Księżniczka Mononoke (1997)

Animacje studia Ghibli. Spotkanie z Gorō Miyazakim

Wojciech Tutaj
animacja
film
wywiad
26.06.2024
9 min. czytania

Zanim chłopcy staną się mężczyznami, mają w sobie tyle samo podziwu, co niezgody wobec własnych ojców. W moim przypadku było podobnie i dlatego nie zająłem się animacją od razu.

Na tegorocznym Festiwalu w Cannes przyznano aż trzy honorowe Złote Palmy. Nagrody trafiły do legend amerykańskiego kina, Meryl Streep i George’a Lucasa, oraz do… studia Ghibli. To pierwszy przypadek w historii, gdy prestiżową statuetką wyróżniono nie indywidualnego artystę, tylko całą grupę twórców. Przypomnijmy, że Ghibli, zwane „japońskim Disneyem”, zostało założone w 1985 roku przez Hayao Miyazakiego, Isao Takahatę i Toshio Suzukiego. Każdy miłośnik animacji bez trudu wymieni ikoniczne dzieła studia: Mój sąsiad Totoro (1988), Grobowiec świetlików (1988), Księżniczka Mononoke (1997) i Spirited Away: W krainie bogów (2001). Dziesiątki nagród (w tym dwa Oscary, Złoty Glob, Złoty Niedźwiedź), uznanie krytyki i publiczności oraz wywarcie wpływu na pokolenia animatorów sprawiają, że Ghibli jest traktowane jako osobna instytucja. 

Na Lazurowym Wybrzeżu reprezentował je Gorō Miyazaki, syn Hayao, który sam jest utalentowanym reżyserem filmów animowanych. Ma w dorobku między innymi  Opowieści z Ziemiomorza (2006) i Makowe wzgórza (2011). Kilkudziesięciu dziennikarzy z całego świata miało okazję spotkać się z artystą i porozmawiać o tajemnicach japońskiego studia. W tak zwanych wywiadach stolikowych pośredniczyli tłumacze, bo Miyazaki jr. komunikuje się tylko w rodzimym języku. To bardzo spokojny i wyważony rozmówca, odpowiadający raczej oszczędnie i mający dużo pokory wobec własnej pracy. Jego filmy często ocenia się przez pryzmat osiągnięć ojca, nie dziwi więc, że otwierające pytanie dotyczy pierwszych kontaktów z animacjami Hayao Miyazakiego i Isao Takahaty. Co na to reżyser? „Pamiętam, choć nie umiem wskazać dokładnego momentu. Wiem na pewno, że moje narodziny zbiegły się w czasie z realizacją The Great Adventure of Horus, Prince of the Sun, czyli pierwszego pełnometrażowego filmu Takahaty. Twórca przekroczył budżet i trzeba było wstrzymać produkcję. Mój ojciec ożenił się mniej więcej w tym samym czasie. Potem przyszedłem na świat. Filmem, który oglądałem świadomie, był zaś Panda! Go, Panda!, średni metraż przeznaczony dla dzieci i opowiadający o tytułowych zwierzętach”.

Goro Miyazaki odbiera Palme d’or dla Studia Ghibli, fot. Cannes Festival

Ciekawi nas wątek wpływu, jaki fenomen anime wywierał na Miyazakim jr. w młodości. Urodził się przecież w 1967 roku i był pełnoletni, gdy Ghibli rozpoczęło działalność. „Moje pokolenie dorastało w erze boomu telewizyjnych animacji w Japonii. W domach dzieciom puszczano przede wszystkim seriale anime”. Doświadczenia artysty częściowo pokrywają się z doświadczeniami polskiej młodzieży wychowanej na przełomie wieków, która chłonęła kultowe japońskie produkcje. Te są zresztą dokładnie profilowane pod różne grupy widzów. Uwzględnia się nie tylko wiek, ale i status społeczno-ekonomiczny, zainteresowania czy płeć potencjalnych odbiorców. Podpytujemy w tym kontekście o sekret studia Ghibli i zmiany, jakich dokonało w rozległym krajobrazie anime w latach 80. i 90. Reżyser dłużej się zastanawia, szukając dobrej odpowiedzi. „Nie wiem do końca, na czym polega fenomen Ghibli. Oczywiście wpływ studia jest ogromny, ale musimy pamiętać, że są gałęzie animacji, które nie odwołują się do naszego dziedzictwa, poszukiwań tematycznych i stylu rysowania. Błędem byłoby sądzić, że cały świat anime został ukształtowany przez filmy i twórców Ghibli”.

