Odpowiedź na literackie fomo. „Trudno o bardziej amerykański zestaw”. Przegląd Marii Karpińskiej
Nowy przekład powieści Faulknera autorstwa pisarza Jacka Dehnela ukazał się w podobnym czasie co Mój Giovanni oraz zbiór esejów Baldwina Następnym razem pożar. Trudno o bardziej amerykański – a przy tym wewnętrznie zróżnicowany i dialogujący ze sobą – zestaw.
„Wszystkie opowiadania Ocampo są o czymś, co przeoczyliśmy, choć nie powinniśmy byli przeoczyć”, pisze w posłowiu do tomu Furia i inne opowiadania Alberto Manguel. Autorka zbioru, Silvina Ocampo, była argentyńską pisarką i artystką. Tworzyła oszczędną, elegancką wręcz prozę, w której lubiła umieszczać motywy rodem z horrorów. Historie, w które Ocampo wplotła wspomniane mroczne przeoczenia, w opowiadaniach Argentynki przybierają najróżniejsze postaci – znaleźć tu można opowieści snute przez zwierzęta, listy o dziwnych zdarzeniach skierowane do przypadkowych osób czy teksty o magicznych domach. Bohaterka utworu Pieszczoch, Mercedes, oddaje umierającego (ale jeszcze żywego) psa do zabalsamowania. Czeka na swoje zamówienie „z robótką w rękach, niczym tkająca Penelopa”, po czym obdarza statuę martwego psa jeszcze większą miłością niż czworonoga za życia. Otoczenie nie reaguje dobrze na jej zachowanie – w końcu ktoś podrzuca do domu Mercedes anonim opatrzony obscenicznym rysunkiem. „Świat jest dziwny, skoro nie można dać swojego psa do zabalsamowania, żeby zaraz nie uznali człowieka za szalonego”, stwierdza sąsiadka kobiety. Mercedes nie zamierza się jednak godzić na taki świat. Niczym w szekspirowskiej tragedii podaje domniemanemu oszczercy na kolację upieczonego, zabalsamowanego trucizną psa.
Zdarzenia złowrogie, czasem wręcz brutalne mnożą się co krok. W tytułowym opowiadaniu, Furii, bohaterka stara się dokonać „odkupienia poprzez zło”, czyli odkupić swoje winy wobec ukochanej przyjaciółki kolejnymi okrucieństwami. Celem Ocampo nie jest jednak epatowanie grozą, lecz – i cel ten został zrealizowany z nawiązką – stworzenie oszałamiającej swoją świeżością prozy.
Silvina Ocampo, Furia i inne opowiadania, przeł. Tomasz Pindel, Wydawnictwo Literackie, 2024.
Pewnego dnia najzwyklejszego w świecie człowieka odwiedza policjant, by zadać mu parę pytań. Pytania dotyczą gwałtu, który miał miejsce nieopodal. Mężczyzna nie jest o nic oskarżony, ale wizyta policjanta uruchamia w jego życiu kafkowską spiralę uników przed domniemanym przestępstwem. W przeciwieństwie do fabuł Kafki bohater nie ucieka przed systemem – system reprezentowany przez organy ścigania zachowuje tu irytująco stoicki spokój. Mężczyzna zaczyna więc go prowokować i unikać na zmianę, jakby sam nie był przekonany co do swojej niewinności i chciał ją sprawdzić. Tak pokrótce opisać można nowelę norweskiego pisarza Kjella Askildsena z tomu Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu. W książce znajdziemy jeszcze drugą, tytułową opowieść – notatki starca, który prowadzi samotnicze życie pełne wyzwań, takich jak na przykład wyjście z budynku mimo złamanej poręczy. Choć ani podejrzenia o gwałt, ani starość nie wydają się zachęcającymi tematami, Askildsen potrafi za ich pomocą stworzyć pełne czarnego humoru fabuły, od których trudno się oderwać. Trzymanie czytelnika w napięciu było jedną z pisarskich prerogatyw twórcy, który pisanie traktował jako narzędzie badania ludzkiego umysłu. Wyniki tego badania bywają przerażające, ale i zabawne. Na pewno tworzą zaś literaturę, która zostaje w pamięci na długo po odłożeniu książki.
Kjell Askildsen, Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu, przeł. Maria Gołębiewska-Bijak, ArtRage, 2024.
