Radu Jude ogląda filmiki w internecie. Wywiad z twórcą filmu „Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata”

( 11.04.2025 )

Jestem wielkim fanem mediów społecznościowych, szczególnie tych, na których można udostępniać filmiki. Myślę głównie o Instagramie i TikToku. Jednocześnie wiem, jak toksyczne i zmanipulowane potrafią być wymienione platformy.

Radu Jude należy do grona najważniejszych współczesnych reżyserów. 48-letni autor bywa łączony z rumuńską nową falą, ale tworzy osobny model kina. Wszystkie jego filmy były prezentowane na dużych międzynarodowych festiwalach, zdobywając uznanie krytyki i liczne nagrody. Niefortunny numerek lub szalone porno (2021) przyniósł mu Złotego Niedźwiedzia w Berlinie, Aferim! (2015) wyróżniono Srebrnym Niedźwiedziem za reżyserię, a Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata (2023) wygrał Specjalną Nagrodę Jury w Locarno. Najnowszy film Jude, Kontinental ‘25, miał światową premierę na tegorocznym Berlinale i zdobył nagrodę za scenariusz w konkursie głównym. Reżyser opowiedział nam m.in. o swojej fascynacji miejską przestrzenią i o bliskich związkach jego kina z rzeczywistością. 

Większość twoich filmów, począwszy od debiutanckiej Najszczęśliwszej dziewczyny na świecie (2009), to portrety miasta. Jesteś typem cichego obserwatora, flâneura, który chodzi po ulicach i wyłapuje różne ciekawostki?

Oczywiście, flâneuryzm to wielka idea spopularyzowana przez Charles’a Baudelaire’a i Waltera Benjamina, którzy pisali o podpatrywaniu miejskiego życia. Czasami potrzebuję więcej czasu, żeby dostrzec pewne rzeczy, ale niezmiennie lubię spacerować. Mieszkam w Bukareszcie, gdzie jest mnóstwo samochodów, a transport publiczny funkcjonuje dość słabo, więc wybieram piesze wędrówki. Kiedy mam do pokonania mniej niż 10 km, staram się dojść do celu. Jeśli dystans jest dłuższy, rezygnuję. Wędrówka pozwala zauważyć, co dzieje się w mieście.

du Jude należy do grona najważniejszych współczesnych reżyserów. 48-letni autor bywa łączony z rumuńską nową falą, ale tworzy osobny model kina. Wszystkie jego filmy były prezentowane na dużych międzynarodowych festiwalach, zdobywając uznanie krytyki i lic

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie

Otwierające sceny Kontinental ‘25 pokazują nam różne interesujące i dziwaczne szczegóły z panoramy Klużu, np. park dinozaurów.

Faktem jest, że w Kontinental ‘25 zwracam uwagę na architekturę Klużu, czyli miejscowości, której nie znałem za dobrze. Kilka lat temu zacząłem tam jednak wykładać i zjawiałem się w mieście co miesiąc, na tydzień lub dłużej. Krok po kroku odkrywałem nowe zakątki. Kiedy pomyślałem o zrobieniu filmu, zastanawiałem się, jak wykorzystać przestrzeń miasta, jego historię i gwałtowny rozwój deweloperski. Znalazłem świetne tło dla historii komorniczki i bezdomnego mężczyzny, którego bohaterka chce wyrzucić z prowizorycznego lokum.  

Twoi bohaterowie zaskakująco dużo przeklinają, nawet pop agresywnie odzywa się do nieznajomych. Dlaczego?

*Reklama

Pop tak naprawdę nie przeklina, tylko gwałtownie reaguje na elektryczny sterowany samochodzik, który wjeżdża mu pod nogi. Rumuński język ma dość obszerny i skomplikowany zestaw brzydkich wyrazów. Słyszałem, że Węgrzy mogą pochwalić się nawet większą liczbą przekleństw. Na co dzień można usłyszeć w Rumunii mnóstwo wulgaryzmów, rzucanych w miejscach publicznych i prywatnych rozmowach. W pewnym sensie chciałem więc odwzorować rzeczywistość i społeczne nastroje. Nie wszystkie moje scenariusze wypełniają oczywiście potoczne ostre dialogi. Według mnie w Kontinental ‘25 wcale nie ma tak wielu przekleństw. Wystarczy porównać go z Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata, gdzie główna bohaterka klnie jak szewc. 

