenność kobiety przebywającej we współczesnym Ramallah. Po tym, jak natknęła się w gazecie na opis zbrodni sprzed siedemdziesięciu lat, o której właśnie przeczytaliśmy, nie może przestać o niej myśleć. Przyciąga ją niby nic nie znaczący szczegół – dziewczynę zgwałcono i zamordowano dokładnie dwadzieścia pięć lat przed jej narodzinami, 13 sierpnia 1949 roku. Owładnięta obsesją poznania prawdy o przestępstwie, postanawia dotrzeć do archiwalnych zapisów, by opowiedzieć ją z punktu widzenia dziewczyny. Popycha ją to do podjęcia niebezpiecznej wycieczki na południe, przez zburzone od dawna palestyńskie wioski, w kierunku strefy, gdzie raczej nie wejdzie dzięki paszportowi. W tej części czytamy o życiu pod izraelską okupacją: jak to jest, kiedy żołnierze wysadzają budynek tuż obok twojego biura, żeby dostać się do celów ukrywających się w środku, i jak to możliwe, że w takiej chwili jedyne, na czym potrafisz się skoncentrować, to pył osiadający na twoim biurku. Shibli opisuje to w niezapomnianym passusie:
„To automatyczna chyba skłonność do wierzenia, że jest się kimś wyjątkowym i że życie, które się prowadzi, ma taką wartość, iż można je tylko kochać, a także darzyć miłością wszystko, co się z nim wiąże. Ponieważ jednak nie kocham jakoś szczególnie swojego życia ani życia w ogóle, a teraz wszelkie moje wysiłki sprowadzają się do tego, by przetrwać, wątpię, że diagnoza narcyzmu rzeczywiście do mnie pasuje. Tu w grę wchodzi coś innego, co ma raczej związek z faktem, że nie umiem dostrzec granic między rzeczami ani ocenić danej sytuacji w sposób logiczny i racjonalny i dlatego często mi się zdarza, że widzę na obrazie kropki po muchach, a nie sam obraz. Na pierwszy rzut oka można wyśmiać taką skłonność, sprawiającą, że na przykład po wysadzeniu budynku w pobliżu miejsca nowej pracy kogoś obchodzi tylko pył, który w następstwie eksplozji pokrył mu biurko, a nie przerwane życie trzech młodych ludzi. Są jednak i tacy, którzy dostrzegają w takim sposobie widzenia, czyli skupianiu się na najdrobniejszych szczegółach, jak pył na biurku albo kupka muchy na obrazie, jedyny sposób dotarcia do prawdy, a wręcz rozstrzygający dowód na jej istnienie”.
Przywrócenie głosu zamordowanej dziewczynie, „jęczącej kupie czarnych łachmanów”, która może tylko krzyczeć w niezrozumiałym dla jej oprawców języku, okazuje się ślepym zaułkiem. Wycieczka wlecze się między objazdami i fałszywymi tropami, zanim następuje wstrząs, który kończy całą historię. Kluczową rolę odegra w niej paczka gumy do żucia. Opowieść przeradza się w okrutny żart, a jej zakończenie ukazuje, jak łatwo, tanio i szybko można odebrać komuś życie w imię samoobrony. Podczas lektury zastanawiałam się obsesyjnie: co to znaczy stać po stronie słabszego? Kto jest „słabszy” w tym konflikcie? Odpowiedz powinna być oczywista i narzucać się sama, ale tak nie jest. Koniec końców, historia o „przywracaniu głosu” jest opowieścią o przywileju, bo głos ostatecznie może przywrócić ten, kto ma władzę. Kobieta z Ramallah jej nie ma.
Czy ma ją Adania Shibli? Wydawałoby się, że tak, ale w świetle decyzji niemieckich organizatorów targów książki, okazuje się, że nie. Część poświęcona kobiecie w Ramallah jest poszatkowana, tak samo, jak psychika jej bohaterki – prawie niemożliwa do odtworzenia. Jedyna narracja, która jest metodyczna i przejrzysta, to narracja psychotycznego oprawcy. Podczas lektury części pierwszej myślałam wyłącznie o Kolonii karnej Kafki, w której sadystyczny komendant karze więźniów za wykroczenia, za pomocą specjalnej maszyny do kaźni „wypisując je” na ich plecach, wskutek czego umierają. W podobny sposób u Shibli żołnierze „piszą” granicę na pustyni.
Zawsze uważałam to opowiadanie za najwspanialsze w dorobku Kafki, bo język, którym się posługuje – czysty i prosty, starający się jedynie opisać podstawowe fakty – zapowiada potworności XX wieku. Shibli ewidentnie nawiązuje do Kolonii karnej, podkreślając obsesyjne czynności psychopatycznego komendanta, zużywającego kolejne kostki mydła, piorącego swój ręcznik, składającego swoje ubrania, pocącego się w skwarze, poirytowanego osadzającym się na ciele piachem, wstrząsanego spazmami i dreszczami po ukąszeniu przez pająka, lub wygłaszającego nacjonalistyczne mowy motywacyjne do swoich żołnierzy. Z kolei kobieta z Ramallah musi kłamać, by móc przemówić. Wypożycza samochód na fałszywe nazwisko, posługuje się dowodem osobistym pożyczonym od koleżanki. Miejsca, przez które przejeżdza, miały kiedyś arabskie nazwy, zmienione lata temu na izraelskie. To potęguje tylko poczucie obcości i nieistnienia. Tylko udając kogoś, kim nie jest, może mieć dostęp do jakiejś opowieści o przeszłości.
Pisząc o książce Shibli, krytycy często przywołują Obcego Alberta Camus. Tam też wyłącznie oprawca miał imię i tożsamość. Arab po prostu był Arabem. „Zabił Araba”, brzmi słynne zdanie. Uderzyło mnie ponownie, jak w oczy Meursaulta – podobnie jak u komendanta obozu – nieustannie wpada piasek. Piasek i pustynia zatruwają mu życie.
Kilka lat temu wyszła książka Sprawa Meursaulta Kamela Daouda, będąca współczesną, arabską rewizją odczłowieczającego obrazu Camusa (czyniącego to celowo w akcie oskarżenia białych kolonizatorów). Powieść Shibli niewątpliwie należy do tej samej fali rewizji, ale konflikt, który opisuje, wszedł właśnie w swoją najintensywniejszą fazę. Czytając ją, zaglądałam też do Nigdy nie byłaś Żydówką Anny Bikont, reportażu o szóstce żyjących wciąż Żydów, którzy jako dzieci przeżyli Holokaust w Polsce, ukrywając się po wsiach i lasach. Mam poczucie, że nasza historia to nieustanna, prześladująca nas i niekończąca się fala odradzającej się przemocy, która nigdy nie ma stałej tożsamości ani imienia. Podczas gdy tym, z czym jako Polacy musimy się zmierzyć, jest nasza historia antysemityzmu. To ona pozostaje naszym najprawdziwszym kontekstem. Tak jak mówi w swojej przemowie Žižek, jedynym sposobem widzenia konfliktu izraelsko-palestyńskiego jest próba doprowadzenia obu postaw – antyrasistowskiej i anty-antysemickiej – do końca. Bez autocenzury.
Adania Shibli, Drobny szczegół, przeł. Hanna Jankowska, Wydawnictwo Drzazgi 2023, s. 120
