Autoportret, Boston, 1989, fot. Nan Goldin, dzięki uprzejmości Neue Nationalgalerie w Berlinie
„Nan, jesteś tam?” Nan Goldin w Neue Nationalgalerie w Berlinie
Fotografie Goldin przeciwdziałają wymazywaniu; chronią historie, które stają w obliczu systematycznej marginalizacji. Jej prace są śladem wspomnień, które w przeciwnym razie zostałyby zapomniane.
Nan Goldin w berlińskiej Neue Nationalgalerie zabiera nas w podróż przez swoje życie. Wystawa This Will Not End Well to osobista narracja ukazująca doświadczenia artystki od lat sześćdziesiątych niemalże do dziś. Składa się z tysięcy migawkowych portretów, ułożonych w sześć osobnych aktów i przedstawianych z sugestywną ścieżką dźwiękową w tle.
Prace Goldin zawsze były świadectwem tego, co niewypowiedziane, zapomniane lub marginalizowane, lecz wydarzenie w Berlinie jest pierwszą jej retrospektywą skupioną na multimedialnej i filmowej części jej twórczości – od bohemy nowojorskich uliczek po aktywizm i zmagania z uzależnieniem. Dzieła artystki zostały rozłożone na sześć aktów prezentowanych w sześciu immersyjnych pokojach, które prowadzą nas przez jej wzloty i upadki. Dzięki architektonicznym projektom Hali Wardé każdy z pokoi przypomina kontener, w którym zostają odzwierciedlone konkretne historie. Wystawa zaczęła swoją podróż w 2022 roku w Moderna Museet w Sztokholmie, następnie powędrowała do Stedelijk Museum w Amsterdamie, by wreszcie trafić do Neue Nationalgalerie w Berlinie. To właśnie otwarcie w Niemczech wywołało potężne poruszenie w świecie mediów ze względu na mocne polityczne wystąpienie Goldin.
Amerykańska artystka żydowskiego pochodzenia rozpoczęła swoje przemówienie czterema minutami ciszy na cześć zmarłych – siły izraelskie zabiły 44 757 osób w Palestynie i 3 516 w Libanie, w Izraelu z ręki Hamasu zginęło zaś 815 osób (dane zaczerpnięte z przemówienia Goldin, 22.11.2024).
Artystka świadomie nie ukazała na wystawie żadnego dzieła z ostatnich dwunastu miesięcy, które dla niej były skupione na Palestynie i Libanie. Berlin dla Goldin ma szczególne znaczenie. Jak sama mówi, spędziła tutaj najlepsze lata swojego życia, przypomina jednak, że to miasto było kiedyś miejscem wolności, a teraz artyści wyrażający solidarność z Palestyną są uciszani lub cancelowani. Zwracając uwagę na złożoność dyskusji izraelsko-palestyńskiej w kontekście niemieckim, wyjaśniła, że jej decyzja o wystąpieniu wynikała z faktu, że inni nie mogli tego zrobić: „Języki zostały związane przez rząd, policję i kulturalną represję”. Przemawiający po niej Klaus Biesenbach, dyrektor Neue Nationalgalerie, wyraził szacunek dla prawa Goldin do wyrażenia swojego zdania, ale nie zgodził się z jej stanowiskiem. Jego słowa raczej nie wzbudziły aplauzu.
Przemówienie Goldin podkreśla nierozerwalny związek między jej sztuką a aktywizmem. Jest to chyba najbardziej widoczne w jej działaniach z P.A.I.N. (Prescription Addiction Intervention Now). Założona w 2017 roku grupa skierowała uwagę publiczną na rodzinę Sacklerów z powodu ich roli w kryzysie opioidowym. Jako osoba, która sama przeżyła uzależnienie od opioidów, Goldin wykorzystała bezpośrednie akcje – takie jak „die-in” w muzeach noszących nazwisko Sacklerów – aby ujawnić współudział tej rodziny w niezliczonych śmierciach. P.A.I.N. latami wywierało presję na duże instytucje, od Luwru po Met, aby zerwały więzi z Sacklerami. Prace Goldin są więc od dekad poświęcone oddawaniu głosu tym, którzy zostali uciszeni, a This Will Not End Well tylko podkreśla tę postawę.
