„Żyjemy w złotej erze polskiego wrestlingu”. Rozmowa z wrestlerami z PpW Ewenement

( 11.04.2025 )

PpW skupiają wokół siebie rzesze oddanych fanów, których nazywają fanatykami. I słusznie. Zaufajcie mi, pod ringiem naprawdę można się zatracić w brutalnym show.

6 stycznia 2025 roku był prawdopodobnie najważniejszym dniem w dotychczasowej historii federacji World Wrestling Entertainment – WWE. Właśnie zadebiutowali na żywo na Netfliksie. Premiera ich flagowego show Monday Night Raw zebrała ok. 4,9 mln wyświetleń na całym świecie (2,6 mln w samych Stanach, stając się najpopularniejszym odcinkiem ostatnich pięciu lat). Niezły start jak na dziesięcioletnią umowę pomiędzy WWE i Netfliksem wartą 5 miliardów dolarów.

To był też prawdopodobnie najgorszy dzień w karierze Hulka Hogana – słabego, ale szalenie charyzmatycznego wrestlera oraz (podobno) niekoniecznie miłego człowieka, który dla większości ludzi uchodzi za symbol wrestlingu jako formy rozrywki. Hogan był jedną z wielu sław, które tego wieczoru ściągnięto na debiut WWE do Los Angeles, ale tylko jego wybuczało ponad 17 tysięcy fanów na arenie Intuit Dome. Mogę sobie tylko wyobrażać, jak ten ryk dezaprobaty brzmiał na żywo, gdy Hogan wychodził do publiczności w akompaniamencie swojego flagowego, patetycznego utworu z lat 80. – Real American. 

I am a real American
Fight for the rights of every man
I am a real American
Fight for what's right, fight for your life 

Tak brzmi refren tej piosenki, którą też dosięgła dziejowa sprawiedliwość, gdy została wybuczana przez wściekły tłum.

Ktoś mógłby wytłumaczyć tę wrogość na przykład tym, że Hogan otwarcie wspierał Donalda Trumpa podczas jego kampanii prezydenckiej. Występował nawet na Narodowym Konwencie Republikanów, rozdzierając (jak to ma w zwyczaju) swoją koszulkę i krzycząc do zebranych „Let Trumpamania Run Wild, Brother!”. Nie wyjaśniłoby to jednak, dlaczego inny słynny wrestler – The Undertaker – podczas tej gali zebrał same owacje, chociaż sam też poparł Trumpa (ten był nawet gościem jego podcastu). Może więc w przypadku Hulka Hogana nie chodziło tylko o polityczne preferencje?

„Amerykańskie społeczeństwo jest chyba strasznie głupie, że nie zrobiło tego wcześniej” – komentuje wybuczenie Hogana Johnny Blade, charyzmatyczny zawodnik polskiej federacji PpW Ewenement. „Hogan ma na swoim koncie bardzo dużo grzechów, między innymi rasistowskie zachowania i zaprzepaszczenie szansy na powstanie związku zawodowego pro-wrestlerów” – dodaje. 

„Epoka nieśmiertelnych legend przeminęła. Nie da się ukryć, jakim się jest naprawdę – tłumaczy mi Goblin, również wrestler wspomnianej federacji znad Wisły, jeden z najciekawszych zawodników PpW. „Hogan niszczył kariery innych zawodników dla własnego ego i zatrzymał rozwój wrestlingu na kilkanaście lat. Całe szczęście ludzie są teraz tego bardziej świadomi” – dodaje. 

stycznia 2025 roku był prawdopodobnie najważniejszym dniem w dotychczasowej historii federacji World Wrestling Entertainment – WWE. Właśnie zadebiutowali na żywo na Netfliksie. Premiera ich flagowego show Monday Night Raw zebrała ok. 4,9 mln wyświetleń na

Gala Hardcore Friday, fot. Paweł Mączewski

Wrestling, ale nad Wisłą

Za pierwszą federację wrestlingu w Polsce uchodzi nieistniejąca już od lat Do or Die Wrestling. Jej założycielem był pochodzący z z Pensylwanii Daniel Austin (jako wrestler Don Roid). W 2005 roku przeprowadził się na stałe do Polski, by zamieszkać z żoną w Rzeszowie. 

