Rodzina Czwartosów

Rodzina Czwartosów

( 22.12.2023 )

Schemat decyzyjny w kościele, jak kiedyś rozmalował to pięknie Przemysław Matecki, jest prosty: jest papież, kardynał, biskup, są księża. Organizacja Czwartosów trzyma się równie dobrze.

Spróbuję to rozrysować. Na szczycie rodziny stoi Ignacy Czwartos, tu można by posłużyć się stylizacją na policyjny raport i napisać, lat 51, urodzony w Kielcach, udokumentowana działalność artystyczna: 28 lat (licząc od daty powstania Otwartej Pracowni), ale taka stylizacja byłaby nieuczciwa i tania. Ignacy Czwartos jest polskim malarzem, który nabiera coraz większego znaczenia. Już za pół roku jego obrazy będą wystawiane na Biennale w Wenecji, na najgłośniejszej światowej imprezie poświęconej sztuce współczesnej. Dla Ignacego Czwartosa to zaszczyt, dla świata i Polaków, propozycja do przemyślenia.

Czwartos „maluje na klęczkach”, to wiemy od kuratorów jego najgłośniejszej wystawy „Malarz klęczał, jak malował” z tegorocznej wiosny w Zachęcie. Czwartos klęczy głównie przed Jerzym Nowosielskim, Andrzejem Wróblewskim, a mówi się też o Kazimierzu Malewiczu i Piecie Mondrianie. Klęczy przed klasykami i historią, i historia będzie go też sądzić. Niestety to malarstwo mimo pozornych prowokacji, jest wtórne. Jego najgłośniejsze obrazy to pastisze pomysłów powyższych klasyków awangardy, malowane płasko, w chłodnej, ograniczonej gamie kolorów. Motywy ikon, wojna, rozstrzelania, zabici ludzie, kibice i żołnierze wyklęci.

Dziękujemy!

W rodzinnym schemacie następni są synowie Ignacego. Stanisław i Wincenty Czwartos. Obydwaj malują, obydwaj przez swojego ojca zapewne, wywodzą się z krakowskiej tradycji Otwartej Pracowni, dużego, żywego środowiska artystycznego, ostatnio bardziej widocznego.

Stanisław, urodzony w 1999 roku, od 2019 student krakowskiej ASP nie tylko maluje, ale jego obrazy podobnie jak u ojca podejmują tematy tradycyjne, religijne, martyrologiczne, wojny, rozstrzelania. Charakterystyczne zabiegi to rytm ran czy też kul przesłaniające główną scenę malowanego obrazu i wprowadzające niepokój na pierwszym planie ząbki (jak piły) traw czy płomieni. Po ojcu powtarzają się motywy ikon, płaskość przedstawień, odróżniają się zaś nieba malowane bardziej zróżnicowanymi kolorami.   

Pierwszy syn Ignacego, Wincenty Czwartos, urodzony w Krakowie w 1994 roku, ma większe dokonania niż brat. Jak dotąd był między innymi nominowany do Nagrody Artystycznej im. Magdaleny Abakanowicz, jest też członkiem Stowarzyszenia Artystycznego Otwarta Pracownia. Podejmowane tematy: katolicyzm, wojna, cierpienie, wybuchy, ciała. Obrazowanie jest płaskie, podobnie jak u brata pojawia się charakterystyczny wzór przesłaniający główną scenę; powracają wybuchy, rany, cierpienie i przemoc. Obaj z bratem lubują się też w ukazywaniu traw czy płomieni. Specyficzne akcenty na tle powyższych: nie widzę, choć jestem pewien, że z czasem się pojawią. 

Dziękujemy!

Ignacy Czwarto, _Kielce, Kielce Korona_, fot. Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki

W kolejnym rzędzie są partnerki życiowe synów, o których też warto wspomnieć, malują podobnie. Obrazy Ewy Czwartos, żony Wincentego Czwartosa, z nielicznymi wyjątkami nie odwołują się wprost do tradycji i martyrologii chrześcijańskiej jest też w nich żywszy kolor, więcej postaci kobiecych, są kwiaty. Pojawiają się elementy własne: pewna monumentalność, skojarzenia z socrealizmem.

