Wróżba Filipki Rutkowskiej na 2025 rok

Filipka Rutkowska
sztuka
16.01.2025
3 min. czytania

Gdyby tarota zamiast osobie postawić zjawisku, krajowi czy wydarzeniu? Jakie nastroje będą panować w polskiej kulturze w Nowym Roku przepowiada europejska wiedźma zza oceanu.

Artykuł pochodzi z pierwszego papierowego wydania Mint Magazine (15 stycznia 2025).

Siedzę w barze w Buenos Aires i samotnie rozmyślam nad moim ulubionym drinkiem. Nagle z zadumy wyrywa mnie pewna Chorwatka, która zarabia na życie wróżeniem z kart. Nie ma dwóch zębów, więc uznaję, że mam do czynienia z autentyczną wiedźmą, a nie backpackerką, której brakuje grosza na lepszy hostel w Patagonii. A że raz już pochopnie ją zbyłam, postanawiam jej wysłuchać. Patrząc kobiecie prosto w oczy, zadaję pytanie pogodnym, chociaż zdecydowanym tonem, niczym ministra kultury zapowiadająca ubezpieczenia dla artystów. Twarz wędrowczyni nabiera proroczego wyrazu. Niestety nie przychodzi mi do głowy włączenie dyktafonu, a że jako milenialka mam poszatkowaną naturalną pamięć, udaje mi się zarejestrować w głowie tylko tyle: 

„…waszą kulturę czekają intensywne lata. W centrum widzę jasny budynek, który przyjechał z daleka, z bardzo daleka. Wokół tego budynku gromadzą się ludzie, podobnie jak w Mekce wokół czarnego kamienia. Różnica jest jednak taka, że w Warszawie każdy może wejść do środka i doświadczyć przemiany, jakiej w waszym kraju jeszcze nikt nigdy nie zaznał. W tym białym budynku ludzie mówią różnymi językami, wypowiadają słowa i myśli, których dotąd nie wypowiadano na głos. Swobodnie biegają po nim osoby, które musiały żyć w ukryciu, kobiety z penisami, widzę wszystkie odcienie skóry, słyszę dialekty, w których kiedyś jedynie szeptano po kątach. Każdy ma coś do powiedzenia, każdy coś oferuje, jak na Jarmarku Europa, tylko że na miarę nowych czasów…”

Nagle do baru wchodzi Urugwajczyk z drewnianą szafką, na której zamierza zagrać koncert, ale ktoś mu daje darmową empanadę, więc odstawia „instrument” i zaczyna łapczywie jeść. Chorwatka prosi, żebym wyciągnęła kartę, bo chce oprzeć swoje wywody na konkrecie. 

„…karta, którą wybrałaś, to karta źródła, ale jest odwrócona, co oznacza, że macie tam w Polsce wielki potencjał, ale za dużo kombinujecie, zamiast żyć sercem…” 

Próbuję jej przerwać, żeby wytłumaczyć, jak to po ośmiu latach zwrotu konserwatywnego dokładamy wszelkich starań, żeby nie musieć już oglądać mężczyzn w strojach rzymskich z czarami wina w dłoniach, otoczonych wianuszkiem nagich kobiet, ale Chorwatka pokazuje, że mam się przymknąć. 

„…poza białym budynkiem są jeszcze inne, w których panuje nie mniejsza wrzawa. Słyszę tylko jak jakiś cringe’owy delulu bambik robi skibidi. Ktoś udaje kocicę, która skacze po biurku i wyciąga z nosa okruszki ptasiego mleczka. Eleganccy ludzie robią sobie zdjęcia i wrzucają je na platformę inwestycyjną metali ziem rzadkich…”

Nagle Chorwatka drętwieje. Jej twarz przypomina twarz Szapocznikowej z pomników opalonych południowym słońcem. Wyciąga notes oraz długopis i rysuje wykres, jedną wielką sinusoidę. 

„…w 2025 roku oficjalnie skończy się epoka rozumu i zacznie się epoka emocji. A was Polaków łączy tylko jedno, że wszyscy – nawet jeśli się nie przyznajecie –lubicie romantyzm, więc znowu poczujecie się dobrze…”

Chorwatka znika. A ja biorę kolejny łyk drinka.

W ilustracji wykorzystano pracę Albrechta Dürera „Czterech jeźdźców Apokalipsy” z 1498 roku