W 2009 roku powołał do życia wspomniane Do or Die Wrestling, w nadziei, że adepci zaczną walić do niego drzwiami i oknami. Jakże się wtedy pomylił…

„Moim zdaniem Polacy tak naprawdę nie rozumieją, co to jest wrestling. Wasza historia jest pełna wojen, ciągle toczyliście z kimś bitwy, dlatego temat walki, nawet jeżeli chodzi o sport, to dla was strasznie poważna sprawa” – powiedział mi Austin w wywiadzie dla magazynu VICE  w 2014 roku. 

„My, Amerykanie, potrafimy się wyluzować. Rozumiemy, że to rozrywka, a właściwie sport rozrywkowy, bo wszystko, co robimy w ringu, boli” – tłumaczył mi wtedy Daniel Austin.

Jakiś czas później Do or Die Wrestling przestało istnieć, a ja zdążyłem zobaczyć na żywo tylko jedną galę, w studenckim klubie Karuzela na warszawskim Bemowie. Tym samym, w którym w latach 90. banda polskich skinheadów próbowała rozgromić koncert Fugazi.  

*Reklama

Fast forward do 2025 roku. Obecnie w Polsce funkcjonuje sześć federacji – KPW (Kombat Pro Wrestling) na północy, PTW (Prime Time Wrestling) na południu, MZW (Maniac Zone Wrestling) we Wrocławiu, Legacy of Wrestling (LOW) w Katowicach, a do tego MCW Pro Wrestling, który jest raczej projektem wrestlingowym. No i jest też PpW Ewenement w Warszawie, obecnie chyba najprężniej działająca federacja w kraju. Można by dojść do wniosku, że w Polsce aż roi się od wrestlerów, a federacje muszą konkurować ze sobą o względy publiczności.

„Konkurencja jest wtedy, gdy różne produkty walczą o uwagę jednego klienta, a tego wrestlingu w Polsce jest tak mało i jako nisza jest na tyle specyficzny, że fan wrestlingu może wybierać do woli z całej oferty i to będzie okej. Nie zmienia to faktu, że żyjemy teraz w złotych czasach polskiego wrestlingu. Gale PpW co miesiąc są tego najlepszym dowodem” – słyszę od Goblina. 

PpW skupiają wokół siebie rzesze oddanych fanów, których nazywają fanatykami. I słusznie. Zaufajcie mi, pod ringiem naprawdę można się zatracić w brutalnym show. 

Brzmi groźnie? Pierwszy raz poszedłem na galę PpW Ewenement w dniu, gdy akurat w Warszawie odbyła się Parada Równości. Widziałem, jak w tłumie przy barierkach stały dzieciaki owinięte tęczowymi flagami i byczki we flyersach i kominiarkach. Wspólnie skandowali hasła typu „przemoc” lub „zabij go” podczas pojedynków wrestlerów. Piękna sprawa. 

Zresztą sam Johnny Blade jako osoba queer stoi mocno w kontrze do archetypu wrestlera – stereotypowego samca alfa. „Jestem osobą niebinarną, podobnie jak moja postać. Wrestling jest jednak bardzo performatywnym sportem. Dla mnie znacznie bardziej przypomina on drag show, niż coś, co toksyczni mężczyźni mogliby nazwać męską rozrywką. Dużą przyjemność sprawia mi odmaczyzowanie wrestlingu” – mówi mi Blade. 