Partnerką Stanisława Czwartosa jest Karolina Żądło, malarka z Rabki-Zdroju. W jej obrazach zwraca uwagę (zwłaszcza w porównaniu z powyższymi twórcami i twórczyniami) kobieca cielesność, korzystanie z mitologii i alegorii spoza chrześcijaństwa. Wspólne są znowu czy to wybuchy, czy rany, które powracają na kobiecych ciałach w kolejnych obrazach (skojarzenia z motywem św. Sebastiana). Cechy własne: zmysłowość, naturalizm w przedstawianiu wymyślnych scen okrucieństwa. Cechy rodem z Czwartosów: trumny, piki, pochody. Pojawia się skojarzenie z Chirocco (cienie i architektura), trochę z Modiglianim (twarze). Jeden wielki i osobny temat: kobiety.

Te pola płócien to „ojcowizna” – malarska rodzina Czwartosów, przedstawiona z dozą zamierzonej złośliwości. Schemat decyzyjny w kościele, jak kiedyś rozmalował to pięknie Przemysław Matecki, jest prosty: jest papież, kardynał, biskup, są księża. Organizacja Czwartosów trzyma się równie dobrze. Rodzinę wspiera mnóstwo ciał towarzyszących i można by wymieniać dalej malarzy z tego kręgu – nieco innych, mniej podobnych, ale wciąż obok: Samuela Kłodę, Maję Stankiewicz, Michała Żądło…  

Najciekawsze jest jednak nie to, co namalowane, tylko to, co obraz daje na myśl. W jednym z wywiadów zrobionych dla Otwartej Pracowni Ignacy Czwartos mówi, że chciałby malować dla kościołów. Dotąd nie było to możliwe, nie było zamówień. 

W 2022 roku zainicjowano program powrotu sztuki współczesnej do tematyki sakralnej. Program nazywa się „Namalować katolicyzm od nowa” i realizowany jest miedzy innymi pod okiem Dariusza Karłowicza, redaktora naczelnego pisma „Teologia polityczna”, który jest również kuratorem wystawy Ignacego Czwartosa w Wenecji. Właśnie odbyła się druga edycja programu: 17 listopada w podziemiach katedry warszawsko-praskiej przedstawiono dwadzieścia obrazów o tematyce religijnej. Początki projektu są może skromne, ale ambicje – ogromne. To wszystko polityka kulturalna. 

Do kościołów nikt nie zamówi obrazów Czwartosa czy Czwartosów bis. W sztuce sakralnej żadne wariacje nie są przewidziane. Wręcz przeciwnie, należy znojnie – jak pokazują dwie dotychczasowe edycje – malować Jezusów miłosiernych czy Zwiastowanie. To z kolei zbyt nudne rozwiązanie dla awangardowych artystów. Stąd być może pomysł na weneckie biennale. Jest idea, jest konsekrowany Ignacy Czwartos, i za nim idą wszyscy, którzy mają już większą wolność twórczą, ale źródło bije gdzie? W kościele. Nad ojcowizną czuwa jeszcze jeden ojciec. Dariusz Karłowicz z boskim planem, któremu trudno odmówić głębi.

Dziękujemy!
( Rozmowa ) ( Arek Kowalik )

Jak nie gryzie, to lepiej nie ruszać. Bora Chung

Zacznijmy od obrazka. Na warszawskich Jelonkach stoi kościół pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego. Jego wnętrza zdobią freski Jerzego Nowosielskiego: jest brązowo, wschodnio, bizantyjsko, postacie są wychudzone, z aureolami, myśli się o ojcach pustyni, koptach, prorokach Starego Testamentu. To południowy wschód i Polska zarazem. Efekt takiego malowania? Latami tysiące, setki tysięcy ludzi chodziły tam na mszę, a Nowosielski wszedł do popkultury, może nie dzięki tym freskom, ale stylowi, w jakim są zrobione. Podobnie jest z Andrzejem Wróblewskim – drżenie i rozpacz tych obrazów wciąż pobudzają polskie RNA. 