Muszę jednak przyznać, że w Bukareszcie i innych rumuńskich miastach nieustannie spotykamy się ze słowną przemocą, która wyraża głęboką frustrację i niezgodę na pewne rzeczy. Czasem ludzie podróżują do Europy Zachodniej i ją chwalą, ale narzekają, że tamtejsze społeczeństwa są zbyt obłudne. Charakteryzują się sztuczną uprzejmością, ukrywają negatywne emocje. Osobiście uważam, że ta codzienna życzliwość bywa dobra i może uczynić nasze wspólne życie łatwiejszym. W Rumunii za dużo na siebie krzyczymy i niepotrzebnie się obrażamy. Nic z tego nie wynika.

W Kontinental ‘25 pojawia się też temat hejtu w internecie. Media społecznościowe działają tak, że dzisiaj ktoś postuje o wojnie w Ukrainie i Strefie Gazy, a jutro pisze zwykłe banały o swoim życiu. Zanika wartość pewnych informacji. Podobnie jest z filmami, które pojawiają się i znikają. Jak sprawisz, żeby ludzie poszli na Kontinental ‘25 i czy social media mogą w tym pomóc?

Czuję się trochę zażenowany, gdy artyści, krytycy lub dziennikarze mówią o ważności tego, co robią, i jednocześnie chwalą siebie nawzajem. Myślę, że powinniśmy mieć w sobie więcej skromności i pokory, bo nie tworzymy dzieł, które zmienią świat. Nie frustruję się takimi postawami, raczej wolałbym, żeby było w naszych słowach więcej przejrzystości. Z jednej strony social media są żyzną glebą dla narcyzmu i oczywistości, ale mogą też stawać się narzędziami do symulowania pewnych działań. Ktoś krzyczy na Facebooku, by zatrzymać konflikty zbrojne i wierzy, że zrobił coś konkretnego. Znam ludzi, którzy wypisują podobne hasła od 10 lat i utwierdzają się w swojej słuszności, lecz to najczystszy przykład zjawiska nazywanego komorą echa. Ich gesty niewiele zmieniają.

Z drugiej strony jestem wielkim fanem mediów społecznościowych, szczególnie tych, na których można udostępniać filmiki. Myślę głównie o Instagramie i TikToku. Jednocześnie wiem, jak toksyczne i zmanipulowane potrafią być wymienione platformy. Mieliśmy przecież TikTokową interwencję rosyjskich służb w trakcie wyborów prezydenckich w USA. Dochodzę jednak do wniosku, że oglądając filmiki z różnych krajów, mogę zobaczyć scenki i postaci, których nie znajdę w kinie, literaturze ani sztuce wysokiej. Nieistotne, że wyróżniają się kiczowatą estetyką, korzystają z pomocy AI oraz przypominają kino atrakcji z początku XX wieku. 

du Jude należy do grona najważniejszych współczesnych reżyserów. 48-letni autor bywa łączony z rumuńską nową falą, ale tworzy osobny model kina. Wszystkie jego filmy były prezentowane na dużych międzynarodowych festiwalach, zdobywając uznanie krytyki i lic

Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy

Twoją twórczość wypełniają cytaty z historii kina. Sam tytuł Kontinental ‘25 odnosi się do Europy ‘51, czyli arcydzieła Roberta Rosselliniego, a niektóre tematy są wręcz wspólne dla obu filmów. Czemu tak chętnie inspirujesz się innymi tytułami?

Z dwóch powodów. Po pierwsze, mam swoje ograniczenia i potrzebuję innych dzieł kultury, żeby pobudzać własną wyobraźnię. Zamiast ukrywać kulturowe referencje, wolę je otwarcie pokazać. Dążę do tego, żeby widzowie ponownie odkryli stare filmy i książki albo je sobie przypomnieli. Jest dla mnie jasne, że każdy z nas musi mieć jakieś źródła inspiracji. Po drugie, kiedy wracamy do przeszłości kina, np. do neorealizmu włoskiego, którego ikoną był Rossellini, dostrzegamy tam coś świeżego i oryginalnego. Jakby na przekór informacji, że Europa ‘51 skończyła niedawno 70 lat. Oczywiście zauważamy przestarzałe cechy tej wizji, ale jednocześnie zaczynamy się zastanawiać, jak wejść z nią w dialog. Podobnie jest z obrazami. Stu malarzy może namalować jeden słonecznik w zupełnie inny sposób, nawet jeśli na koniec pamiętamy tylko płótno van Gogha. 