Jeżeli jednak myślicie teraz, że Johnny Blade reprezentuje jakąś dziwną woke-odmianę wrestlingu, to odsyłam was do lat 70. i historii walijskiego wrestlera, Adriana Streeta, m. in. mistrza Europy w wadze średniej. Jego styl ubierania się na ringu (mocny make-up, peleryny z futrami itp.) miał być podobno inspiracją dla samego glam rocka. Marc Bolan, wokalista i gitarzysta brytyjskiej kapeli zespołu T. Rex miał inspirować się wyglądem Streeta, gdy tworzył swój sceniczny wizerunek. 

Stylówie Johnny’ego Blade’a zdecydowanie bliżej do filmu „Kruk”z Brandonem Lee (RIP) lub do zaginionego członka zespołu HIM niż do glamu sensu stricto. Tym samym jego postać pokazuje, jak niejednoznacznym i pojemnym uniwersum jest świat wrestlingu. W jednej części panteonu znajdziecie napompowanych mięśniaków, a w drugiej – nieco bardziej wrażliwych chłopaków ze szminką na twarzy. 

stycznia 2025 roku był prawdopodobnie najważniejszym dniem w dotychczasowej historii federacji World Wrestling Entertainment – WWE. Właśnie zadebiutowali na żywo na Netfliksie. Premiera ich flagowego show Monday Night Raw zebrała ok. 4,9 mln wyświetleń na

Gala Hardcore Friday, fot. Paweł Mączewski

A Wrestling Way of Life

Wrestling w życiu Blade’a pojawił się w 2010 roku, gdy miał 11 lat. Rzadko wtedy wychodził z domu. Któregoś razu dał się namówić na wyjście na podwórko i wtedy poznał Filipa Pągowskiego – dzisiaj w PpW znanego jako Rob Scaffold. „To on mi powiedział, że istnieje taki sport jak wrestling i że można w nim nawet kogoś zabić, ale to się nie liczy, bo to jest wtedy wypadek przy pracy”. Stwierdziłem, że to świetna sprawa i zaczęliśmy udawać wrestling na trawie” – wspomina Johnny. Tak narodziła się jego życiowa zajawka.

Z czasem plac zabaw zastąpił własnoręcznie zrobiony ring zrobiony z opon, z desek itp. Potem przyszła pora na zakup pierwszego profesjonalnego ringu, z którego zawodnicy korzystają po dziś dzień na galach Hardcore Friday. Postać, którą Johnny kreuje w PpW, to – jak sam mówi – po części on sam, tyle że na potrzeby show „podkręca” swoją osobowość. „Johnny nie boi się bólu, uwielbia go zadawać i uczestniczyć w walkach, gdzie jest dużo krwi. Jest anarchistą, podobnie jak ja, on też nie lubi żadnej autorytarnej władzy, nienawidzi hierarchii. Ma wieczny beef ze wszelakimi szefami federacji” – mówi mi Johnny. 

Przyznaje, że pomimo licznych krwawych pojedynków nie nabawił się żadnego poważniejszego uszczerbku na zdrowiu. „Nie mam kontuzji, ale mam tyle pojebanych blizn na plecach, że jak ostatnio tatuator Trash Todd mnie tam dziarał, to powiedział mi, że mu się igły łamały na stwardnieniach skóry. Blizny mam oczywiście od upadania na potłuczone jarzeniówki, pinezki i inne ostre rzeczy” – tłumaczy mi Johnny. Lubi powiedzonko na swój temat: „pochodzący z Mokotowa, ale pochowany na Woli”. 

Moim drugim rozmówcą jest Karol, który na ringu występuje jako Goblin. To charyzmatyczny zawodnik, wulkan energii, który do walk wychodzi w masce i z twarzą pomalowaną na zielono. Prywatnie jest grafikiem i marketingowcem. Pytam go, czy to prawda, że Goblin ma osiem zarzutów za pobicie przechodnia kijem w Lesie Kabackim. 

