Skąd masz koszulkę? Nasz świat fast fashion
Konkretni ludzie patrzą nam w oczy. „Mówią”, co musieli wyprodukować i za ile. Rozmowa z Martą Smolińską, kuratorką wystawy „Łataj! Ceruj! Długie życie ubrań”.
Przy wejściu na wystawę „ŁATAJ! CERUJ! Długie życie ubrań” witają nas infografiki wprowadzające w świat fast fashion. Nasz świat. Co ignorujemy, kupując tanie ciuchy w sieciówkach?
Marta Smolińska: Produkcja tanich ubrań powoduje ogromne spustoszenie ekologiczne. Na przykład człowiek rocznie zużywa 2,5 tysiąca litrów wody. Tymczasem do uszycia jednego t-shirtu potrzebujemy jej aż 2,7 tysiąca! Ponadto spodnie czy koszulki noszone kilka razy i wyrzucone nie znikają ot tak. Produkujemy je z poliestrowych i akrylowych włókien, które nie są biodegradowalne. Zalegają hałdami, na przykład na pustyni Atakama w Ameryce Południowej. Widoczne z kosmosu zwały często podlegają samozapaleniu. Kupując ciuchy w sieciówkach, zapominamy również, że za ich produkcją stoją ludzie. Wykorzystywani, bardzo źle opłacani, pozbawieni życia prywatnego. Marki świetnie ukrywają swoją prawdziwą twarz.
Jak dobierała pani osoby artystyczne do udziału w wystawie?
Postawiłam na wieloaspektowe podejście do tematu fast fashion. Po pierwsze – osoby artystyczne diagnozują problem. Tak jak Agnieszka Kasztelowicz, która we wspomnianych infografikach zamieściła statystyki. Dowiadujemy się między innymi o trasach transportowania odzieży, nawykach konsumenckich czy zawartości szafy przeciętnej osoby. Konfrontacja z danymi powala – kupujemy i wyrzucamy miliony ton ubrań! Artystka stworzyła też trójwymiarową infografikę, której paski tkanin organicznych, takich jak len i bawełna, są krótkie, zaś paski materiałów z dodatkiem poliestru i sztucznych włókien bardzo długie; natomiast paski z cekinami, które nie rozłożą się nigdy, de facto ciągną się w nieskończoność. Praca uświadamia nam, jak długo materiały zalegają na Ziemi.
Zależało mi też na wskazywaniu rozwiązań. Oczywiście nie zachęcam, abyśmy wszyscy zostali artystami czy artystkami, lecz raczej, byśmy – inspirując się zgromadzonymi pracami – szukali własnych strategii radzenia sobie z problemem fast fashion.
Susanne Friedel w swoich pracach przedstawia konkretne osoby pracujące w branży fast fashion w fabrykach w Chinach, Bangladeszu, Rumunii, Hondurasie i Sri Lance. Konfrontuje nas z niewidocznymi na co dzień pracownicami. Jak artystka tematyzuje ciemną stronę branży modowej?
Osoby, które produkują tanie ubrania, są dla nas anonimowe, bo też pozostają poza sferą widzialności. Friedel nie tylko sfotografowała pracownice i pracowników, lecz także cytuje ich wypowiedzi. Bohaterki i bohaterowie jej zdjęć opowiadają o bardzo niskich płacach rzędu 100 dolarów miesięcznie, o niemożności spędzania czasu z rodziną, o tym, że grozi im zwolnienie, gdyby założyli związki zawodowe. Wreszcie też o seksualnym wykorzystywaniu młodych pracownic. Twórczość Friedel jest zatem bardzo mocna. Konkretni ludzie patrzą nam w oczy. „Mówią”, co musieli wyprodukować i za ile. Ich historie powinny nas zmobilizować do ograniczenia bezmyślnej konsumpcji ubrań.
Na wystawie silna jest obecność Małgorzaty Markiewicz, która zaczęła przerabiać ubrania dawno, bo w 2004 roku. Jej artystyczne zajęcie się tematem fast fashion koresponduje z danymi – po 2000 roku produkcja tanich ubrań zwiększyła się dwukrotnie.
Małgorzata Markiewicz jest dla mnie kluczową artystką. Ziemia jest w jeszcze gorszym stanie niż wtedy, kiedy ona zaczynała zajmować się tematem. Nie uczymy się na błędach. Debata o kryzysie klimatycznym staje się coraz głośniejsza, ale to nie wystarcza, by zatrzymać czy chociażby zniwelować mechanizmy branży fast fashion. Te z roku na rok tylko przyspieszają.