Czy zbyt duża liczba inspiracji może obciążyć twórcę?

Ciekawe, że współcześni studenci zawsze chcą zaczynać od zera. Próbują zapełnić pusty dokument tekstowy i nie szukają punktów odniesienia. Z doświadczenia wiem, że ciężko się startuje z takiego miejsca. Warto odbić się od jakiejś powieści, filmu, pojedynczej sceny. Wtedy proces twórczy ma mniej neurotyczny, zamknięty charakter. Młodzi ludzie niepotrzebnie utrudniają sobie życie. W przypadku Kontinental ‘25 sprawa była o tyle prosta, że nawiązuję do prawdziwego zdarzenia, które pojawiło się w wiadomościach lata temu. Automatycznie powtarzam więc tematy z Rosselliniego, konstrukcję fabularną z Psychozy, inscenizację à la bracia Lumière. Do tego robię współczesną wersję kina noir, ale bez typowo gatunkowych elementów. Realizacja tego filmu była znacznie łatwiejsza i przyjemniejsza niż można by przypuszczać. 

Dlaczego wykorzystałeś ujęcie z drona w swojej opowieści? Chciałeś nawiązać do wojny w Ukrainie?

( Sztuka ) ( Rozmowa ) ( Oktawia Kromer )

Czy „Słonecznikom” van Gogha coś się stało? Nie. O konserwacji w dobie aktywizmu

Nie pamiętam, jak znalazłem ten fragment, po prostu dużo czasu spędzam w mediach społecznościowych i szukam interesujących treści. Przede wszystkim w Rumunii można wyczuć niepokój związany z przedłużającym się konfliktem w Ukrainie. Nastroje trochę zmieniły się od początku pełnoskalowej inwazji, szczególnie teraz, gdy Donald Trump wrócił do władzy. Kilka lat temu moi rodacy jednomyślnie sprzyjali Ukraińcom i mam nadzieję, że większość nadal reprezentuje taką postawę. Krok po kroku rosyjska propaganda i ekstremistyczny przekaz z różnych stron świata zaczynają jednak oddziaływać na niektórych ludzi. Nie chodzi tylko o prezydenta USA, ale i o naszych radykalnych, wręcz faszystowskich polityków. Oni coraz częściej mówią, że Putin ma rację, że to Ukraina sprowokowała wojnę. Część osób wierzy w te ideowe kłamstwa, ale szczęśliwie nie wszyscy. 

Zastosowałem jednak ujęcie z drona głównie po to, by pokazać, jak materiały w social mediach zobojętniają nas na większe tragedie. Wolimy skupiać się na naszym prywatnym cierpieniu, czego w żadnym razie nie osądzam. Jeśli boli cię ząb, raczej o tym nie napiszesz na Facebooku, ale może pomyślisz: „Co z tego, że w sali obok amputują komuś nogę, skoro mnie boli ząb?”. 

Odnosisz się również do napięć rumuńsko-węgierskich, które są silne w Transylwanii. 

Z początku myślałem, że mój film zaczyna się od bardzo konkretnej historii bezdomnego i komorniczki. Potem zaangażowałem Eszter Tompę do roli Orsolyai, a ona ma węgierskie pochodzenie i urodziła się w Transylwanii. Nagle opowieść ujawniła swój kolejny wymiar. Transylwania ma bowiem burzliwą historię, jak wiele europejskich regionów. Należała do Cesarstwa Austro-Węgierskiego, później do Węgier, a po I wojnie światowej została włączona na terytorium Rumunii. Życie w Unii Europejskiej jest wspaniałe, bo można swobodnie przekraczać granice, a dyskusje na temat ich przesuwania już się urwały. Kiedy pokazałem znajomemu Kontinental ‘25, stwierdził wręcz, że napięcia węgiersko-rumuńskie są przestarzałe i bezsensowne. 

A jednak od lat już mówimy o radykalizacji nastrojów politycznych.