Jeśli by odnowić tę tradycję i wpisać ją w kręgi katolickie, a może nawet stricte kościelne (co się nie udało ze sztuką w latach osiemdziesiątych), polityka kulturalna osiągnęłaby cel w sztukach wizualnych. W tym sensie malarstwo Czwartosów jest tu wykorzystane do produkcji pewnego efektu społecznego. Z jakim skutkiem? Po zmianie władzy te „wpływy wschodnie” w polskiej sztuce ograniczą zasięg.

Ale w opowieści o rodzinie Czwartosów ważne jest coś jeszcze.

Nie padły tu ani razu wyrażenia takie jak nepotyzm, artystyczna rodzina, przekazywanie kapitału społecznego – ale jestem pewien, że wywołałem w niektórych odruch politowania, przestawiając schematy dziedziczenia godne dziedziczenia sklepu na rynku w małym miasteczku. Być może dlatego, że z Czwartosów można się śmiać. Są po drugiej stronie barykady.

Gdyby przedstawić podobne schematy istniejące w tak zwanym naszym środowisku: krytyków literackich, którzy są dziećmi krytyków literackich, redaktorów, którzy są synami redaktorów, filmoznawców, którzy są synami filmoznawców, szukać pomiędzy nimi podobieństw, refleksji, odbić – jak z Czwartosami – tekst nie wywołałby uśmiechu. Schemat rodziny Czwartosów jest po to, by rozładować napięcie, ale i odsunąć od siebie myśl, że sami tkwimy w tym po uszy. 

Rodzinny biznes ma swoje znaczenie. 

Badania wskazują, że poziom zaufania jest w Polsce niski. Ufamy tylko Polsce (państwu) i rodzinie; żadnym organizacjom pośrednim, stowarzyszeniom czy związkom. To łączy obie strony barykady. Jak zatem atakować rodziny po swojej stronie sporu? Nie da rady. To tabu. Ale wystarczy spojrzeć w drugą stronę – nagle spada kurtyna i zaczyna się krytyka. Mafijna rodzinność dławi życie publiczne. 

Dziękujemy!

Ignacy Czwartos, _Fijałkowski, Strzemiński, Nowosielski_, fot. Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki

Nie sięgnę do cyklu książek Resortowe dzieci, bo napisane były dla wojny. Niemniej opisany w nich mechanizm zabierania tlenu jest oczywisty. Tak samo wolę nie posługiwać się nazwiskami innymi niż Czwartosów.

Podam dwa przykłady. Dla równowagi. Pamiętam, jak początkująca wówczas pisarka i reporterka Ludwika Włodek powiedziała w wywiadzie – opisując swój start w literaturze – że zaczęła od opisania schedy po swoim pradziadku Jarosławie Iwaszkiewiczu, bo to ją ustawia – nie cytuję dokładnie – medialnie. Cóż za śmiałość i jasność myślenia, pradziadyzna Włodek, ojcowizna Czwartosów. Jest w tym jednocześnie jakaś arystokratyczna bezceremonialność, ostentacja i w rezultacie ciężkość. I drugi przykład: niedawna prywatna rozmowa z młodym (z wielkim nazwiskiem) – humanistą, który, pytany o swoją rolę w akademii, odpowiedział, że chce pełnić rolę trickstera. Ostatecznie zgodziliśmy się z cynicznym śmiechem, że z tricksterów – przy jego nazwisku – zostaje mu tylko Hamlet.

W tym sensie Czwartosowie to nie tylko ludzie, których twórczość da się wykorzystać do realizacji celów polityki kulturalnej. Nieświadomie – przez tę militarną rodzinność – to przykład najważniejszej polskiej wartości: rodziny i towarzyszącej jej wsobności. Co znowu rzuca ciekawe, subwersywne światło na tytuł nadchodzącego Biennale w Wenecji: „Obcokrajowcy są wszędzie”. 

A przecież najbardziej wyobcowana jest ta osoba, która przysłowiową rodzinę stara się znaleźć sama. Od zera. Jeśli takie doświadczenie nie będzie nam dane jako powszechne (przez oświeceniową czy chrześcijańską równość), zawsze będziemy śmiać się po kątach z innych, nie wiedząc, że  przy okazji śmiejemy się sami z siebie. Tym głośniej, im mniej chcemy rozumieć. 

Czwartosy, bardzo zabawne, hehe. 

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.