„To był tylko storyline do promo przed pierwszą walką mojej postaci. Mowa tu jeszcze o samych początkach Goblina. Wtedy Goblin miał być zupełnie kimś innym, takim połączeniem Ricky’ego z Chłopaków z baraków i Teda Kaczynskiego. Ja, Karol, nie pobiłem nikogo kijem w Lesie Kabackim, a Goblin z czasem wyklarował się jako symbol wolności” – mówi mi Karol. Dodaje też, że jego postać – Goblin – na początku miał być heelem (czyli „tym złym” we wrestlingu), ale okazało się, że „postać, która jest cała zielona, odklejona i wchodzi na ring do Death Grips, może być tylko face’em (czyli „tym dobrym”)”.

( Michał Walkiewicz )

Kotek gna, ile sił w łapkach. „Flow”

„To zresztą pokazuje, jak mylne jest myślenie ludzi, że w wrestlingu wszystko da się zaplanować. Kiedy w rzeczywistości wrestling to akcja i reakcja. Czasem nie dasz rady zaplanować czegoś na więcej niż na dwie minuty do przodu” – tłumaczy Karol. 

Jego przygoda z PpW Ewenement zaczęła się znacznie później niż w przypadku Johnny’ego, bo w 2023 roku. Miał wtedy 21 lat. Co prawda wrestlingiem jarał się od zawsze, ale robota za barem zabierała mu cały czas wolny. Dopiero gdy rzucił tę pracę i poszedł jako widz na galę PpW, postanowił, że chce stać się częścią federacji. 

Karol znał już część chłopaków z PpW, zapisał się na treningi do Dojo Ewenement (szkółki federacji) i przez kolejne trzy miesiące pobił rekord frekwencji w obecności. „Wcześniej trenowałem tajski boks, więc to mi pomogło” – przyznaje. 

Pytam moich rozmówców, jak opisaliby PpW Ewenement. Obaj są zgodni, że to federacja, która dba o to, by pozostać blisko odbiorców. „Fanom PpW łatwiej się wkręcić w to, co dzieje się na ringu, bo nie kreujemy odrealnionych światów, jak to czasem bywa w innych federacjach. Zawodnicy PpW to archetypy ludzi, których nasi widzowie mogą spotkać w prawdziwym życiu” – mówi mi Karol. 

Może i nie ma tutaj wspomnianego wcześniej Undertakera, mającego być nieśmiertelnym grabarzem z Doliny Śmierci (lub członkiem motocyklowego gangu – w zależności od momentu jego kariery), ale w PpW jest np. Biesiad Strong, potężny cieśla, oraz Mister Z, odpowiednik wkurzającego szefa w korporacji. „Łatwiej naszym odbiorcom zrozumieć taką postać, bo mogą mieć kogoś takiego u siebie w pracy” – dodaje Karol. 

„To przede wszystkim oddolna inicjatywa. Jesteśmy bandą kolegów, którzy kiedyś zaczęli bawić się w wrestling i nigdy nie przestaliśmy. Nie mieliśmy sponsora, który wyłożył na to kasę, wszystko powstawało organicznie” – podsumowuje Johnny Blade. 

stycznia 2025 roku był prawdopodobnie najważniejszym dniem w dotychczasowej historii federacji World Wrestling Entertainment – WWE. Właśnie zadebiutowali na żywo na Netfliksie. Premiera ich flagowego show Monday Night Raw zebrała ok. 4,9 mln wyświetleń na

Gala Hardcore Friday, fot. Paweł Mączewski

Od wrestlerów do polityków

Przez długie lata istniała wyraźna granica pomiędzy postaciami wykreowanymi na ringu a prawdziwymi ludźmi, czyli zawodnikami, którzy się w nich wcielali. Taki stan rzeczy określano jako kayfabe. Wspomniany wcześniej Hulk Hogan mógł mieć kosę na ringu z The Undertakerem – ważne było, by fani nie wiedzieli, że Terry Bollea (prawdziwe nazwisko Hogana) za kulisami koleguje się z Markiem Calawayem (prawdziwe nazwisko Grabarza). To by zniszczyło iluzję równoległej westlingowej rzeczywistości – świata wykreowanego na potrzeby wrestlingu. 

