Co powiedziałaby bomba, która nie wybuchła. Tuan Andrew Nguyen
„Chciałbym myśleć, że moja praca jest wnikaniem w psychologiczne konsekwencje kolonializmu, wojny i przesiedleń oraz mechanizmów, które je utrwaliły”.
Co mogłaby opowiedzieć obdarzona głosem bomba, która nie wybuchła przez kilkadziesiąt lat? Czy rzeźbiarz Alexander Calder po śmierci odrodził się w Wietnamie jako młoda zbieraczka złomu? Kim są Senegalczycy wietnamskiego pochodzenia? Tuan Andrew Nguyen udziela głosu duchom z przeszłości.
Fotografie senegalsko-wietnamskich rodzin z drugiej połowy XX wieku przykuwają wzrok, bo widać na nich nieoczywiste sploty historii, upływ czasu, emocje. Bywają poplamione i odbarwione, jakby swoją materialnością miały potwierdzać skomplikowane losy, o których opowiadają. Zwisająca z sufitu konstrukcja z metalowymi kołami, która przypomina prace amerykańskiego rzeźbiarza Alexandra Caldera, lub filmowe opowieści, które swoim rozmachem wykraczają poza wideoart. To elementy wystawy Andrew Tuana Nguyena Our Ghosts Live in the Future prezentowanej w Fundacji Joana Miró w Barcelonie.
Nguyen urodził się w 1976 roku w Sajgonie, kilkanaście miesięcy po tym, jak Amerykanie wycofali się z Wietnamu. Jego ojciec walczył po stronie Vietcongu. Gdy artysta miał trzy lata, rodzice wsiedli z nim na łódkę i uciekli z kraju, podobnie jak około osiemset tysięcy osób, które w ten sposób opuściły Wietnam między 1975 a 1995 rokiem. Boat people – ludzie łodzi – to określenie migrantów przemieszczających się morskim szlakiem, a zarazem tytuł postapokaliptycznego filmu o dzieciach, który Nguyen nakręcił w 2022 roku. Mali bohaterowie próbują zrozumieć naszą upadłą cywilizację na podstawie wyłowionych z morza przedmiotów.
Rodzina Nguyena wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych – najpierw zamieszkali w Oklahomie, potem w Teksasie, na końcu w Kalifornii, skąd w 2005 roku Nguyen wyprowadził się do Ho Chi Minh. Gdy pytam o to w korespondencji, którą prowadzimy pomiędzy jego podróżami związanymi z pracą nad kolejnymi produkcjami, odpowiada, że powrót był świadomą strategią, by zmierzyć się ze swoim poczuciem tożsamości. Mówi o wspomnieniach z dzieciństwa w Stanach Zjednoczonych. „Opowieści, które snuli moi rodzice, ciotki, wujowie i dziadkowie, były całkowicie inne niż to, czego uczyły mnie amerykańskie szkoły oraz media. Jako dziecko imigrantów czułem się zagubiony. Jestem pewien, że dzieci migrantów, nie tylko z Wietnamu, lecz także z innych części świata, doświadczają podobnych niespójności w rozumieniu swoich historii”, tłumaczy Nguyen zapytany o napięcie pomiędzy dominującą amerykańską narracją a rodzinnymi wspomnieniami.
W maju 2023 roku Nguyen został nagrodzony prestiżową nagrodą Joana Miró. Wystawa Our Ghosts Live in the Future to przekrój jego twórczości, w której mierzy się ze skomplikowanymi i niedopowiedzianymi aspektami wietnamskiej historii. Barcelońską ekspozycję otwierają prace do złudzenia przypominające ruchome formy przestrzenne autorstwa Alexandra Caldera, zwane mobilami. Amerykański rzeźbiarz zmarł w 1976 roku, gdy Nguyen przyszedł na świat. Ta zbieżność dat zainspirowała go do stworzenia nasyconej duchowością opowieści o konsekwencjach wojny. Swoje wersje mobili Nguyen wykonuje z pozostałości bomb wystrzelonych przez amerykańską armię. Połyskliwe koła migoczą pod wpływem niemalże każdego ruchu w pomieszczeniu. To materialne dopełnienie sześćdziesięciominutowego filmu The Unburied Sounds of a Troubled Horizon (2022). To historia Nguyệt, młodej handlarki złomem, córki sapera zmarłego przy usuwaniu wojennych niewybuchów. Bohaterka, która w filmie jest autorką prezentowanych rzeźb, przypadkowo odkrywa twórczość Caldera i zaczyna wierzyć, że jest jego reinkarnacją.
Materialność wojny zakończonej kilkadziesiąt lat temu jest obecna także w innej pracy pokazywanej w Barcelonie. The Sounds of Cannons Familiar Like Sad Refrains to niespełna dziesięciominutowy wideo-kolaż, którego narratorem jest niewybuch. Nguyen zestawia dokumentację procesu detonowania uśpionych bomb w prowincji Quảng Trị z pochodzącym z lat 50. propagandowym materiałem o ich produkcji, który znalazł w archiwum amerykańskiej armii. Muzyczną ramę tej opowieści tworzy piosenka Trịnha Cônga Sơna. Południowowietnamski autor antywojennych protest-songów stworzył kołysankę o wystrzałach armat.
