Reklama

Materiały wydawnictwa

Pozwólcie pieskom przyjść do mnie

Aleksandra Boćkowska
literatura
wywiad
28.03.2024
7 min. czytania

Nie mówiłbym o emancypacji kobiet i psów jako o dwóch odrębnych sprawach – raczej zachęcałbym do szukania punktów stycznych i zastanowienia się nad tym, co takiego w kulturze i społeczeństwie hamuje emancypację w ogóle – mówi Marcin Wilk autor książki Lepszy gatunek. Psio-ludzkie historie.

Najważniejszy dla ciebie pies w kulturze? 

Często podśpiewuję sobie Cztery łapy…. Pamiętasz? To piosenka z piątkowej, historycznej  już audycji, w której występował Pankracy. Może on? A może jednak Reksio? Zawsze o nim myślę, gdy zdarzy mi się przybić jakąś pieczątkę na papierze – rzadka to niestety frajda w 2024 roku. No i kto jeszcze? Trudne pytanie, bo dużo jest psich ważniaków w kulturze. Zawsze mam problem ze wskazaniem kogoś naj. A ty masz swojego?


Kota ze Śniadania u Tiffanyego. Ale on nie był psem. Niedawno w internecie trwały dyskusje o border collie Messim z Anatomii upadku. Ludzie mieli wątpliwości, czy powinien znaleźć się na gali Oscarów, a nawet – zagrać w filmie. Szukałam odpowiedzi w Lepszym gatunku. Nie jest jednoznaczna. A więc: powinien czy nie? 

Raczej nie. Chociaż czytałem, że Messiego w rzeczywistości nie było, a zdjęcia zostały zaimprowizowane przed galą. Jeśli tak, to dobrze. Nie należy dokładać psom stresu dla ludzkiej radości, kiedy wykorzystujemy je do pracy. Piszę o tym w książce, chociaż oczywiście nie w kontekście Oscarów i Messiego.


Przywracasz psom podmiotowość, ale dystansujesz się od antropomorfizacji. Stawiasz zwierzę obok człowieka, w relacji partnerskiej, a nie podległości. Podobnie na poziomie języka – piszesz o ludzkich zwierzętach albo zwierzęcych istotach. Dlaczego właśnie tak ująłeś psi temat?

Moja refleksja dotyczy relacji psio-ludzkich i na nich się skupiam, choć w rzeczywistości temat jest szerszy. Myślę, że lektura książek inspirowana tak zwanymi human-animal studies – badaniami nad relacjami pomiędzy ludzkimi zwierzętami a nieludzkimi zwierzętami – była ważnym punktem zwrotnym w tym, jak definiuję podmiotowość psów i jak ją postrzegam. 

Drugi powód jest bardziej osobisty i związany z tym, że miałem szczęście być w psio-ludzkiej relacji z Denisem. To był pies, od którego wiele się nauczyłem. Także o psiej podmiotowości i o różnicach między ludźmi a psami, nie zawsze odsłaniającymi wyższość człowieka. 

Marcin Wilk autor książki Lepszy gatunek. Psio-ludzkie historie, materiały wydawnictwa



Jako naukowiec zajmujesz się historią dziewcząt w międzywojennym Tarnowie. Oba tematy łączy emancypacja. Sądziłam, że może to była inspiracja. 

W dwudziestoleciu międzywojennym w Krakowie działał Związek Opieki nad Zwierzętami. W jego aktywność, którą moderowała Kazimiera Treterowa, włączały się również szkoły, w tym uczennice, dla których działalność obywatelska na rzecz zwierząt była jednym z pierwszych ważnych doświadczeń życia publicznego. Dla dziewcząt i kobiet w tamtym czasie wejście w sferę publiczną nie było łatwe. 

Zdarzył się więc moment, w którym emancypacja dziewcząt łączy się z ruchem na rzecz praw zwierząt.

Czy w czasach, gdy pełna emancypacja kobiet wydaje się trudna do osiągnięcia, nie jest za wcześnie na mówienie o emancypacji psów? 

Na emancypację nigdy nie jest za wcześnie ani za późno. I nigdy nie da się określić konkretnego momentu początkowego, bo to proces. Nie mówiłbym też o emancypacji kobiet i psów jako o dwóch odrębnych sprawach – raczej zachęcałbym do szukania punktów stycznych i zastanowienia się nad tym, co takiego w kulturze i społeczeństwie hamuje emancypację w ogóle. Strach przed samodzielnością innych? Obawa przed podziałem władzy? A może zwykła ignorancja?