Dwa dni po naszej rozmowie faszystowski polityk Călin Georgescu niemal został prezydentem Rumunii, a ostatnio Trump zapowiedział aneksję Grenlandii i Strefy Gazy. Ludzie zaczęli usprawiedliwiać rosyjską napaść na Ukrainę lub rozmawiać o zagarnięciu jakichś utraconych dawno ziem. To myślenie przedostaje się do głównego medialnego nurtu, co jest przerażające. Niedawno widziałem wywiad z wspomnianym Georgescu, który był niezależnym kandydatem na prezydenta Rumunii. Dziennikarz nie kontrował, gdy polityk mówił o zajęciu Ukrainy, do którego doprowadzą Trump z Putinem. Georgescu sugerował też, że Rumunia musi do nich dołączyć i zabrać kawałek Ukrainy dla siebie. To obrzydliwe, szalone słowa, które słyszymy w przestrzeni publicznej. Jeszcze trzy miesiące temu nikt nie wyobrażał sobie podobnych wystąpień. Mam szczerą nadzieję, że Ukraina wygra wojnę, z pomocą Stanów Zjednoczonych lub Unii Europejskiej.

du Jude należy do grona najważniejszych współczesnych reżyserów. 48-letni autor bywa łączony z rumuńską nową falą, ale tworzy osobny model kina. Wszystkie jego filmy były prezentowane na dużych międzynarodowych festiwalach, zdobywając uznanie krytyki i lic

Niefortunny numerek lub szalone porno

Najczęściej opowiadasz o współczesnych problemach. Zależy ci na zabieraniu głosu w najbardziej palących dyskusjach?

Tylko kilka razy zrobiłem filmy o przeszłości, obierając różne strategie twórcze. Kręcąc historyczne obrazy albo seriale o prawdziwych wydarzeniach, musisz zrobić głębszy research. Nie jestem historykiem z wykształcenia, dlatego współpracowałem z osobami specjalizującymi się w danej epoce, czytałem dużo książek i sprawdzałem archiwa. 5 albo 6 lat temu, gdy wróciłem do kina o współczesności, to historyczne spojrzenie we mnie pozostało. Coraz częściej postrzegam współczesny świat jakby był już fragmentem historii. Spoglądam na bieżące wydarzenia trochę tak, jak badacz analizujący przeszłość. Właśnie dlatego zwracam uwagę na wiele szczegółów i traktuję je poważnie. 

Niektórzy twórcy stawiają jednak na uniwersalność.

Masz rację, że wielu filmowców ucieka przed nawiązywaniem do tego, co aktualne.  Unikają pokazywania konkretnych miejsc, postaci lub epizodów. Rozumiem ich, bo od momentu powstania filmu do dnia premiery mija czasem wiele miesięcy. A widz zaraz pomyśli, że coś jest spóźnione. Osobiście jednak lubię rejestrować nasze czasy, traktuję filmy prawie jak słoiki wspomnień. To wspaniałe, że możemy oglądać dzieła z lat 60. i dostrzec ślady ówczesnego życia, które kino konserwuje. Z drugiej strony, filmiki i obrazy w social mediach znikają po jednym dniu i czasem trudno je odnaleźć. Trudno więc upchnąć wszystkie ciekawe, aktualne treści w filmie. 


Twoje filmy coraz bardziej przypominają eseje. Są rodzajem intelektualnej gry z odbiorcą, który może wyłapać mnóstwo odniesień i detali poukrywanych na marginesach kadrów. 

Nie wiem do końca, jak zdefiniować moje kino. Znam jednak wspaniałą teorię, którą ukuł Jacques Rivette, wybitny francuski reżyser i krytyk filmowy. Autor twierdził, że największą siłą kina jest jego eseistyczna natura – elastyczność formy, umiejętność skondensowania czasu, przestrzeni i treści. Te cechy definiują film, fabuła to jedynie wypadek, który zaistniał w krótkiej historii medium. Powinniśmy więc traktować kino przede wszystkim jako eseistyczne narzędzie. Praca reżysera nie ma wiele wspólnego z kreatywnością, o którą często jesteśmy pytani. Chodzi raczej o poskładanie różnych elementów – ruchów kamery, dźwięku, gry aktorskiej, scenariusza, dialogów, przestrzeni, materiałów archiwalnych – w jedną spójną całość.

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.