Markiewicz zajmuje się recyclingiem ubrań już od 2004 roku, kiedy myślenie o środowisku jeszcze nie było czymś powszechnym. Artystka już wtedy robiła projekty stuprocentowo recyclingowe. Z używanych ubrań szyła coś innego, często bezresztkowego – nowe ubrania, które stawały się coraz bardziej fantazyjne. Często grała długością rękawów, asymetrią. Pytała też przy tym o naszą osobowość i o to, jak ubraniami można wyrazić międzyludzkie relacje. W ostatnich jej projektach, które też będziemy pokazywać, artystka koncentruje się na współpracy z kobietami z Afryki. Stosuje najróżniejsze techniki, także zaczerpnięte z Japonii, do cerowania swetrów, które później są sprzedawane. Artystka zwraca przy tym uwagę na cyrkulację towarów pomiędzy Afryką a Europą. Natomiast w projekcie „Pimoa Cthulhu” wykorzystała czarną wełnę polskich owiec. Materiał nie został wybrany przypadkowo. Obecnie wełna niemal w ogóle nie jest używana w przemyśle odzieżowym. Po goleniu zwierząt najczęściej się ją wyrzuca. Obróbka materiału pochłania zbyt wiele czasu. Czas to pieniądz, a przecież tylko na nim, a nie na dobru planety, zależy branży szybkiej mody.
Zatrzymajmy się przy obrazie „Szwaczki” Anne Peschken i Marka Pisarsky’ego. Z jednej strony przedstawia chińską fabrykę produkującą tanią odzież, z drugiej jednak dotyka też innego problemu – gromadzenia i nadprodukcji obrazów czy sztuki. Fast art?
Na obrazie widzimy kobiety w maskach, szyjące na maszynach w fabrycznej hali w Chinach. Twórcy swoim przedstawieniem wskazują na dwie kwestie: bardzo słabo płatną pracę w złych warunkach i kryzys branży w trakcie COVID-19, który dotknął przede wszystkim najgorzej opłacaną siłę roboczą. Wiele pracownic nie miało z czego żyć.
Anne Peschken i Marek Pisarsky komentują też wspomnianą przez pana nadprodukcję w świecie artystycznym. Pozyskują obrazy, które przez osoby artystyczne czy właściciel(k)i zostały uznane za niepotrzebne. W taki sposób Peschken i Pisarsky zgromadzili już ponad 4 tony takich prac! Drą pozyskane obrazy na paski i splatają je ze sobą w taki sposób, że na tych wyplecionych, nowych „płótnach” malują poszczególne kwadraciki, które traktują jak piksele. Dlatego do wystawy w Zamku wybrałam obraz „Szwaczki” – nie tylko ze względu na motyw, lecz także na tę specjalną technikę, która za nim stoi. Często ignorujemy fakt, że olej na płótnie to w pewnym sensie też tkanina, wyrób tekstylny, a więc można żartobliwie powiedzieć, że kiedy się normalnie maluje, powstaje fast paining. Pisarsky i Peschken akcentują, że nie tylko branża modowa stoi za nadprodukcją, świat sztuki też przyczynia się do kryzysu.
W tekście kuratorskim pisze pani, że zadaniem zebranej na wystawie sztuki jest podsuwanie nam strategii pomagających ograniczyć nadprodukcję i wyrzucanie ubrań, którymi zbyt szybko się nudzimy. Jakie to strategie?
Na przykład Paulina Poczęta, wielbicielka lumpeksów, z używanych pościeli tworzy miękkie rzeźby-meble. Mogą być one narzutami na kanapy, siedziskami czy podpórką pod stopy. To nowa architektura wnętrz. Artystka wybiera tkaniny z cielesnymi motywami, takimi jak usta, oczy, kończyny, fragmenty ciała. Tak nadaje im kolejne znaczenia – ubrania możemy traktować jako naszą drugą skórę.
Z kolei Małgorzata Mirga-Tas w obrazie „Siostry” pokazuje kooperację pomiędzy nią a czterema romskimi kobietami, jej kuzynkami. Wspólnie z używanych ubrań tworzyły otuliny na architekturę romską dla Sądeckiego Parku Etnograficznego. Artystka akcentuje wagę pracy kolektywnej i korzystania z doświadczeń przeszłych pokoleń kobiet. Oczywiście nie chodzi o to, byśmy wszyscy nagle nauczyli się perfekcyjnie cerować. Wystarczy nam świadomość, że istnieją osoby, do których można zgłosić się po pomoc. W taki sposób przedłużymy życie ubrań.
W podobnym duchu tworzy niemiecka artystka Anja Schwörer. Otrzymała ona resztki materiałów od jednej z polskich firm modowych, by w swojej berlińskiej pracowni na krosnach tkackich utkać gobeliny. Mogą służyć jako dywany, narzuty, lecz również jako dekoracje ścian. Znowu – nie chodzi o to, byśmy uczyli się tkać, tylko żebyśmy tworzyli coś nowego, zamiast masowo wyrzucać.
Czyli dyskusja o fast fashion to sposób na przewartościowanie naszych nawyków zakupowych?