Rozmawiamy o tym, że Amerykanom, którzy przegrali w Wietnamie, udało się wygrać wojnę na opowieści. Ich perspektywa dominuje w popkulturze, a filmy w rodzaju „Czasu apokalipsy”, które opowiadają o amerykańskim doświadczeniu wojny, uczyniły z nich symbolicznych zwycięzców. Nguyen odpowiada słowami współczesnego pisarza Viet Thanha Nguyena, który napisał, że wojny toczy się dwukrotnie: najpierw na polu walki, potem w pamięci. „Ten cytat doskonale odpowiada na twoje pytanie o zwycięzców pop-kultury. Czasami struktury propagandy są bardzo widoczne, lecz innym razem istnieją w formie, która nie zwraca naszej uwagi”, dodaje artysta.
Wspomniany wideo-kolaż o niewybuchu powstał we współpracy z Grupą Propeller, założoną przez Nguyena razem z Phunamem Thukiem Ha i Mattem Lucero w 2006 roku. Pięć lat później kolektyw działający na styku reklamy i sztuki zrealizował Television Commercial for Communism. Koncepcja projektu zakładała potraktowanie idei komunizmu jak produktu, który można sprzedać jak każdy inny na współczesnym rynku. Chodziło o przyjrzenie się idei narodowego rebrandingu. Pytam Nguyena, czy wizerunek Wietnamczyków wymaga redefinicji, czy może oni sami chcieliby postrzegać siebie inaczej. „Chciałbym myśleć, że moja praca jest wnikaniem w psychologiczne konsekwencje kolonializmu, wojny i przesiedleń oraz mechanizmów, które je utrwaliły”, mówi.
Czytaj też: Modernizm w Ukrainie. Wystawa w trybie pilnym
W opisie kampanii Vietnam. The World Tour, zrealizowanej z Grupą Propeller w 2010 roku, trafiam na cytat z „1984” George’a Orwella. „Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość; kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość” [cyt. w tłum. Julii Fiedorczuk]. Pytam Nguyena, czy w swoich pracach stara się odzyskiwać i przekazywać kontrolę nad przeszłością tym, którzy do tej pory nie opowiadali swoich historii. „Cytat z Orwella łączy się z problemem dominujących narracji oraz tego, kto je kontroluje. Moją pracą jest znajdowanie sposobów na przepracowanie traumatycznych pozostałości z naszej przeszłości, by zrobić krok w kierunku przyszłości, która bardziej sprzyja pokojowi i współczuciu, nie tylko na poziomie indywidualnych, lecz także w ramach całych społeczności”, wyjaśnia.
Barcelońska wystawa prezentuje także inną stronę wietnamskiej historii, niemal nieobecną w popkulturze zdominowanej przez amerykańskie wojenne opowieści. W kolejnych pomieszczeniach Nguyen mierzy się z psychologicznymi konsekwencjami francuskiego kolonializmu. The Specter of Ancestors Becoming (2019) to instalacja składająca się z czterech ekranów wyświetlających filmową opowieść o potomkach senegalskich żołnierzy i wietnamskich kobiet. Jej materialną ramę tworzy ekspozycja składająca się ze starych fotografii pochodzących z rodzinnych albumów.
Gdy w 1954 roku wojska Ho Chi Minha wywalczyły niepodległość i doprowadziły do upadku Francuskich Indochin, senegalscy żołnierze musieli opuścić kraj jako poddani francuskiego imperium. Niektórzy wrócili do ojczyzny razem z wietnamskimi rodzinami, inni zabrali tylko dzieci, pozostawiając swoje partnerki w dawnej kolonii. Przygotowując The Specter of Ancestors Becoming, Nguyen pracował z pamięcią senegalsko-wietnamskich potomków, którzy wcielają się w role narratorów i aktorów. Jak czytam w opisie pracy – w ten sposób powstały „wyobrażone rozmowy pomiędzy ich rodzicami oraz dziadkami, które podkreślają niuanse w strategiach pamiętania”. Ich głosy mają stać się częścią procesu dekolonizacji, w którym kształtują się nowe tożsamości.
Pytam Nguyena o to, czy te historie są obecne w wietnamskiej i senegalskiej debacie publicznej. „Słyszę wzmianki o kolonialnej przeszłości i dzieciach o mieszanym pochodzeniu etnicznym, ale powiedziałbym, że ich opowieści nie są na pierwszym planie. W Senegalu istnieje kilka organizacji, takich jak Kim Hoi czy Golden Union, które zbierają historie i dzięki nim edukują młodsze pokolenia. Nie wiem, czy ich praca wykracza poza jednostki w społeczności. Widzę, że ludzie zawsze próbują dzielić się swoim poczuciem tożsamości w sferze publicznej poprzez własne historie i własne interakcje z resztą senegalskiego społeczeństwa”, podsumowuje artysta.
