Sednem opowieści pozostaje fabularny paradoks. „Flow” to niespieszny film o ruchu jako jedynej nadziei na przetrwanie. Już w pierwszej scenie kot gna, ile sił w łapkach. Później zaś staje się bohaterem nieco slapstickowej opowieści o zwierzęcym ciałku w starciu z prawami fizyki.