Miyazaki jr. nie zajął się animacją tuż po szkole. Wybrał architekturę krajobrazu, którą studiował i nadal praktykuje z sukcesami. Kiedy dołączył do Ghibli w 1998 roku, uczestniczył w projektowaniu jego muzeum w Mitace, na przedmieściach Tokio. Pełnił nawet funkcję dyrektora placówki w latach 2001–2005. Był również głównym architektem Ghibli Park, tematycznego parku rozrywki otwartego w 2022 roku. Nasuwa się pytanie, gdzie leżą podobieństwa między tymi dziedzinami i jakie umiejętności można przenieść z jednego pola sztuki na drugie. „Powiedziałbym, że architektura krajobrazu ma wiele wspólnego z procesem budowy. Tworząc animacje, też wznosimy jakąś konstrukcję od podstaw. Przykładowo, kiedy zajmujemy się projektowaniem i mamy wymyślić plan parku, potrzebujemy do tego bardzo licznego zespołu. Podobnie jest z animacją. Każda osoba zaangażowana w projekt ma własną osobowość i wyobraźnię – ale i ograniczenia. Musimy wspólnie wypracować kompromis”.

Grobowiec świetlików (1988)

Gorō Miyazaki debiutuje jako reżyser stosunkowo późno, bo dopiero w 2006 roku.  Podobno wcześnie doszedł do wniosku, że nigdy nie doścignie talentu ojca. Z początku pracował nad adaptacją serii Ziemiomorze Ursuli K. Le Guin jako konsultant i rysownik storyboardów, ale producent Toshio Suzuki zdecydował, że właśnie on powinien ją reżyserować. Jeden z dziennikarzy pyta, czy trudno było Miyazakiemu jr. odnaleźć swój głos, gdy przygotowywał debiut. „Pierwszy raz, gdy reżyserowałem animację, miałem tylko jedną myśl w głowie: muszę to zrobić. Nie skupiałem się więc na detalach, wymyślałem po prostu storyboardy z moimi współpracownikami. Nie chodziło mi o szukanie autorskiego języka. Dopiero przy drugim projekcie, Makowych wzgórzach, zacząłem rozwijać coś w rodzaju artystycznej filozofii”. Jego słowa mogą po części tłumaczyć mało entuzjastyczny  odbiór Opowieści z Ziemiomorza i znacznie cieplejsze przyjęcie kolejnego filmu. Miyazaki senior był wręcz obrażony na syna po obejrzeniu debiutu. Nie chciał, by Gorō wkraczał na teren animacji.

Drażliwy temat relacji z rodzicem, legendą światowego kina i autorskiej animacji musiał się wreszcie pojawić. Reżyser nie wydaje się zdziwiony, ale głośno wyraża wątpliwości co do intencji pytania. „To skomplikowana kwestia. Zanim chłopcy staną się mężczyznami, mają w sobie tyle samo podziwu, co niezgody wobec własnych ojców. W moim przypadku było podobnie i dlatego nie zszedłem błyskawicznie na ścieżkę animacji. Wolałem architekturę krajobrazu. Ostatecznie wybrałem ten sam zawód, co mój ojciec, i to wyzwoliło we mnie wewnętrzne konflikty”. O ewidentnym polepszeniu stosunków między artystami świadczy fakt, że Ghibli wysyła do Francji właśnie Gorō. Syn powoli staje się jedną z ważniejszych figur w japońskim studiu. Jak traktuje honorową Złotą Palmę, która nigdy wcześniej nie trafiła do grupy twórców? „Słyszałem, że nagroda, którą otrzymujemy w Cannes, nie została przyznana tylko studiu, ale też muzeum i parkowi Ghibli prowadzącym osobną działalność. Z jednej strony cieszę się z tak dużego i prestiżowego wyróżnienia, a z drugiej zastanawiam się nad naszym dziedzictwem i trochę się o nie boję”.