Mój Giovanni (org. Giovanni’s Room) Jamesa Baldwina to wczesna powieść pisarza znanego z doskonałych esejów punktujących różne przejawy rasizmu i analizujących amerykańską tożsamość. Kanwą tej niewielkiej powieści jest historia miłości Włocha, który próbuje ułożyć sobie nowe życie w Paryżu, i Amerykanina Davida usiłującego uporządkować własne sumienie. Nad postaciami od pierwszej strony wisi niedopowiedziana zbrodnia, a w tle narastają społeczne uprzedzenia. Choć z każdą chwilą mnożą się wrogowie i przeciwności losu, najtrudniejszą dla Davida walką będzie ta wewnętrzna. Osobne role odgrywają tu przestrzenie i krajobrazy – gwarne ulice Paryża nocą, podnajmowane obskurne pokoje, pustawe francuskie miasteczka, które nie przynoszą spodziewanego wytchnienia. Mój Giovanni w przekładzie Andrzeja Selerowicza to książka piękna literacko i dzięki wydawnictwu Karakter także piękna graficznie – jest jedną z pięciu publikacji składających się na nową Baldwinowską serię, wspaniale zaprojektowaną przez Przemka Dębowskiego.
James Baldwin, Mój Giovanni, przeł. Andrzej Selerowicz, Wydawnictwo Karakter, 2024.
William Faulkner miał napisać powieść Gdy leżę, konając (As I Lay Dying) w zaledwie sześć tygodni i jeden dzień. Nie był jeszcze wtedy jednym z najsłynniejszych pisarzy amerykańskich. Pracował jako kierownik nocnej zmiany w elektrowni uniwersytetu w Missisipi, pisał więc nocami w przerwach od pracy, w pomieszczeniu na węgiel, za biurko mając odwróconą do góry dnem taczkę. W powieści Gdy leżę, konając Faulkner opisuje umieranie kobiety, będącej matką, żoną i przyjaciółką pozostałych bohaterów (książka ma aż parunastu narratorów). Ale jest to, jak na twórcę fikcyjnego hrabstwa Yoknapatawpha przystało, umieranie w szorstkim duchu amerykańskiego południa – częściej mowa o drodze na cmentarz i trumnie niż o tęsknocie, miłości czy rozpaczy, choć wszystkie te uczucia dają się podskórnie wyczuć. Nowy przekład powieści Faulknera autorstwa pisarza Jacka Dehnela ukazał się w podobnym czasie co Mój Giovanni oraz zbiór esejów Baldwina Następnym razem pożar. Trudno o bardziej amerykański – a przy tym wewnętrznie zróżnicowany i dialogujący ze sobą – zestaw: czytając utwory tych dwóch wielkich amerykańskich pisarzy, którzy opisywali swój kraj, można odnieść wrażenie, że były to dwa niemające ze sobą nic wspólnego państwa. Ten kontrast wymagał komentarza: William Faulkner był jednym z pisarzy, których postawę wobec rasizmu James Baldwin analizował w swojej twórczości eseistycznej.
William Faulkner, Gdy leżę, konając, przeł. Jacek Dehnel, Znak Literanova, 2024.
I taki to był tydzień w kulturze. Żadan idzie na wojnę
Można już wracać do Zachęty, bo wystawa „Łzy szczęścia” to taka wystawa, dla której sam chcę wracać do galerii, gdzie ostatnimi latami chodziłem tylko po to, żeby robić sobie w ...
czytaj więcej ->Przegląd tygodnia 3 – 9 czerwca. „Ephemera”, „Inny punkt słyszenia” i premiera „Pisma” z udziałem „Mint”
Międzynarodowy Festiwal Fotografii w Łodzi, Ephemera w Warszawie i koncert zamknięcia festiwalu Sinfonii Varsovia. Wraz z „Pismem” zastanawiamy się, jak i po co czytać sztukę ws...
czytaj więcej ->I taki to był tydzień w kulturze. 960 zł za wywiad i co robi Spotify z „Car Thing”
W zeszłym tygodniu dziennikarski zakątek internetu żył wpisem Cezarego Łazarewicza o tym, że jego żona za wywiad dostała tylko 960 złotych (dotychczas wydawało mi się, że to ucz...
czytaj więcej ->