W obecnych czasach permanentnego dostępu do informacji, gdy wszyscy chcą wiedzieć wszystko o wszystkich, kayfabe przestał funkcjonować na starych zasadach. Obecnie prawdziwe animozje i życie osobiste zawodników często przeplatają się ze storyline’em działów kreatywnych danych federacji – zwłaszcza gdy wrestling idzie w politykę. 

„Prezydent elekt Donald Trump ogłosił, że Linda McMahon została kandydatką na stanowisko sekretarza Departamentu Edukacji. To współzałożycielka World Wrestling Company i jedna z najhojniejszych darczyńców republikanów” – informowało TVN24 w listopadzie 2024 roku. 

W połowie lutego na platformie X Elona Muska pojawiło się zdjęcie całej rodziny McMahonów u boku Donalda Trumpa w Gabinecie Owalnym. 

https://x.com/JamieRoss7/status/831874091636363264

Obok nich stał też Vince McMahon, multimiliarder oraz były prezes i dyrektor generalny World Wrestling Entertainment, za którym w ostatnich latach ciągną się oskarżenia o napaść seksualną, handel ludźmi i przemoc fizyczną wobec byłych pracowników. 

Co prawda w styczniu 2024 roku McMahon zrezygnował z funkcji prezesa wykonawczego i dyrektora zarządu w TKO. Jednak jak informowało CNN: „W październiku McMahon i jego żona Linda (…) zostali pozwani przez pięciu byłych Ring Boys WWE za rzekome pozwolenie byłemu spikerowi na wykorzystanie swojej pozycji do seksualnego wykorzystywania dzieci w wieku 12 lat, począwszy od lat 80. Vince i Linda McMahon zaprzeczyli tym oskarżeniom”. Naprawdę trudno cieszyć się mainstreamowym wrestlingiem, gdy wiemy o tych oskarżeniach. Na szczęście istnieją jeszcze takie federacje jak PpW Ewenement – napędzane szczerą miłością do tego miksu sportu i rozrywki.

stycznia 2025 roku był prawdopodobnie najważniejszym dniem w dotychczasowej historii federacji World Wrestling Entertainment – WWE. Właśnie zadebiutowali na żywo na Netfliksie. Premiera ich flagowego show Monday Night Raw zebrała ok. 4,9 mln wyświetleń na

Gala Hardcore Friday, fot. Paweł Mączewski

W czym kryje się fenomen wrestlingu? Dla osób postronnych będzie to tylko zabawa w przemoc. W rzeczywistości jest to hardcore’owy rodzaj interaktywnego teatru, gdzie widzowie stają się częścią wystawianej sztuki. To alternatywna rzeczywistość rodem z amerykańskich komiksów o superbohaterach, gdzie wszelkie niesnaski prowadzą do pojedynków na ringu, a posiadanie mistrzowskiego pasa jest obowiązkowe. Widowisko zaspokaja potrzebę oglądania efektownych pojedynków ze świadomością, że walkom zapaśników nieraz bliżej do układu tanecznego niż do realnej potyczki. A jeżeli jakiś zawodnik upada na stół lub potłuczone szkło, to tylko wtedy, gdy sam wcześniej wyraził na to zgodę. To konsensualna przemoc poprzedzona angażującym storyline'em. W tym świecie dobro rzeczywiście może wygrać, a zło finalnie zostaje pokonane, takie są odwieczne zasady wrestlingu. Trudno o podobną gwarancję we współczesnej rzeczywistości.

Fun fact: autor tekstu zadebiutował ostatnio jako twórca komiksu WREligion, o post-apokaliptycznym świecie, w którym wrestlerzy zaczynają rządzić światem. Komiks dostaniesz na stronie Gildia.pl lub stacjonarnym sklepie Centrum Komiksu w Warszawie. 

( Mintowe Ciasteczka )

Nasza strona korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak to działa, zapraszamy na stronę Polityka Prywatności.