Dobrze zacząć oglądanie wystawy od pomieszczenia zatytułowanego Sisters, Saints and Sibyls (2004–2022).Na ekranach obserwujemy trójkanałowy film składający się z rodzinnych fotografii Goldin, archiwów medycznych i jej własnych obrazów. Praca jest hołdem dla Barbary Holly Goldin, siostry Nan Goldin. Barbara była wielokrotnie hospitalizowana w instytucjach psychiatrycznych, aż do jej samobójczej śmierci w wieku 18 lat. Goldin widzi bunt swojej siostry jako początek własnego buntu.
Film oglądamy ze schodów, ekran umieszczony został na dole. Wnętrze pomieszczenia przypomina starsze szpitale psychiatryczne, gdzie znajdowały się wieże obserwacyjne, z których monitorowano pacjentów. Film zaczyna się od obrazu św. Barbary, chrześcijańskiej bohaterki, która została ścięta przez swojego ojca. Jej wizerunek nadaje ton następującej narracji. Głos Goldin towarzyszy obrazom z offu i snuje autobiograficzną opowieść o dzieciństwie sióstr. Pierwszy akt buntu Barbary miał miejsce bardzo wcześnie; ich matka wymagała, aby dziewczynka mówiła pełnymi zdaniami od pierwszego roku życia, na co Barbara zareagowała tak, że przestała mówić na ponad rok. Jej nastoletniość była ciągłym odrzucaniem konformizmu, którego oczekiwano na amerykańskich przedmieściach. Goldin wspomina, że matka często mówiła: „Nie pozwól, aby sąsiedzi zobaczyli”. Reakcją rodziny na inność Barbary było ciągłe uciszanie ją stwierdzeniem, że jest psychicznie chora. Film zawiera nagrania kłócących się ze sobą głosów, które oddają atmosferę awantur między siostrą i matką artystki.
Przypomina mi się dokument All the Beauty and the Bloodshed (2022), który opisuje życie, sztukę i aktywizm Goldin, zaczynając od historii Barbary. Goldin wspomina, że od samego początku wiedziała, że jej przyjaciele staną się jej rodziną. Poznała Davida Armstronga, gdy oboje kradli steki w lokalnym sklepie. Niedługo potem zaczęli zanurzać się w queerowej scenie Bostonu, a później Nowego Jorku. Goldin wspomina, że przełomem był dla niej aparat fotograficzny, który odegrał ważną, terapeutyczną rolę w życiu artystki po śmierci jej siostry.
Ten etap kariery Goldin reprezentuje The Ballad of Sexual Dependency (1981–2022), jej najsłynniejsza praca opowiadająca o życiu jej i przyjaciół w Nowym Jorku, Provincetown, Londynie i Berlinie. 42-minutowemu pokazowi slajdów towarzyszy niezmienny od 1987 roku soundtrack. Wcześniej muzyka zmieniała się w zależności od miejsca prezentacji, odzwierciedlając początkowe powstanie dzieła w nocnych klubach i kinach. Hala Wardé zaprojektowała ten pokój wystawowy tak, aby przywoływał atmosferę starego kina. Fotografie Goldin przedstawiają jej krąg znajomych – intymne portrety skupiające się na seksie, imprezowaniu, momentach ekstazy jak i cierpienia. Widać na nich crossdressing, nagość, ekstrawaganckie stroje, jaskrawe makijaże, brokat, piękno, gniew, kolorowe bary, śluby, proszki i pigułki, uściski, miłość i ból. A przede wszystkim silną wspólnotę i umiejętność stworzenia sobie safe space od przemocy i społecznej dyskryminacji.
