Odpowiedź na literackie fomo. Przegląd Marii Karpińskiej

Maria Karpińska
literatura
recenzja
11.04.2024
5 min. czytania

Żeby Brigitte Giraud otrzymała w 2022 roku Nagrodę Goncourtów, potrzeba było podobno aż czternastu rund głosowania komisji, a i tak niektórzy jej członkowie nie kryli rozczarowania po ogłoszeniu werdyktu. Przegląd przegapionych książek

W naszym kraju ukazuje się paręset publikacji miesięcznie, z czego lwia część to tłumaczenia książek autorów i autorek z całego świata. A każda z nich jest „znakomita!”, „olśniewająca!” i „nie można jej przegapić!”. Z odsieczą na literackie fomo przychodzi Maria Karpińska: oto subiektywny wybór czterech zagranicznych książek, które można przegapić, ale można też przeczytać je z satysfakcją i spać spokojnie.  

Język wyobcowany

Jeśli mielibyście przeczytać w tym miesiącu jedną książkę, postawcie na Obcą Claudii Durastanti. Trend autobiograficzny w literaturze trzyma się mocno i ta książka nie stanowi wyjątku, ale niezwykła historia autorki jest tylko jednym z powodów, dla których warto sięgnąć po Obcą

Durastanti urodziła się w Nowym Jorku w rodzinie włoskich emigrantów. Rodzice pisarki są głusi, ale doświadczenie wykluczenia postanowili przekuć na bunt. To nie świat ich odrzuca, ale oni odrzucają świat, gdy decydują się na życie na ulicy, kontrowersyjny ubiór czy łamanie prawa. Ich córka rodzi się na Brooklynie w italoamerykańskim środowisku. W wieku sześciu lat wraca z matką do niewielkiej włoskiej miejscowości i odtąd dzieli czas między te dwie skrajnie różne rzeczywistości, a w żadnej z nich nie jest „u siebie”. Język Obcej – pełen różnych rejestrów i nieoczywistych metafor, rys i załamań – urzeka, ponieważ narratorka walczy o swoje miejsce w tej historii właśnie za jego pomocą: wysławiająca się niepoprawnie zarówno po angielsku, jak i włosku, nauczona mowy przez starszego brata, a nie rodziców, postrzega język jako oręż w walce o stabilność. Doskonali go więc tak długo, aż efekt więcej niż zadowala: jest nim naprawdę dobra książka o budowaniu osobistej mitologii ze skorup pokruszonych przez wcześniejsze pokolenia.

Opowiadań nigdy dość

Amerykańskie opowiadania podbijają księgarnie – i dobrze. Fani tego gatunku sięgający po książkowe nowości mogą wybierać między nowym zbiorem Georgea Saundersa (Dzień Wyzwolenia) a tomem Fuga (ang. Delicate Edible Birds) o pokolenie młodszej pisarki, Lauren Groff. Spośród sześciu wydanych przez Groff książek aż cztery to powieści, ale ja zdecydowanie wolę jej krótkie formy – Floryda z 2019 roku w tłumaczeniu Dobromiły Jankowskiej to zbiór, do którego nadal zdarza mi się wracać.

Fuga powstała dekadę wcześniej, jednak zebrane w niej opowiadania nie zdradzają, że wyszły spod pióra debiutantki. To świetnie napisane historie kobiet, częściej dziewczyn, które badają przestrzeń swojej wolności. W paru tekstach powraca postać „trudnej” dziewczynki, czyli takiej, z którą boryka się otoczenie, bo żyje po swojemu. Czasem jest to postać dalekiego planu, niemalże cień, jak córka tytułowej Żony dyktatora, której przyglądają się„kobiety z wyższych sfer”, czasem, jak w opowiadaniu Fuga, dwie dziewczynki, których losy splatają się za sprawą egoistycznych decyzji dorosłych. Każda bohaterka, nawet drugoplanowa, jest tu ciekawa i znacząca.

Historia miłosna na zabój

Miłośnicy Roberta Bolaño czy literackich labiryntów Borgesa będą z tej lektury zadowoleni. Anagalis. Historia miłosna Paola Maurensiga ukazał się już jakiś czas temu, ale to jedna z tych książek, które łatwo przegapić: na pierwszy rzut oka niepozorna i trudna w odbiorze, przy bliższym poznaniu wciąga w swoją literacką machinę. Narrator jest pisarzem porywającym się na stworzenie dzieła filmowego. Gdy w ręce wpadają mu skrawki noweli Henry’ego Jamesa, postanawia wykorzystać swoje szczęście i stworzyć z nich nowy, oszałamiający utwór literacki, a w przyszłości film. W Anagalisie znajdziecie to właśnie dzieło – dzieje pisarza i nieznajomej, których połączy uczucie w Wenecji. Oprócz tego losy niedoszłego filmowca, a także samego Henry’ego Jamesa i Konstancji Woolson, która po lekturze noweli targnęła się na własne życie.

Umysł opętany stratą

Żeby Brigitte Giraud otrzymała w 2022 roku Nagrodę Goncourtów, potrzeba było podobno aż czternastu rund głosowania komisji, a i tak niektórzy jej członkowie nie kryli rozczarowania po ogłoszeniu werdyktu. Powodem niezadowolenia była „małość” powieści Żyć szybko, a więc to, co dla wielu stanowić może jej zaletę: wsobność opowiadanej historii, skupienie na osobistych odczuciach autorki i brak odniesień do dziejów kraju i świata. Z tym ostatnim można jednak polemizować. Żyć szybko to bowiem wyraz gniewu kobiety, która straciła męża w wypadku.

Rozpacz popycha ją ku ryzykownej grze w „A gdyby…” – polega ona na odtwarzaniu w pamięci wszystkich aspektów wypadku męża i rozmyślaniu, jak można było mu zapobiec. Gra początkowo dotyczy detali: niepotrzebnego wyjazdu, odebrania kluczy do domu dwa dni wcześniej, zgody na przechowanie motoru brata, który później stanie się sprawcą nieszczęścia. Z czasem jednak żal i złość narratorki rozlewają się znacznie szerzej, a przyczyn wypadku zaczyna szukać we współczesnych realiach społecznych i innych kwestiach wykraczających daleko poza definicję zbiegu okoliczności. Absurdalne nieraz oskarżenia bohaterki tworzą przejmujące studium umysłu opętanego stratą. 

Maria Karpińska