I taki to był tydzień w kulturze. Booker za „Orbital” i miłość Polaków do finisaży
Jest w nas Polakach jakiś strach przed końcem i miłość do finisażu, do tej kolejki co się ustawia, żeby pożegnać cokolwiek trzeba właśnie żegnać. Z ponad 20 tysięcy osób, które zobaczyły wystawę Wojciecha Fangora w Krupa Art Foundation (też Wrocław), 2 tysiące zobaczyło ją w weekend zamknięcia.
Nagrodę Bookera zdobywa powieść „Orbital” Samanthy Harvey – 134 strony. Na długiej liście książek nominowanych do amerykańskiej National Book Award znajdowała się powieść „Most” – 144 strony. Z jednej strony to jakiś rodzaj satysfakcji recenzenckiej, że wieczorem można nie znać powieści laureatki, a rankiem wypowiadać się urbi et orbi o książce, którą się przeczytało, ale z drugiej strony – może warto pomyśleć o jakiejś nowej nagrodzie dla wspaniałych opowiadań udających powieści!
Tymczasem w Polsce pojawiła się książka „Królikarnia” Tess Gunty (wyd. Czarne). Dwa lata temu powieść zdobyła National Book Award, czyli tę jedną nagrodę literacką, która trafia bez pudła. Z „Królikarnią” jest tak, że zdążycie bohaterkę poznać, zezłościć się na nią i jeszcze za nią zatęsknić. Ta książka spodoba się i tym, którym się podobała „Wyspa Kobiet” Lauren Groff – bo poczytacie tu o Hildegardzie z Bingen – i trafi do tych, którzy lubią się męczyć w Pasie Rdzy, jak w „Demonie Copperheadzie” (tylko lepiej, bo to książka bardziej zniuansowana niż opowieść, gdzie chodzi głównie o to, żeby nam było smutno). Ale przede wszystkim to książka dla tych, którzy lubią powieści 500 stron plus
I chociaż to jeszcze nie czas na podsumowania, to za mną kolejny rok, w którym obiecywałem sobie wyjazd do Wrocławia na American Film Festival i znów tam nie dotarłem. W Mint przeczytacie o najlepszych filmach, na które warto czekać po festiwalu amerykańskich nowości kinowych, a ja obsesyjnie nadrabiam te produkcje, które da się zobaczyć online (do niedzieli 17 listopada), bojąc się, że to się zaraz wszystko skończy. I tak myślę, że jest w nas Polakach jakiś strach przed końcem i miłość do finisażu, do tej kolejki co się ustawia, żeby pożegnać cokolwiek trzeba właśnie żegnać. Z ponad 20 tysięcy osób, które zobaczyły wystawę Wojciecha Fangora w Krupa Art Foundation (też Wrocław), 2 tysiące zobaczyło ją w weekend zamknięcia. Ni mniej, ni więcej, tylko 10 procent publiczności pojawia się tam w dwa ostatnie dni – a wystawę można było oglądać mniej więcej 120 dni. Jest w nas duch finisażu, kultura późnej obecności. Wytrwałość afterowiczów, którzy posiedzą do rana albo i dłużej, byle jeszcze nie kończyć – albo tych, co to nigdy na urodziny nie przyjdą, ale na pogrzebie muszą się pojawić, bo my Polacy kochamy pożegnania.
Kultura obowiązkowa 18–24 listopada
„Ziółka, drzewka, y chruściki” Agnieszki Brzeżańskiej, potrójna wystawa w Krupa Art Foundation, filmowy festiwal autorskich narracji „Korelacje” oraz Watch Docs, czyli filmy o p...
czytaj więcej ->„Oskarżam architektów”. Rozmowa z Filipem Springerem
„Czy możemy sobie pozwolić na budowanie wszystkiego, na co tylko mamy ochotę? Moim zdaniem nie” – mówi Filip Springer, autor książki „Szara godzina. Czas na nową architekturę”.<...
czytaj więcej ->Miranda July o menopauzie i o tym, że wszyscy wylądujemy na czterech łapach
„Na czworakach” można czytać na wiele sposobów: włączenie menopauzy do kobiecej biografii, wyzwanie rzucone tradycyjnej wizji rodziny, a zarazem hołd dla matek, partnerek i przy...
czytaj więcej ->