Reklama

I taki to był tydzień w kulturze. Królowa Elżbieta w asyście piesków, Sienkiewicz podaje się do dymisji

Aleksander Hudzik
felieton
przegląd tygodnia
26.04.2024
3 min. czytania

Instytut Mickiewicza połączono z Biurem „Niepodległa”, Schabowską puszczono kantem, a na jej miejsce powołano osobę, która z Instytutem była związana przez prawie dekadę. I jeśli ktoś potrafi zadbać o dobrą, mądrą promocję polskiej kultury za granicą to wierzę, że zrobi to właśnie Olga Wysocka.

To się nazywa efekt motyla. W poniedziałek na półki trafia nowy album Taylor Swift, na którym zabrakło wyczekiwanego duetu z Beatą Kozidrak. We wtorek ogłoszono, że gwiazdą Męskiego Grania znów będzie kobieta – Brodka. W środę Roman Polański nie otrzymuje Złotego Węża, czyli jedynej nagrody, na którą mógł liczyć za film „The Palace”. (Przegrywa z Mariuszem Pujszo). Tego samego dnia po południu minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz podaje się do dymisji. Przypadek?

A skoro podsumowujemy kilka miesięcy rządów pułkownika (za które podziękowała mu Gazeta Wyborcza, nie podziękowały byłe władze TVP, podziękowali ci, którzy bali się kompromitacji na Biennale w Wenecji, i nie podziękowali ci, którzy oczekiwali, że może za tej kadencji zostaną wprowadzone przejrzyste zasady konkursów na stanowiska dyrektorskie w polskich instytucjach) – rzutem na taśmę powołał Olgę Wysocką na stanowisko szefowej Instytutu Adama Mickiewicza. Szkoda oczywiście, że Barbara Schabowska, której kontrakt na szefostwo IAMu wygasał dopiero za sześć lat, nie będzie mogła zadbać o dobrostan zespołu, bo tylko pracownicy IAM wiedzą, jak świetnie wychodziło jej to przez kilka ostatnich lat. Skorzystano jednak z okazji. Instytut Mickiewicza połączono z Biurem „Niepodległa”, Schabowską puszczono kantem, a na jej miejsce powołano osobę, która z Instytutem była związana przez prawie dekadę. I jeśli ktoś potrafi zadbać o dobrą, mądrą promocję polskiej kultury za granicą to wierzę, że zrobi to właśnie Olga Wysocka.

Olga Wysocka otrzymuje nominację na stanowisko dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza

Ten tydzień w kulturze był tak porywający, że portale kulturalne zapełniano wiadomościami o tym, że w Wielkiej Brytanii odsłonięto pierwszy pomnik Królowej Elżbiety II stojącej na postumencie w asyście piesków Corgie, a w Paryżu przetoczyła się debata, czy może warto zamknąć Mona Lisę w krypcie, żeby dać spokój jej, ochronie i publiczności, która do Luwru przyjeżdża tylko po jedno zdjęcie. Na koniec, dla ożywienia sytuacji, przyznano jedną z ważniejszych europejskich nagród architektonicznych – imienia Miesa van der Rohe. Wygrali niemieccy architekci Gustav Düsing oraz Max Hacke za modułowy pawilon naukowy na kampusie Uniwersytetu Technicznego w Brunszwiku. Z opisu projektu można wyczytać, co następuje: „Postpandemiczny świat akademicki podlega ciągłym zmianom, a pawilon daje odpowiedzi na pytanie, jaką rolę może odegrać kampus uniwersytecki w przyszłości”. Ja mam kilka pomysłów: sklep z dopalaczami, agencja pośrednictwa pracy, Żabka. A tak naprawdę – zazdroszczę, bo jedynym udogodnieniem w budynku Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie studiowałem, było to, że drzwi do toalety już się zamykały! 

***

Czy coś mi się w tym tygodniu podobało? No tak jakby książka Rafała Matyli, „Kraków – miasto zero”, trochę dlatego, że Matyja umiejętnie łączy historię i urbanistykę, trochę dlatego, że to książka o cmentarzu, a trochę dlatego, że ukradł część tytułu temu głupiemu kanałowi na YouTube, a to zawsze cieszy. 

I taki to był tydzień w kulturze