Tak jak w filmie o Nguyệt, reinkarnacji Caldera, tutaj także Nguyen korzysta z filmowych rozwiązań – narracje potomków są uzupełniane przez sceny z aktorami. W jednej z nich oglądamy senegalsko-wietnamskie małżeństwo w trakcie kuchennej kłótni, która toczy się w scenografii typu kitchen-sink drama. Po zakończeniu francuskiej wojny w Indochinach w 1954 roku Francuzi wycofują swoje kolonialne oddziały. On chce wrócić do ojczyzny, ona chce zostać w Wietnamie. Podczas wymiany zdań Senegalczyk wypowiada przejmującą kwestię o tym, że dla Wietnamczyków jego obecność w kraju jest symbolem kolonialnej opresji, a dla Francuzów nie jest obywatelem, lecz mięsem armatnim. W innej opowieści oglądamy wychowanego w Senegalu syna Senegalczyka i Wietnamki, który postanawia przywrócić pamięć o matce wykreślonej przez ojca z rodzinnej historii, nadając córce jej imię. W filmie pojawiają się także historie senegalskich wnuków, próbujących zrekonstruować wspomnienia nieobecnych już wietnamskich babć.
Wystawę w Fundacji Joana Miró zamyka niespełna dwunastominutowy film Because No One Living Will Listen (2023) opowiadający o następstwach dekolonizacji Wietnamu z trochę innej perspektywy. Narratorką jest Habiba, córka Wietnamki i Marokańczyka, zbiega z francuskiej armii, który podczas wojny indochińskiej przeszedł na stronę Wietnamczyków. Kobieta pisze fikcyjny list do ojca, który zmarł, gdy była dzieckiem. W filmie pojawia się Brama Marokańska w Hanoi, postawiona w latach sześćdziesiątych, by upamiętnić marokańskich żołnierzy walczących po wietnamskiej stronie. Widz przygląda się codzienności Habiby, która pielgrzymuje z repliką monumentu. Z kolei bramę oglądamy w różnych planach czasowych – następujące po sobie etapy niszczenia i rekonstrukcji oddają dynamikę zmian w kolektywnej pamięci.
„Prace Nguyena starają się uzdrowić rozbite życia i odzyskać zduszone wspomnienia ludzi zmarginalizowanych, dotkniętych przez kolonializm, wojnę i przesiedlenia” – pisze o twórczości Nguyena Roberta Smith, krytyczka sztuki z „New York Timesa”. Współcześni artyści często pracują z archiwami i wspomnieniami, by przywrócić historie, które z rzadka wybrzmiewają w głównej debacie publicznej. Nguyen posługuje się tymi samymi praktykami, lecz robi to na zupełnie innym poziomie. Nie tylko prezentuje odnalezione skrawki, ale za ich pomocą snuje nowe opowieści, swobodnie mieszając dokumentalność z fabularnością, wizualność z materialnością, jednocześnie na plan pierwszy wysuwając doświadczenia kobiet i dzieci, zazwyczaj spychanych na margines wojennych opowieści.
Nguyen swoimi pracami kreuje wyrzuty sumienia wobec dominującego dyskursu – przywołuje historie pominiętych osób i przedmiotów, by pokazać, że kolonialna przeszłość jest bardziej złożona, niż chcielibyśmy przyznać, a proces dekolonizacji niekoniecznie wszystkim ofiarom oferuje ten sam rodzaj upodmiotowienia. Twórczość artysty pokazuje złożoną polifonię przeszłości, która żyje w biografiach współczesnych ludzi i będzie żyć w ich potomkach. Jego prace są próbą dostrzeżenia tego, że nasze duchy rzeczywiście żyją w przyszłości i kształtują to, co dopiero przed nami.
Tuan Andrew Nguyen. Our Ghosts Live in the Future, Martina Millà, Head of Exhibitions at the Fundació Joan Miró, Fundació Joan Miró, 10.05.2024 — 24.09.2024
Dokąd odpłynął „Wieloryb”? Wydawnictwo i uczelnia badają sprawę przekładu
W środowiskach literackich od ponad tygodnia huczy o sprawie „Wieloryba”, bestsellerowej koreańskiej powieści nominowanej do Nagrody Bookera, o której chodzą słuchy, że… na pols...
czytaj więcej ->I taki to był tydzień w kulturze. Nagroda Goncourtów i animowany „Quo Vadis”
To jest prawdziwe wyzwanie – stawiać budynek przez naście lat tylko po to, żeby na dzień dobry okazało się, że pewnie trzeba będzie go przenieść do metawersum.
czytaj więcej ->Coppola zrealizował „wymarzony scenariusz”. „Megalopolis”
Większość widzów i mediów znęca się nad „Megalopolis”. Dodatkowo pogrążają je oskarżenia, że Coppola bez zgody całował w policzek aktorki na planie (reżyser zapowiada pozew). Po...
czytaj więcej ->