I taki to był tydzień w kulturze. Ludzie na granicy i kradzież w Watykanie

Aleksander Hudzik
książka
przegląd tygodnia
sztuka
21.06.2024
3 min. czytania

Zdjęcia Kurda opowiadają o tym, co dzieje się na polskiej granicy i na tych granicach, o których w Polsce nie mówi się wcale. Przede wszystkim mówią zaś o pustce. Fotograf od trzech lat portretuje ludzi, których bliscy zaginęli.

Polska prawica: cancel culture to zło, musimy z nim walczyć. 

Też polska prawica, gdy nie podoba jej się obraz, na którym chłop zdjął mundur i przeprosił matkę: błagamy scancelujcie to, plizzzzz. 

Ale w sumie nie mam już ochoty zastanawiać się nad dolą i niedolą polskich mundurowych. W Warszawie, a konkretnie w Fundacji Kraina, zobaczyłem wystawę fotografii Shamala Husamalddina Hassana zatytułowaną „Missing”. Zdjęcia Kurda opowiadają o tym, co dzieje się na polskiej granicy i na tych granicach, o których w Polsce nie mówi się wcale. Przede wszystkim mówią zaś o pustce. Fotograf od trzech lat portretuje ludzi, których bliscy zaginęli. Wyszli w podróż do Europy, a ich telefon przestał odpowiadać. Shamal fotografuje puste pokoje wciąż czekające na chłopaków, którzy pewnego dnia postanowili je opuścić w podróży do lepszego życia, a także rodziców, którzy wciąż tkwią w tej poczekalni, wierząc, że ich dzieci wrócą. To piękna wystawa, nie mówiąca o tym, co i jak trzeba zmieniać na granicach, nie opowiadająca o machinie wielkiej polityki ani o tym, czy służby są dobre czy złe. To wystawa, która przypomina, że niezależnie od tego, kto w Polsce rządzi, trzeba pamiętać o ludziach, którzy padają ofiarami wojny. Zdjęcia dają nam okazję do spotkania drugiego człowieka. Wystawa jest przerażająco smutna, bo cierpienie ludzi zamkniętych w tym czyśćcu, między życiem a śmiercią bliskich, pewnie nigdy się nie skończy.

Poczekalnia / Waiting Room, wystawa Shamala Husamalddina Hassana (po prawej), Fundacja Kraina


A teraz uwaga, bo w Watykanie kradną! To znaczy już ukradli – kilkunastostronicowy manuskrypt z 1633 roku, w którym Gian Lorenzo Bernini zapisał detale złoceń baldachimu nad grobem Świętego Piotra (kto studiował historię sztuki, dostaje palpitacji serca, kiedy przypomina sobie datę, miejsce, autora i złote kropki na czarnym kamieniu ledwo widoczne na nieostrym slajdzie). Manuskrypt zniknął z biblioteki watykańskiej bóg wie kiedy, a w 2021 roku jedna ze stron zaginionego dzieła pojawiła się w książce napisanej przez Alfio Daniele Pergolizziego, który przez lata pracował w Watykanie. Ktoś wytropił publikację, a sprawa trafiła do watykańskich śledczych. Ci umówili się ze złodziejem w samej Bazylice świętego Piotra, żeby wręczyć czek na 120 tysięcy euro w zamian za osiemnastostronicowy manuskrypt. Oczywiście pod kościołem czekała już policja. Złodziej trafił za kraty, a dokument – z powrotem do biblioteki. Jak to mówią, złodzieja nie okradniesz. 

I taki to był tydzień w kulturze. 

Zdejmij mundur, przeproś matkę, Anna Grzymała