Księżniczka Mononoke (1997)

Ta myśl jest zaskakująco zbieżna z przesłaniem Chłopca i czapli (2023), ostatniego filmu Hayao Miyazakiego, który bywa odczytywany jako testament reżysera i pesymistyczna wizja przyszłości całego Ghibli. Jego syn widnieje w napisach końcowych pod hasłem „producent wykonawczy”, ale kwituje śmiechem pytanie o swój wkład. „Nie zrobiłem absolutnie nic. Zdziwiłem się, że moje nazwisko się tam pojawia”. Co zatem sądzi o gorzkich interpretacjach oscarowej animacji, które pojawiły się w wielu recenzjach? „Nie jestem pewien, ale życzyłbym sobie, żeby było dokładnie na odwrót. Z obserwacji ojca wiem, że, kiedy bierze się za jakiś temat, ten temat przychodzi do niego z zewnątrz. Kiedy był młodszy, sięgał po rzeczy bardzo odległe, często nieznane. Im starszy się robi, tym częściej opowiada o osobistych doświadczeniach. W Chłopcu i czapli stawia na autorefleksję i umieszcza w centrum własne ja, biografię, myśli”.

Chcemy się też dowiedzieć, jak Miyazaki jr. przenosi rzeczywiste problemy do świata animacji. Ta zdolność i idąca za nią uniwersalność filmów Ghibli czyni je bowiem żywą inspiracją dla rzeszy twórców, bez względu na różnice kulturowe i językowe. „Pragnę zaznaczyć, że nie planuję na nikogo wpłynąć, realizując filmy i seriale. Ewentualnie taki rezultat może pojawić się na samym końcu, ale nigdy nie przyświecał mi podobny cel. Jako studio Ghibli nie myślimy o konkretnej publiczności, do której skierujemy dany tytuł ani o przekazie zrozumiałym dla jednej grupy widzów. Nie podążamy za żadną strategią marketingową i rynkową. Pamiętam, że dawniej producent Toshio Suzuki dzielił się ze mną listą pomysłów, które chciałby widzieć na ekranie. Zazwyczaj były to tematy, które nie kojarzą się intuicyjnie z anime lub nie sprzyjają jego łatwej promocji”. Reżyser chwilę wcześniej nie dał odpowiedzi na pytanie o fenomen studia, lecz w tym krótkim monologu zawarł esencję jego filozofii Ghibli nie gra pod publiczkę ani wedle rynkowych zasad. Faworyzuje autorską wizję, rozszerza granice animacji, szanuje wrażliwość odbiorców. Nieważne, czy tworzy delikatniejszą historię inicjacyjną czy poważny dramat wojenny – zawsze ustawia poprzeczkę wysoko i dba o najdrobniejsze detale, pogłębiając psychologię postaci i cyzelując warstwę estetyczną. 

Spirited Away- W krainie Bogów (2001)

Chciałoby się, żeby spotkanie trwało dłużej, bo opowieści o Ghibli są fascynujące. Wie to każdy, kto choć raz zachwycił się animowanymi wizjami Miyazakiego lub Takahaty. Dyskusję zamyka pozornie proste pytanie. Czym dla doświadczonego artysty jest  animacja? „U samych podstaw chodzi w niej o bycie wolnym. O ujmowanie na ekranie rzeczy, które nie istnieją, ożywienie ich i imitowanie wrażenia, że mogą być prawdziwe. Wcale nie mam na myśli tego, że powinniśmy kreować czystą fikcję. Wymienione kategorie nas nie ograniczają. Możemy przecież opowiadać o rzeczywistości w sposób bardziej realny niż na co dzień”. Gorō Miyazaki ożywia się, gdy padają prośby o zdjęcia. Nawet jeśli pojedyncze sensy umknęły w tłumaczeniu, podzielił się z nami wieloma nieoczywistymi spostrzeżeniami. Warto poznać jego dzieła, które nadal tkwią w cieniu największych klasyków anime.

Nie trzeba chyba dodawać, że honorowa Złota Palma dla Ghibli spotkała się z powszechną aprobatą i potwierdza ważną rolę japońskiego studia w pejzażu współczesnego kina. Nie tylko animowanego. 

Sześć animacji ze studia Ghibli od wiosny tego roku ponownie można oglądać w polskich kinach. Wśród nich znalazły się takie tytuły jak „Spirited Away: W krainie bogów” czy „Ruchomy zamek Hauru”. Wznowieniem ich dystrybucji zajmuje się Gutek Film. Informacje o najbliższych pokazach znajdziecie tutaj.

Gorō Miyazaki, fot. Studio Ghibli