„Zwierzęta nie są po to, żeby zadowalać ludzi” – mówi norweska deputowana, postulująca, żeby ludzie podejmujący się opieki nad psami musieli wykazać się wiedzą na ich temat. Odważne słowa w czasach, w których zwierzę stało się gadżetem w social mediach. Social media szkodzą zwierzętom?


Szkodzą i nie szkodzą – jak każde narzędzie, które może przyczynić się do zbrodni albo uratować komuś życie. Social media mogą stanowić źródło wiedzy, komunikacji czy informacji. Nie pamiętam już skąd dowiedziałem się o tej norweskiej ustawie, raczej nie z social mediów, ale nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś, kto prowadzi profil na temat praw zwierząt – a jest trochę takich osób w sieci – powołał się na to. 

Materiały wydawnictwa


Właśnie, opiekun czy właściciel? 

Właściciel kojarzy mi się z posiadaczem przedmiotu. Znamy kultury, w których relacje podległości sprawiają, że w ten sposób określa się nawet ludzi – w kategoriach własności. Z tych dwóch słów wolę opiekuna. Mieści się w nim troska, odpowiedzialność i pewien pakt międzygatunkowy.

Czym jest pakt międzygatunkowy?

Rozumiałbym to jako rodzaj zobowiązania i długu, który zaciągnęliśmy, udomawiając i oswajając niektóre gatunki. To pakt nieformalny, choć może powinien mieć ramy prawne. Zawiera się w nim między innymi nakaz nabywania i pogłębiania wiedzy na temat drugiego gatunku. Ten pakt to oczywiście idea, pomysł, postulat niektórych filozofów, etyków czy aktywistów. Ale może naprawdę warto go rozważyć?

CZYTAJ TEŻ: Zwięrzęta w literaturze. Pisze Maria Karpińska

Jak w Norwegii?

Przykład Norwegii jest ciekawy, bo pokazuje, że prawa mogą być tworzone nie tylko po to, by zaspokoić interesy strony ludzkiej, lecz także po to, by popularyzować kwestie związane z odpowiedzialnością za psy. Norweskie rozporządzenie narzuca obowiązek zdobycia „niezbędnych kompetencji”, aby zapobiegać niebezpiecznym sytuacjom związanym z niewłaściwą opieką nad psem. 

Odpowiedzialność czy miłość?
Jednak odpowiedzialność, przede wszystkim ona. Miłość to inna szkoła jazdy. 

Wolne czy szczęśliwe?

Nie wiem czy jedno wyklucza drugie. W książce piszę, że w różnych kulturach różnie pojmuje się wolność. O tym też trzeba pamiętać.   

Mówisz, że wiele się nauczyłeś od Denisa. Czego można nauczyć się od psów?

Ile mamy czasu? 

Materiały wydawnictwa

Jeszcze chwilkę.

Wielu rzeczy! Wielu! I to na różnych poziomach. Będąc w relacji psio-ludzkiej, dowiedziałem się na przykład, jak to jest być tu i teraz. W sieci krąży obrazek, na którym widać człowieka i psa. Jeden i drugi marzą. Człowiek o pieniądzach, karierze, sukcesach, a pies marzy o tym, by siedzieć plecami do widzów, dokładnie tak, jak siedzą na obrazku. 

Ze spraw dla nieco bardziej zaawansowanych – można nauczyć się komunikacji niewerbalnej. Niektóre psy, podobnie zresztą jak inne zwierzęta, są w tym doskonałe. Człowiek często zapomina, że ma duże możliwości w tym zakresie. Psy w relacjach psio-ludzkich mogą być nauczycielami relacji zwierzęco-ludzkich w ogóle. Przynajmniej na pierwszym etapie, bo potem dobrze, by człowiek sam się dokształcił. Chcę wierzyć, że uznanie i ciekawość różnic między gatunkami może wyjść nam wszystkim – ludzkim i nieludzkim zwierzętom – tylko na dobre. 

Czy w trakcie pracy nad książką dowiedziałeś się na ten temat czegoś, o czym wcześniej nie miałeś pojęcia?

Pracowałem przede wszystkim z materiałem historycznym, więc w pewnym momencie byłem przytłoczony różnorodnymi faktami z przeszłości, które uświadomiły mi, że pewne zjawiska – na przykład silne więzi międzygatunkowe i skłonność człowieka do wyróżniania psów na tle innych ras – mają już długą historię. Poza tym śledzenie przemian przypomniało mi coś, o czym, tkwiąc we współczesności i nie widząc szerszego horyzontu, czasem zapominamy: że zmiana jest możliwa. To rodzi wiele obaw, ale daje też wiele nadziei. 

Marcin Wilk, Lepszy gatunek. Psio-ludzkie historie, Wydawnictwo W.A.B., 2024.