Mam nadzieję, że to pretekst, by zreflektować się i zacząć działać oddolnie. Wielkie zmiany często zaczynają się od osobistych decyzji. Jako jednostki mamy ograniczony wpływ na system, ale na szczęście nadal możemy zadecydować, kto rządzi na poziomie lokalnym czy kto zasiądzie w parlamencie. To te osoby w naszym imieniu będą działać dla dobra planety.
Jestem realistką, wiem, że sztuka sama w sobie nie może zmieniać systemów politycznych, ale może wpływać na naszą mentalność. Zaczynamy myśleć inaczej, bo konfrontujemy się ze statystykami w infografikach, dostajemy konkretną wiedzę o tym, jak wygląda branża fast fashion. Zadaniem świata sztuki jest wskazać nam konkret, a następnie otworzyć naszą wyobraźnię i serca, by zainspirować do działania.
Nie jest to elitarne bajanie?
W przypadku wystaw sztuki współczesnej zawsze istnieje zagrożenie, że będą posługiwać się językiem hermetycznym, który zrozumieją tylko nieliczni odbiorcy. Natomiast „ŁATAJ! CERUJ! Długie życie ubrań” odbywa się w Centrum Kultury Zamek, jednej z najchętniej odwiedzanych instytucji w Poznaniu. Trwa długo, bo 4 miesiące, co również jest gestem ekologicznym. Zbyt częste zmienianie ekspozycji i przewożenie dzieł sztuki nie służy środowisku. Zatem nie tylko więcej osób ma szansę wystawę zobaczyć, lecz także wziąć udział w rozbudowanym programie edukacyjnym. Składają się na niego różnego rodzaju warsztaty, między innymi z szydełkowania, cerowania, szycia, przerabiania przyniesionych T-shirtów na unikaty, szycie z resztek materiałów, na przykład toreb czy etui na komórki. Edukując, mówimy do odbiorców i odbiorczyń zrozumiałym językiem, nie żargonem z wykładów historii sztuki.
Czy sztuka uodporni nas na marketingowe działania molochów modowych?
Sztuka masowa to sztuka totalitarna. Dziś, na szczęście, nie mamy z nią do czynienia. Edukacja sprzyja krytycznemu myśleniu. Nie musimy być jednolici, ubierać się tak samo, bo producenci fast fashion zdecydowali, że to jest teraz modne. Wiele mówimy o indywidualności, przekraczaniu granic, dążeniu do oryginalności. Sprzyjają temu modowe wybory, które pozytywnie wpływają na planetę. Nadal popularne jest kupowanie używanych ubrań i przetwarzanie ich na własną modłę. Pewnie, że nigdy nie będzie to zjawisko masowe, ale każda osoba przeciągnięta na „jasną stronę” jest wielką wartością.
Zetki, na barkach których poprzednie pokolenia zostawiają stan planety, z jednej strony tworzą Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, a z drugiej kształtują paradoks fast fashion, czyli, mimo ekologicznych deklaracji, kupują najwięcej tanich ciuchów. Czy te dwa skrajne podejścia pokoleniowe są komentowane w najmłodszej sztuce?
Zeszłoroczną absolwentką Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu jest wspomniana Kasztelowicz, której infografika otwiera wystawę. Natomiast nie tylko ona jest zainteresowana fast fashion i kwestiami ekologicznymi. Te tematy, poszerzone o kontekst zbliżającej się katastrofy klimatycznej czy życia w świecie nadprodukcji, podejmowane są podczas prowadzonego przeze mnie seminarium magisterskiego w trakcie studiów kuratorskich i artystycznych na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy się uczyć empatii i troski wobec planety również od tych osób.
prof. dr hab. Marta Smolińska – historyczka i krytyczka sztuki, a także kuratorka. Interesuje się przede wszystkim sztuką i teorią sztuki oraz krytyką artystyczną i strategiami kuratorskimi II połowy XX wieku oraz wieku XXI.
Łataj! Ceruj! Długie życie ubrań | 13.04‒28.07.2024 | Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu
I taki to był tydzień w kulturze. Powrót Oasis i wielki duet Madonny z JP2
Jeśli okaże się prawdą, że w biograficznym filmie o Madonnie (tworzonym przez Madonnę) Jana Pawła II zagra Piotr Adamczyk, będzie można symbolicznie domknąć pontyfikat tego, jak...
czytaj więcej ->I taki to jest miesiąc w kulturze. Co z tą Masłowską i kto z „Planety singli” zagra w nowej adaptacji „Lalki”
Michał Walkiewicz urządził zabawę w obsadzenie ról w najnowszej adaptacji filmowej „Lalki”, której ma się podjąć Maciej Kawalski, reżyser znany z...
czytaj więcej ->Kinomural 2024: fajerwerki wyobraźni na 300 m2
21 i 22 września Wrocław będzie światowym centrum ruchomych murali. Na festiwalu łączącym kino ze sztuką i architekturą zobaczymy prace setki artystów i artystek. Gościem specja...
czytaj więcej ->