The Other Side (1992–2021) to praca, której tytuł nawiązuje do queerowego baru w Bostonie. Ukazuje doświadczenia konkretnych queerowych postaci, które ukształtowały świat Goldin. W dokumencie All the Beauty and the Bloodshed artystka opowiada, że jej decyzja o studiowaniu fotografii wynikała z pragnienia zobaczenia „queens” na okładkach Vogue. Chciała, aby jej społeczność czuła się piękna i widoczna. Pośród tego piękna znajduje się niezaprzeczalna szczerość; to prawdziwe ujęcia z życia jej bliskich. Ta autentyczność daje poczucie nostalgii, jakby dzisiejsze środowiska queerowe nie były już tak radykalne jak dawniej. Patrzymy na ludzi, którzy zakłócili białe heteronormatywne normy w Ameryce. Wytyczyli oni drogę dla przyszłych pokoleń.
Goldin pokazywała swoje prace w przestrzeniach publicznych prowadzonych przez artystów w Nowym Jorku, gdzie widownia często składała się z osób przedstawionych w jej fotografiach. Edytowała swoje wybory w zależności od ich reakcji – usuwając obrazy, jeśli komuś nie podobał się sposób, w jaki został przedstawiony. W końcu zaczęła przenosić tę subkulturową rzeczywistość do mniej tolerancyjnych przestrzeni galerii sztuki. Galerzyści zauważyli, że nikt nie fotografował w podobnym stylu, co stało się zarówno siłą napędową, jak i piętą achillesową jej wczesnej kariery. Te prace spotkały się z ostrą krytyką – głównie ze strony mężczyzn w świecie sztuki – którzy odrzucili je jako „zbyt osobiste”, by nazywać je sztuką. Dziś fotografie Goldin są uznawane za ikoniczne właśnie dlatego, że zmieniają osobiste w polityczne, przekształcają indywidualne historie w zbiorową narrację. To, co kiedyś opisała jako „diary”, teraz stanowi ważny wgląd w subkulturę tamtych czasów. Artystka sprawia, że kwestie społeczne stają się widoczne i negocjowalne nawet daleko poza światem sztuki.
Fotografie Goldin z czasów kryzysu AIDS, który pochłonął życie wielu bliskich jej osób, dokumentują życia, które znikały masowo, ukazując chwile witalności na przekór wszechobecnej stracie. To okres, który stanowił ważny moment w jej karierze, gdy kuratorowała wystawę Witnesses: Against Our Vanishing (1989), przełomowe wydarzenie, które przedstawiało kryzys AIDS przez pryzmat dzieł artystów zmagających się z osobistym i zbiorowym żalem. Wystawa, na której znaleźli się tacy artyści jak David Wojnarowicz, Felix Gonzalez-Torres, Kiki Smith i Peter Hujar, stała się świadectwem pokolenia, które było wymazywane. Kilkoro uczestników zmarło na AIDS tuż przed wystawą lub w trakcie jej trwania. Choć krytykowana przez polityków amerykańskich, wystawa wywołała niezbędną publiczną debatę na temat epidemii i jej konsekwencji.
Żałoba odgrywa ważną rolę w Memory Lost (2019–2021), 24-minutowym pokazie slajdów opowiadającym o dramatycznej drodze przez uzależnienie od narkotyków i odwyk. Doświadczenie zaczyna się od wąskiego korytarza, który prowadzi do ciemnego pokoju, gdzie widzowie stoją blisko siebie. Zaprojektowana klaustrofobia odzwierciedla stany psychiczne przedstawione w pokazie slajdów. Goldin zaprasza nas do swojej osobistej historii uzależnienia, która kończy się niemal śmiertelnym przedawkowaniem. Niektóre zdjęcia z The Ballad of Sexual Dependency pojawiają się tutaj na nowo, ale z zupełnie innymi implikacjami – ujawniając drugą stronę medalu.
W Memory Lost znajome twarze z wcześniejszych prac są zestawione z niepokojącymi krajobrazami. Ich pustka kontrastuje z pełnią życia, która początkowo widniała w jej bohaterach. Kontemplacyjna muzyka autorstwa Micy Levi, przeplatana z hałaśliwymi dźwiękami CJ Calderwood i operą Soundwalk Collective, potęguje napięcie. Okazjonalnie przerywane są nagraniami wiadomości pozostawionych na automatycznej sekretarce Goldin: „Nan, jesteś tam? Śpisz? Słyszysz mnie? Daj znać, co się dzieje”. Intensywność pracy sprawia, że wielu widzów wchodzi i wychodzi z pokoju. Jednak nie ma tu oceniania – publiczność wspólnie odczuwa dyskomfort, który onieśmiela, ale też buduje.
Tytuł Memory Lost jest wymowny; choć Goldin obszernie dokumentowała ten okres swojego życia, opisuje go jako czas utraconej pamięci. Alkohol i narkotyki niszczą pamięć, podczas gdy jej fotografie ją zachowują. Trwała walka przesiąka te dwa światy. Fotografie świadczą o momentach i wydarzeniach, które mogłyby zostać zapomniane. Ale czy te wspomnienia stają się realne tylko dlatego, że je udokumentowała? Czy istniałyby, żywe i namacalne, gdyby nie aparat fotograficzny?
Goldin potraktowała zdjęcia jako narzędzia konserwacji. Słowniki definiują konserwację jako zachowanie czegoś nienaruszonego lub ochronę przed utratą. Przechodząc przez wystawę, wielokrotnie napotykam twarze, które już odeszły. Utrata przenika te opowieści – od śmierci Barbary, przez zniszczenie społeczności Goldin w czasie epidemii AIDS, po walkę z uzależnieniem, aktywizm z P.A.I.N. i wsparcie dla Palestyny.
Żałoba jest siłą napędową wielu jej prac, zarówno w sensie osobistym, jak i zbiorowym. Judith Butler pisała, że żałoba jest z natury polityczna, ponieważ wysuwa nasze relacje na pierwszy plan i daje poczucie wspólnoty politycznej („Studies in Gender and Sexuality” 1/2003). Jest również polityczna dlatego, że ujawnia, jak systemy władzy dyskryminują nawet po śmierci. Niektóre życia są uznawane za warte publicznej żałoby, inne nie – brutalna prawda, którą zobrazowała epidemia AIDS.
Fotografie Goldin przeciwdziałają wymazywaniu; chronią historie, które stają w obliczu systematycznej marginalizacji. Jej prace są śladem wspomnień, które w przeciwnym razie zostałyby zapomniane; żyć, które w przeciwnym razie zostałyby wymazane; historii, które pozostałyby nieopowiedziane. Jedyne odpowiednie podsumowanie to słowa Goldin z dokumentu All the Beauty and the Bloodshed: „Dorastasz, słysząc: «Nie widziałaś tego, nie słyszałaś tego (…)», jak więc możesz ufać sobie i pokazać światu, że to przeżyłaś? Dlatego właśnie robię zdjęcia”.
Warto poświęcić kilka godzin na podróż do Berlina (wystawa będzie prezentowana do 6 kwietnia 2025 roku), następnie co najmniej trzy godziny na samą wystawę, a na koniec – chwilę na refleksję i głęboki oddech. Po obejrzeniu jej prac będzie to wręcz konieczne. W końcu, jak ostrzega artystka: „This will not end well”.
I taki to był tydzień, w którym nie było Marcina Wichy
A tu wychodzi Wicha: okrągła twarz schowana w ramionach, ręce w kieszeniach, buty, które naprawdę przestały kochać dizajn. I sam ustawia się w kącie. Cichy obserwujący.
czytaj więcej ->I taki to był tydzień w kulturze. „Putin” Vegi i Robbie Williams jako małpa
Dla wielbicieli Dylana to mniej więcej tak, jakby ktoś postanowił zekranizować Biblię, ale na koniec ukrzyżował nie tego gościa. A jednak wielkiego obruszenia na film nie ma. Ja...
czytaj więcej ->Komiks o powojennej Warszawie. Rozmowa z Jackiem Świdzińskim
Lubię kondensację, opowieści dziejące się w bardzo skompresowanych, dusznych okolicznościach, wyciskających z postaci wszystkie soki. W „Brzasku” ta Warszawa jest opowiedziana t...
czytaj więcej ->